Huragan Międzyrzec Podlaski będzie szukał punktów w meczu z Legią Warszawa
Do zakończenia fazy zasadniczej drużynom grupy czwartej II ligi zostało do rozegrania pięć kolejek. Dzisiaj pierwszym wyjazdowym przeciwnikiem będzie warszawska Legia. – W pierwszym meczu w naszej hali przeciwnicy nie pokazali niczego nadzwyczajnego – mówi grający drugi trener Huraganu środkowy Bartosz Jesień.
Międzyrzecanie wygrali wówczas w trzech gładkich setach, dwukrotnie do 17 i raz do 20 punktów. – To był mecz bez historii, żaden z zawodników Legii niczym szczególnym się nie wyróżnił – dodaje szkoleniowiec.
Jakiego rezultatu kibice Huraganu mogą spodziewać się po sobotniej wyprawie do Warszawy? Faworytem są zawodnicy trenera Śliwy. Tym bardziej, że ostatnio odnieśli dwa zwycięstwa z rzędu. Poza wygraną z Wichrem Huragan wywiózł komplet punktów z parkietu Czołgu AZS UW Warszawa.
Legioniści nie mają tak udanej serii. Stołeczni przegrali trzy kolejne mecze: na swoim terenie z Centrum Augustów (2:3) oraz na wyjeździe w Olsztynie z AZS UWM II (1:3) i w Wołominie z Huraganem (0:3). Trzeba jednak pamiętać, że na własnym parkiecie Legia odebrała punkty już olsztynianom i SKS Hajnówka.
– Gospodarze są groźni we własnej hal i w żadnym wypadku nie możemy ich lekceważyć – mówi Jesień.
Goście wybierają się do Warszawy w komplecie. Z zespołem pojedzie nowy nabytek Daniel Kędzierski. Przyjmujący przed tygodniem rozegrał pierwszy mecz w barwach drużyny z Międzyrzeca, który zaliczy do bardzo udanych. Siatkarz wybrany został najlepszym zawodnikiem spotkania inkasując tytuł MVP.
– Interesuje nas komplet punktów i o nie będziemy walczyć z całych sił. Jeśli gospodarze zawieszą nam wysoko poprzeczkę i nie uda się zwyciężyć 3:0 lub 3:1, zadowolimy się każdym rozmiarem wygranej.
Braki nadrobią wolą walki
Przed tygodniem w starciu z liderem tomaszowianki nie miały za wiele do powiedzenia. Przegrały gładko 0:3, a scenariusz w każdym secie był praktycznie identyczny. Pierwsze minuty to przewaga „niebiesko-białych”, a później serie punktowe zaliczały gospodynie. Efekt? Pełna kontrola wydarzeń na parkiecie ze strony krakowianek i trzy partie wygrane bez żadnych problemów.
Teraz Sylwia Bielecka i jej koleżanki spróbują postawić się ekipie z Tarnowa, która do tej pory w 12 występach uzbierała 26 punktów.
– To silny i doświadczony zespół. Ligowym ograniem na pewno nad nami górują. Kolejny atut po stronie przeciwniczek, to pełna kadra, bo mają do dyspozycji 12 zawodniczek. My tylko dziewięć. Na te dziewczyny, które nam zostały dmuchamy i chuchamy, żeby nic im się nie stało. Nie zamierzamy się jednak poddawać, a nasze braki po prostu nadrobimy wolą walki i zaangażowaniem. Nie ma co martwić się słabościami, trzeba wziąć się w garść i ciężko pracować – przekonuje trener Stanisław Kaniewski.
I dodaje, że jego podopieczne muszą się teraz przestawić na nieco inny styl. – Wiadomo, że po tym, jak straciliśmy Dianę Romaszko będziemy grali nieco inaczej. Diana od kilku ładnych lat występowała na jednej pozycji. Dawała nam sporo w bloku i ataku. Dlatego teraz bardzo nam jej brakuje
Aleksandra Drabik, która ją zastępuje w pierwszej szóstce jest innym typem zawodniczki. W związku z tym potrzebujemy nieco czasu, żeby się przestawić. Pracujemy jednak ciężko i liczymy, że uda nam się wygrać w sobotę. Wiadomo jednak, że łatwo nie będzie. Nie takie rzeczy zdarzały się jednak w siatkówce.
Ekipa z Tarnowa do niedawna mogła się pochwalić świetną passę pięciu wygranych z rzędu. Przed tygodniem siatkarki Grupy Azoty PWSZ uległy jednak wiceliderowi – AGH Kraków 0:3. I to na swoim parkiecie.