Wisła Puławy w sobotę wywalczyła jeden punkt w starciu z czwartą w tabeli Sandecją Nowy Sącz. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem
Zawody rozpoczęły się od groźnego strzału Jakuba Smektały. I to by było w zasadzie na tyle, jeżeli chodzi o pierwszą połowę. Obie drużyny skupiały się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki i trudno było o klarowne okazje. Gospodarze oddali pole gry przyjezdnym i chociaż ci byli częściej przy piłce, to niewiele z tego wynikało.
Po zmianie stron trener Sandecji szybko zdecydował się na dwie roszady w swoim składzie. I od razu były efekty, bo jeden z rezerwowych Sebastian Leszczak od razu „zatrudnił” Nazara Penkowca, ale ten poradził sobie ze strzałem. Po chwili odpowiedziała Duma Powiśla za sprawą Konrada Nowaka, który w dobrej sytuacji huknął tuż nad poprzeczką.
W 69 minucie powinno być 1:0, a szansę na gola miał Smektała. Wpadł w pole karne i uderzył, ale bramkarz gości szczęśliwie odbił piłkę... nogami. Nie udało się Wiśle, a 10 minut temu wymarzoną okazję zmarnowała Sandecja. Sam przed Penkowcem stanął Maciej Małkowski. Górą w tym pojedynku był golkiper z Ukrainy.
Ostatnie fragmenty meczu były już spokojniejsze i wydawało się, że obie drużyny są zadowolone z bezbramkowego remisu. Za tydzień piłkarze Roberta Złotnika poszukają punktów na boisku spadkowicza z ekstraklasy Górnika Zabrze. Zawody zaplanowano na 13 listopada o godz. 15.
ZDANIEM TRENERÓW
Robert Złotnik (Wisła Puławy)
– Obawialiśmy się tego spotkania, bo Sandecja to rywal ograny na tym poziomie rozgrywek, który ma poukładany zespół. Obawialiśmy się przede wszystkim świetnych skrzydłowych, a także ofensywnych pomocników, którzy potrafią zrobić różnicę. Byliśmy jednak na to wszystko przygotowani. Założenia były realizowane w stu procentach. Goście atakowali tą stroną, którą chcieliśmy, żeby atakowali. Mieliśmy z tego kontrować, ale w pierwszej połowie to szwankowało. Po przerwie zmieniliśmy sposób gry i osiągnęliśmy przewagę. Sandecja miała jedną okazję, a my może pół więcej. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z punktu, natomiast jesteśmy zadowoleni, że z tak mocnym rywalem zagraliśmy dobre spotkanie.
Radosław Mroczkowski (Sandecja)
– Spotkanie było wyrównane. Do przerwy to my mieliśmy więcej z gry i częściej zagraliśmy bramce rywali. Po przerwie było odwrotnie. W drugich 45 minutach graliśmy zdecydowanie słabiej. Nie potrafiliśmy wykorzystać tej jednej sytuacji Maćka Małkowskiego. Gdyby dograł może byłoby inaczej i padłaby bramka. Mieliśmy lepsze apetyty, bo chcieliśmy zapunktować maksymalnie. Nikt nie oddaje jednak punktów za darmo i dlatego wywozimy tylko jeden punkt.
Wisła Puławy – Sandecja Nowy Sącz 0:0
Wisła: Penkowec – Hiszpański, Pielach, Budzyński, Litwniuk, Głaz, Słotwiński (74 Darmochwał), Patejuk (84 Sedlewski), Smektała, Popiołek, Nowak (83 Patora)
Sandecja: Radliński – Danek, Bucko, Szufryn, Słaby, Baran, Gałecki, Małkowski, Piszczek (46 Dudzic), Trochim (46 Leszczak), Korzym (79 Kasprzak).
Żółte kartki: Budzyński, Litwiniuk – Piszczek, Małkowski.
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice). Widzów: 1021.