(JACEK ŚWIERCZYŃSKI)
ROZMOWA z Mariuszem Kowalskim, trenerem siatkarzy II-ligowej Avii Świdnik
Zawodnicy muszą uwierzyć w siebie
Na nim zostaną wyłonione dwie ekipy, które awansują na zaplecze PlusLigi. Po dwóch przegranych w Rzeszowie Avia musi teraz zwyciężyć trzykrotnie, by nie stracić szans na walkę o pierwszą ligę.
• Jak przebiegają przygotowania do najważniejszego spotkania w sezonie?
– W minionym tygodniu pracowaliśmy ciężej, a zawodnicy mocno angażowali się w treningi. Zabrakło tylko środkowego Jakuba Kaźmierskiego, który jednak wyeliminowała z zajęć kontuzja.
• Wasza sytuacja nie jest do pozazdroszczenia. By nie odpaść z play-off, nie możecie już przegrać.
– Pierwszym krokiem będzie zwycięstwo w sobotę. Zespół musi uwierzyć, że wcale nie jest gorszy od rywala i potrafi go pokonać. Jeżeli tego dokonamy, to korzystny wynik trzeba powtórzyć dzień później. To pozwoli wyrównać stan rywalizacji na 2-2 i snuć plany na piąty mecz.
• W Świdniku, w rundzie zasadniczej, pokonaliście AKS 3:2. Możecie powtórzyć ten wynik?
– Weźmy poprawkę, że wtedy byliśmy na fali, a pokonanie Rzeszowa było kolejnym z rzędu. Teraz jest inaczej, stawka finału jest znacznie wyższa, co usztywnia zawodników.
• Istnieją obawy, że drużyna nie udźwignie tak ogromnej presji?
– Problem może leży w głowach zawodników. Wiele rozmawiamy na ten temat. I mimo że wszyscy doskonale zdają sobie sprawę o co walczą, to w decydującym momencie może coś nie wyjść. A wtedy strach może sparaliżować. Kluczem do sukcesu powinno być połączenie realizacji przedmeczowych założeń z wolą walki i sercem do gry. Tego ostatniego nie zabraknie.
• Co stanie się z panem i zespołem w przypadku niepowodzenia?
– W tej chwili nawet się nad tym nie zastanawiałem.
• Kontrakt w Avii kończy się panu po tym sezonie. Zostanie pan w Świdniku?
– Ten rok to moja pierwsza samodzielna praca trenerska. Lubię to zajęcie i staram się wykonywać je jak najlepiej. Swoją przyszłość wiążę z siatkówką. W Świdniku jest dobry klimat dla tej dyscypliny. Szkoda byłoby go zniszczyć.