FOT. TOMASZ RYTYCH
Piłkarze Wisły wywalczyli awans, a teraz do pracy wzięli się działacze. Od poniedziałku trwają negocjacje z zawodnikami i sztabem szkoleniowym zespołu z Puław, odnośnie nowych kontraktów. – Mogę powiedzieć, że rozmawiamy, a konkretów spodziewamy się w środę lub czwartek – mówi Kamil Dylda, dyrektor sportowy klubu
Na razie trudno powiedzieć, jak będzie wyglądała drużyna z Puław w kolejnych rozgrywkach. Większości zawodników wkrótce kończą się umowy. Dosłownie garstka graczy ma ważne kontrakty. W tym gronie są Konrad Nowak, Sebastian Głaz, czy Przemysław Kanarek.
– Na pewno nie wszyscy zostaną. Na razie nie mogę zdradzić więcej, bo trwają rozmowy z piłkarzami. Nie chcemy robić wielkiej rewolucji, ale liczymy, że dołączy do nas przynajmniej pięciu nowych graczy – wyjaśnia Kamil Dylda, dyrektor sportowy Wisły.
W zimie do drużyny dołączył Dymitrij Chlebosołow, ale Białorusin zagrał jedynie w pięciu meczach i tylko w jednym od pierwszej do ostatniej minuty. Nie zdobył żadnego gola, a do tego szybko doznał kontuzji kolana. W umowie ma jednak klauzulę pozwalającą na przedłużenie jego pobytu w Puławach o kolejny sezon. – Bierzemy tego zawodnika pod uwagę, z nim także rozmawiamy na temat pozostania w drużynie – przyznaje Kamil Dylda.
Posiłki mogą przyjść także z Ukrainy, gdzie bardzo dobre rozeznanie, a także kontakty ma trener Bohdan Bławacki. Szkoleniowcy „Dumy Powiśla” sami muszą jednak dojść do porozumienia z działaczami na temat warunków pracy w kolejnych rozgrywkach.
W Puławach wielkiego świętowania jeszcze nie było. – W sobotę spotkaliśmy się z działaczami i zaczynamy urlopy. Szykowana jest jeszcze jedna feta, ale ta będzie już bliżej rozpoczęcia zajęć – mówi Konrad Nowak, napastnik Wisły, który wierzy, że zespół będzie w stanie spokojnie powalczyć o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. – Najważniejsze będzie, żeby dobrze wystartować. Musimy wrócić do tego co graliśmy na wiosnę. W drugiej rundzie większa presja i brak wiary we własne możliwości robiły swoje. Pokazaliśmy jednak, że w decydującym momencie potrafiliśmy się podnieść. Wygraliśmy w Zambrowie i te trzy punkty okazały się decydujące.
Mateusz Pielach i jego koledzy w pierwszej rundzie uzbierali aż 39 punktów. W 2016 roku radzili sobie zdecydowanie gorzej, bo wywalczyli ledwie 18 „oczek”. Mimo to zdołali wywalczyć historyczną promocję do I ligi. Na wiosnę problemem było stwarzanie sytuacji pod bramką rywali. A to było związane ze sprzedażą do Legii Warszawa najlepszego zawodnika – Jarosława Niezgody. 21-latek na razie nie zadebiutował w ekstraklasie, ale w rezerwach stołecznego zespołu zaliczył 10 trafień w 10 występach. Kibice chcieliby, żeby wrócił do Puław, jednak wydaje się, że bliżej mu do Ruchu Chorzów, który jest zainteresowany jego usługami. Mówi się także, że Niezgoda byłby mile widziany w Górniku Łęczna.