(fot. Mario Stiehl/CCC Sprandi Polkowice)
21 etapów, 22 ekipy i 197 kolarzy. W piątek startuje setna edycja Giro d’Italia
Jubileuszowa edycja wyścigu dookoła Włoch ma wielkiego faworyta: Nairo Quintanę. Kolumbijczyk posiada już w swoim kolarskim CV jedno zwycięstwo w klasyfikacji generalnej: w 2014 roku w Trieście wzniósł w górę Trofeo Senza Fine, główną nagrodę włoskiego wyścigu.
Teraz jednak celuje w dublet: chce być najlepszy zarówno w Giro d’Italia, jak i Tour de France. W historii taki sukces udał się siedmiu kolarzom, a ostatnim, który tego dokonał, jest Marco Pantani. Włoch triumfował w Giro i w „Wielkiej Pętli” w 1998 roku.
Rozkład sił
- Właśnie dlatego Quintana będzie chciał zwyciężyć jak najmniejszym nakładem sił. A kiedy nie jedzie się na 100 procent swoich możliwości, to można zostać za to ukaranym. W tym widzę olbrzymią szansę dla innych zawodników - mówi Tomasz Jaroński, komentator Eurosportu. Start w dwóch wielki tourach zmusił Kolumbijczyka z Movistar Team do zmiany formy przygotowań: znacznie zmniejszył liczbę startów, a przeznaczył sobie więcej dni na regenerację.
„Nigdy nie ryzykowaliśmy tak bardzo, ale jestem pewny siebie. Start w dwóch wielkich tourach w jednym sezonie to dla mnie nic nowego. Niektórzy próbują dopiero na końcu swojej kariery, ale ja chcę to zrobić teraz, póki jestem młody” - przekonuje Quintana na portalu drużyny Movistar.
Nibali kontra Quintana
Kto może zagrozić popularnemu Nairomanowi? Lista kandydatów jest bardzo długa.
Otwiera ją Włoch Vincenzo Nibali z Bahrain-Merida. Rekin z Messyny ma już na koncie zwycięstwo w Vuelta a España (2010) i Tour de France (2014). Wygrał też Giro d’Italia. I to dwa razy: w 2013 i po pasjonującej walce w dwóch ostatnich górskich etapach także w minionym roku.
O sukces mogą powalczyć:
•Geraint Thomas i Mikel Landa (Team Sky)
•Ilnur Zakarin (Katusha-Alpecin)
•Tejay van Garderen (BMC)
•Tom Dumoulin (Team Sunweb)
•Steven Kruijswijk (LottoNL-Jumbo)
•Thibaut Pinot (FDJ)
•Adam Yates (Orica-Scott)
•Bauke Mollema (Trek-Segafredo).
Quintana nie ma jednak wątpliwości i właśnie w Nibalim widzi głównego rywala. “To jego wyścig. Na starcie będzie w formie, a ponieważ jego grupa debiutuje w tym wyścigu, będą chcieli pokazać, na co ich stać” - mówi Quintana.
Polscy kolarze, polska drużyna
Kibice w Polsce również będą przeżywać emocje, ponieważ do wyścigu została zaproszona polska grupa - CCC Sprandi Polkowice.
Piotr Wadecki na Półwysep Apeniński zabiera 9 kolarzy: Polaków Marcina Białobłockiego, Łukasza Owsiana i Macieja Paterskiego, Austriaka Felixa Grossschartnera, Czechów Michała Slegela i Jana Hirta, Włocha Simone Ponzi, Białorusina Branislau Samoilau i Słoweńca Jana Tratnika.
- Naszym celem jest wygrana etapowa. Klasyfikacja generalna nie jest dla nas priorytetem, choć na pewno Jana Hirta stać na ukończenie wyścigu w czołowej „20”. Nie będziemy jednak w związku z tym wywierać na nim presji. Na niedawno zakończonym Tour of Croatia było widać, że nasi kolarze są w wysokiej formie. Większość składu, która ukończyła rywalizację w Chorwacji, pojedzie zatem w Giro d’Italia. Jan Hirt nastawia się na górskie etapy, z metą na podjeździe, Felix Grossshartner powalczy na odcinkach pofałdowanych, a Marcin Białobłocki liczy na dobry występ w jeździe indywidualnej na czas.
W składzie na Giro d’Italia znajdzie się również bardzo doświadczony w Wielkich Tourach, Maciej Paterski, prezentujący dobrą dyspozycję na wiosnę Jan Tratnik, a także Simone Ponzi, który będzie chciał się pokazać przed kibicami w swoim kraju - mówi na klubowej stronie Piotr Wadecki, dyrektor sportowy CCC.
W innych grupach wystartuje jeszcze dwóch biało-czerwonych. W barwach Team Sky pojedzie Michał Gołaś, a w Lotto Soudal Tomasz Marczyński.
Ostatni etap
Kibice nad Wisłą najbardziej liczą na Marcina Białobłockiego, który jest znakomity w czasówkach. W tej specjalności okazał się najlepszy podczas Tour de Pologne w 2015 roku, a kilka tygodni później zajął w niej 9 miejsce podczas mistrzostw świata.
W tegorocznym Giro organizatorzy zaplanowali dwa etapy jazdy indywidualnej na czas. Pierwszy z nich odbędzie się 16 maja (z Foligno do Montefalco). Teren jest pofałdowany, więc tu Białobłocki raczej nie będzie się liczył. Ostatniego dnia wyścigu, 28 maja, powinno być jednak inaczej. Na trasie z Monzy do Mediolanu (28 km) nie ma prawie żadnych podjazdów. - Dojechanie do końca, aby móc wystartować w tej „czasówce”, jest moim głównym celem. Trasa jest kompletnie płaska, a nawet momentami prowadzi w dół. Dystans, stopień trudności technicznych, profil: wszystko jest dla mnie idealne.
Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie, ale mam takie nastawienie, że jeśli dojadę do tego etapu, to jestem w stanie go wygrać. To jest podobna jazda indywidualna na czas do tej, która była na Tour de Pologne. Trener zawsze mi powtarza, że pół godziny pełnego wysiłku bez żadnych wzniesień, gdzie liczy się tylko prędkość, to jest mój atut - powiedział Marcin Białobłocki w rozmowie z portalem www.naszosie.pl.
Wielkie góry
Wcześniej jednak 33-latek musi przebrnąć przez kilka piekielnie trudnych etapów. Na trasie znajdzie się wiele legendarnych podjazdów: •Etna •Oropa •Passo del Mortirolo • Passo Valparola •Passo Pordoi •Monte Grappa. 23 maja, na trasie 16 etapu na kolarzy czekają trzy górskie premie, w tym „dach wyścigu”: Passo dello Stelvio. To liczący 21,7 kilometrów podjazd o średnim nachyleniu 7,1 proc.
Zawodnicy wjadą 2758 m.n.p.m.
- Trudno powiedzieć, który z tych podjazdów będzie decydujący. Na pewno trzeba uważać w Apeninach, gdzie drogi są słabej jakości. Największą zagadką jest jednak pogoda. W Europie w ostatnich dniach jest bardzo zimno, a wyższych partiach gór jest sporo śniegu. To właśnie aura może rozdawać karty w tegorocznym Giro - dodaje Tomasz Jaroński.
W cieniu tragedii
W trakcie tegorocznego Giro pamięć Michele Scarponiego zostanie przywołana z pewnością wielokrotnie. 38-letni Włoch zginął 22 kwietnia podczas treningu w pobliżu swojego domu w Filottrano. Scarponi został potrącony przez samochód. Zostawił żonę i osierocił dwoje dzieci.
- To wielka strata dla kolarstwa. Na pewno w jakiś sposób Scarponi, który w przeszłości wygrał Giro, zostanie upamiętniony przez organizatorów i kolegów - dodaje Tomasz Jaroński.
Pierwsze gesty pamięci wobec Scarponiego już mamy. Astana, w której barwach ścigał się Scarponi, wystartuje we Włoszech w ośmioosobowym składzie. Miejsce zarezerwowane dla 38-latka pozostanie nieobsadzone.
- Michele miał być liderem naszej drużyny w Giro, dlatego postanowiliśmy nie wystawiać innego zawodnika, a jego numer startowy pozostanie wolny. Każdego dnia w Giro, podobnie jak w innych wyścigach, Michele będzie z nami, a my będziemy próbowali uczcić jego pamięć - oświadczył menedżer generalny Astany, Aleksander Winokurow.
Scarponiemu zostanie również poświęcony podjazd na Passo del Mortirolo, który w 2010 roku był na trasie etapu kończącego się w Aprice i który wygrał właśnie Scarponi.
Giro w Eurosporcie
Jak co roku, całe Giro d’Italia będzie można dokładnie śledzić na antenach Eurosportu.
- Codziennie zaczynamy transmisje o godzinie 13.15. Dziennie z kolarzami spędzimy około 4 godzin. Każdą relację będzie poprzedzał wstęp Juana Antonio Flechy, znanego w przeszłości hiszpańskiego zawodnika. Obsługa komentatorska w tym roku jest wyjątkowo liczna. W studiu, oprócz mnie, pojawią się także Krzysztof Wyrzykowski, Adam Probosz, Dariusz Baranowski i Daniel Marszałek. Wieczorem tradycyjnie będzie można obejrzeć powtórkę każdego etapu - wylicza Tomasz Jaroński.
Tomasz Czerniawski z portalu www.rowery.org
• Kto jest faworytem do zwycięstwa w setnej edycji Giro d’Italia?
- Głównym faworytem jest Nairo Quintana. Porażka Kolumbijczyka w sportowej walce, a nie w wyniku zdarzenia losowego, typu kraksa czy choroba, byłaby dużą niespodzianką. Quintana zna Giro, wygrywał tu w 2014 roku, obecny rok zaczął od zwycięstw w prestiżowym Tirreno-Adriatico, a w zeszłym tygodniu wygrał górski etap Vuelta Asturias. Uważany jest za najlepszego górala w peletonie, dlatego charakter „Corsa Rosa” powinien mu znakomicie służyć.
• Który etap może okazać się decydujący?
- Trudno wskazać decydujący etap, gdyż takie wskazania zwykle rozczarowują. Na królewski, który powinien wyłonić zwycięzcę, wygląda jednak odcinek 16 z Rovetta do Bormio. 23 maja kolarze pokonają trzy wielkie przełęcze Passo del Mortirolo (12,6 km; 7,6%), wznoszą się na wysokość 2788 metrów Passo dello Stelvio (Cima Coppi, 21,7 km; 7,1%) oraz niewiele niższą (2502 m) Giogo di Santa Maria (13,4 km; 8,4%). Dystans (222 km), wysokość i same podjazdy złożą się na piekielnie trudny etap. Oby tylko warunki pogodowe w Alpach nie storpedowały planu na ten dzień.
• Jak ocenia pan szanse CCC Sprandi Polkowice?
- CCC Sprandi Polkowice to zespół bez gwiazd, dlatego oczekiwania nie mogą być nadmierne. Aktywna jazda, zabieranie się do ucieczek i przy szczęśliwym układzie walka o etap, na tyle powinniśmy liczyć ze strony Macieja Paterskiego, Jana Tratnika czy Felixa Grossschartnera. W górach na wiele stać Jana Hirta, który może powalczyć o top 20, a może o coś więcej. 26-letni Czech debiutuje jednak w Wielkim Tourze i nie wiadomo jak zniesie ponad trzytygodniowy wyścig.