W drugim w tym sezonie występie przed własną publicznością świdnicka Avia nie dała powodów do radości kibicom. Ekipa trenera Krzysztofa Lemieszka przegrała w kiepskim stylu z BBTS Bielsko-Biała 0:3. Gospodarze byli gorsi od przeciwnika pod każdym względem.
Już pierwszy set pokazał, że o zwycięstwo nad podopiecznymi Przemysława Michalczyka, byłego zawodnika m.in. Jastrzębskiego Węgla, czy AZS Częstochowa, nie będzie łatwo. Po przekroczeniu dziesięciu punktów, to goście zaczęli powiększać przewagę. Przyjezdni prowadzili 13:11, 20:18 i 22:20. Tej przewagi goście już nie oddali.
Nadzieję na wygraną w czterech setach świdniccy kibice mieli na początku drugiej partii. W wyjściowej szóstce pojawił się przyjmujący Oskar Dziewit. Dzięki atakom tego gracza oraz Dominika Wójcickiego świdniczanie w jednym ustawieniu objęli prowadzenie 5:0. Jednak w taki sam sposób oddali kolejne sześć punktów.
Nic dziwnego, że jeszcze przy prowadzeniu 5:4, poirytowany grą swoich podopiecznych, trener Lemieszek skorzystał z regulaminowej przerwy. Przez kolejną część tego seta wynik długo oscylował wokół remisu. Kiedy gospodarze zepsuli dwa ataki, z prowadzenia 15:13 zrobił się remis. BBTS szybko wyszedł na prowadzenie 18:15, którego już nie oddali. Trzeci set także nie przyniósł zmiany w boiskowym układzie sił.
Świdniczanie zawiedli pod każdym względem. Słabo grali w przyjęciu, nie radzili sobie w bloku. Co gorsze, marnowali własny serwis, i to ten stacjonarny. Sporo zastrzeżeń można też mieć do rozgrywającego Łukasza Makowskiego. Od gospodarzy odwróciło się nawet szczęście. Wiele razy piłka po atakach gości i obronie miejscowych, trafiała w przęsła dachu hali. Natomiast po atakach miejscowych, po stronie przyjezdnych, w sobie tylko wiadomy sposób, piłka szybowała między stalową konstrukcją obiektu.
Avia Świdnik – BBTS Bielsko-Biała 0:3 (22;25, 22:25, 18:25)
BBTS: Walendzik, Owczarski, Warda, Jajszczak, Dekker, Kałasz, Czauderna (libero) oraz Gutkowski.
Sędziowali: Mirosław Beń, Albert Błażewicz (obaj Białystok). Widzów: 500.