Siatkarki Tomasovii i Szóstki Black Red White w sobotę wznowią drugoligowe rozgrywki. Trudniejsza przeprawa czeka tomaszowianki, które o godz. 18 podejmą Partię Sędziszów Małopolski.
Stołeczny zespół to dopiero piąta drużyna w tabeli grupy trzeciej, ale gospodynie wolą dmuchać na zimne. Po pierwsze, poprzedni mecz na serio rozegrały kilkanaście dni temu, a po drugie, przez ostatni tydzień na zajęciach trenera Wrzeszcza zastępował szkoleniowiec młodzieży Zbigniew Różański.
A ten ponoć nie przykładał zbyt wielkiej uwagi do wykończenia akcji, na co odrobinę narzekały zawodniczki. Główny opiekun dopiero w piątek wrócił z Zakopanego, gdzie prowadził zajęcia z dziećmi.
Wszystko też wskazuje na to, że do końca obecnego sezonu siatkarki z Biłgoraja będą grały w hali przy ul. Ciegielnianej. Nowy obiekt przy ul. Targowej został oddany do użytku pod koniec października, ale Szóstka wystąpiła tam tylko raz, w meczu z ŁKS Łódź.
– Po prostu hala ma sporo mankamentów. Na przykład nie ma żaluzji w oknach i słońce świeci zawodniczkom w oczy. Są również problemy ze słupkami, które się rozsypują. Najpoważniejsza przeszkoda to jednak brak drugiej drogi dojazdowej dla policji i karetek.
Bez tego nie dostaniemy pozwolenia na organizacje imprez masowych. Ale z drugiej strony na tym etapie zmagań zmiana miejsca rozgrywania spotkań mogłaby odbić się negatywnie na zespole, stracilibyśmy przecież atut własnego parkietu – tłumaczy prezes drużyny z Biłgoraja Andrzej Miazga.
Tomasovia natomiast zmierzy się z rozpędzoną Partią, która po pozyskaniu nowej rozgrywającej Moniki Bartnickiej, wygrała trzy mecze z rzędu. Najbardziej zaskakujące było zwycięstwo nad piątym w tabeli Dalinem Myślenice.
– Partia ma bardzo doświadczony skład, a dodatkowo pozyskane w lecie zawodniczki wreszcie zgrały się z zespołem. Musimy pokonać przeciwniczki i to za trzy punkty. Kluczem do sukcesu będzie dobra zagrywka i blok. Jeżeli uda nam się odrzucić rozgrywającą rywalek od siatki, to powinno być dobrze – przekonuje trener Stanisław Kaniewski.