Po wysokiej porażce na inaugurację w Werbkowicach (0:3) Stal Kraśnik odpowiedziała zwycięstwem. W sobotę drużyna Daniela Szewca wygrała z Kłosem Chełm 3:2. Gospodarze mogą jednak mówić o dużym szczęściu, bo beniaminek mógł się pokusić przynajmniej o remis
W pierwszej połowie więcej klarownych okazji mieli goście. Kraśniczanie odpowiedzieli w zasadzie tylko raz, ale bomba Grzegorza Leziaka nie znalazła drogi do siatki. Piłkarze Marka Tarnowskiego powinni zakończyć pierwsze 45 minut przynajmniej z jedną bramką na koncie. Kapitalną okazję w 39 minucie zmarnował jednak Łukasz Drzewicki, który dosłownie z trzech metrów jakimś cudem spudłował. Przed przerwą groźnie strzelali również Alan Chmiel i Grzegorz Świderski. Ten drugi miałby też na koncie asystę, gdyby czubkiem buta piłkę do siatki wpakował Arkadiusz Wałczyk.
Po zmianie stron goście wreszcie dopięli swego w 63 minucie. Wałczyk przejął piłkę blisko linii środkowej, na szybkości minął kilku rywali i w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył po długim rogu dając swojej drużynie prowadzenie. Stal była w tarapatach, ale w ostatnich 20 minutach odmieniła losy spotkania. Bohaterem okazał się 17-letni Ernest Skrzyński. W 71 minucie Bartłomiej Porzyc odbił piłkę po rzucie wolnym i dopadł do niej Skrzyński, który z bliska trafił na 1:1. Niedługo później Kacper Kowalski wpadł na Dawida Szczukę we własnym polu karnym i arbiter wskazał na „wapno”. Sam poszkodowany wykorzystał jedenastkę ale po chwili wyleciał z boiska po drugiej czerwonej kartce.
Goście zmarnowali szansę na kontrę, co wykorzystał po raz drugi Skrzyński uderzając celnie głową z sześciu metrów. Następnie doszło do małej przepychanki, czerwień obejrzał Kazimierz Bala, a na pocieszenie wynik poprawił jeszcze Konrad Omelko.
– Mamy olbrzymi niedosyt. W pierwszej połowie może nie dominowaliśmy, ale mieliśmy cztery dobre okazje. Po przerwie, kiedy w końcu objęliśmy prowadzenie wychodziliśmy kilkoma kontrami, ale za każdym razem brakowało ostatniego podania. Nie wiem, jak to możliwe, że nie mamy nawet punktu – zastanawia się trener Marek Tarnowski.
– To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Cieszą tylko i wyłącznie punkty. Chwała chłopakom, że potrafili się podnieść w końcówce. Na słowa uznania zasłużył zwłaszcza Ernest Skrzyński, który zdobył dwa bardzo ważne gole. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji kadrowej i nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie ktoś z kontuzjowanych wrócił do gry – wyjaśnia Daniel Boczkowski, kierownik Stali.
Stal Kraśnik – Kłos Chełm 3:2 (0:0)
Bramki: Skrzyński (71, 84), Szczuka (80-z karnego) – Walczyk (63), Omelko (90).
Stal: Piotrowicz – Leziak, Pietroń, Orzeł, Gajewski, Gałkowski (80 Pluder), Lucyk (90 Wójtowcz), Skrzyński (90 Kozak), Szczuka, Maj, Rodewicz (75 Koneczny).
Kłos: Porzyc – Siatka, Kowalski, Poznański, Wyrostek, Bala, Huk (60 Flis), Chmiel (75 Sołtysiuk), Świderski, Drzewicki (62 Gierczak), Wałczyk (70 Omelko).
Żółte kartki: Szczuka, Rodewicz, Orzeł, Pietroń – Wałczyk, Flis, Bala.
Czerwone kartki: Szczuka (Stal, 83 min, za drugą żółtą) – Bala (Kłos, 87 min, za odepchnięcie rywala).
Sędziował: Bartosz Kapłon (Zamość). Widzów: 150.