W spotkaniu na szczycie świdniczanie okazali się lepsi od zajmującego trzecie miejsce STS Skarżysko-Kamienna. Wygrywając 3:0 wrócili do domu z nowym rekordem w rozgrywkach II ligi.
– Dla nas liczy się tylko zwycięstwo. Jesteśmy do tego meczu bardzo dobrze przygotowani i nie wyobrażam sobie, byśmy przegrali w Skarżysku-Kamiennej – zapowiadał kapitan świdniczan Jakub Guz. – Nasza gra wygląda już całkiem nieźle, jedziemy po trzy punkty – dodawał środkowy Michał Baranowski.
Wygrana nie przyszła łatwo. – Każdy mobilizuje się na mecze z liderem. Wszyscy chcą urwać seta, dwa lub ograć nas – tłumaczy popularny "Guzik”.
Przez większą części pierwszego seta wynik oscylował w okolicy remisu. Gospodarzom udało się nawet wyjść na prowadzenie 16:14. Świdniczanie wyrównali, a następnie odjechali na kilka punktów. Ostatecznie wygrali 25:23.
Avia fatalnie rozpoczęła drugą partię. Po asowej zagrywce Marcina Szumielewicza było już 8:3 dla STS. Bardziej doświadczeni goście ułożyli grę, opanowali nerwy i doprowadzili do remisu 17:17. Trzy zdobyte punkty z rzędu ustawiły końcówkę seta. Lider nie dał się też wytrącić z równowagi wziętym czasem przez trenera gospodarzy Łukasza Kruka i po raz drugi zwyciężył 25:23.
– Problemy z przyjęciem w dwóch setach sprawiły, że wygraliśmy je minimalnie. Ostatecznie nasze doświadczenie wzięło górę – podsumował Guz.
STS Skarżysko-Kamienna – Avia Świdnik 0:3 (23:25, 23:25, 16:25)
Avia: Milewski, Guz, Zalewski, Baranowski, Pawłowski, Stępień, Majcherek (libero).
STS: Brojek, Kleczaj, Staniewski, Lisowski, Michalczak, M. Szumielewicz, Nieboj (libero) oraz Kuźdub, Skwarek, Bogusiewicz.
Nie kończyli setboli
Miejscowi bardzo dobrze weszli w spotkanie. Od początku prowadzili kilkoma punktami. Dobrze też wytrzymali końcówkę pierwszej partii i zwyciężyli 25:23.
Kłopoty zaczęły się w kolejnej odsłonie. – Nie najlepiej graliśmy w przyjęciu, nie było też siły rażenia w ataku – przyznaje Jerzy Stępkowski, prezes Cukrownika.
Kluczowy był trzeci set. W nim lublinianie mieli szansę na wygraną. – Nie skończyliśmy aż czterech piłek setowych – podkreśla prezes. – Gdybyśmy wygrali i wyszli na prowadzenie 2-1, spotkanie mogło się inaczej ułożyć. Była szansa na zwycięstwo, ale jej nie wykorzystaliśmy. MOSiR Bochnia, sąsiadujący z nami w tabeli, był w naszym zasięgu.
Cukrownik Lublin – MOSiR Bochnia 1:3 (25:23, 17:25, 27:29, 22:25)
Cukrownik: Antoszak, Kociuba, Czerwiński, Ciupa, Krzaczek, Kasiura, Piłat (libero) oraz Toborek, Kisiel, Kostrzewa.
Musieli się napracować
Dlatego, po wygranym 25:21 secie otwarcia, w drugiej partii wicelider został zmuszony do gonienia przeciwnika. Sztuka ta nie udała się i na tablicy wyników pojawił się remis 1-1.
– Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że graliśmy w znacznie większej hali miejskiej. Tymczasem, Zawkrze mecze ligowe rozgrywa w szkolnej hali, przy miejscowym liceum. Uważam, że gospodarze, do czego oczywiście mają prawo, specjalnie zdecydowali się na taki krok, doskonale wiedząc, że my trenujemy na mniejszym obiekcie.
Trójka uporała się z trudnościami i okazała się lepsza w trzecim i czwartym secie, wygrywając do 18 i 20. MVP meczu wybrany został środkowy Bartosz Jesień.
Zawkrze Mława – Trójka Międzyrzec Podlaski 1:3 (21:25, 25:21, 18:25, 20:25)>/b>
Trójka: Łęgowski, Nowacki, Kondraciuk, Ostapowicz, Jesień, Musiał, Sadowski (libero) oraz Kasjaniuk, Sobieszczak.