Beniaminek z Puław nadal osuwa się w ligowej tabeli. W sobotę Wisła przegrała u siebie ze Zniczem Pruszków, czyli ostatnim zespołem w tabeli 1:2. To szósty mecz z rzędu, w który Duma Powiśla nie potrafiła pokonać rywali. W następnej serii gier drużyna trenera Roberta Złotnika zmierzy się na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała
Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0, a swojego siódmego gola w tym sezonie zdobył Sylwester Patejuk. 33-letni zawodnik tym razem wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na Mateuszu Olszaku.
W drugiej odsłonie szybko to goście mieli szansę wyrównać. Z 11 metrów pomylił się jednak Adrian Paluchowski. Andrzej Witan sprokurował karnego, ale zrehabilitował się skuteczną interwencją. Kolejne minuty, to jednak przewaga ekipy z Pruszkowa. I w 60 minucie goście dopięli swego. Radosław Bartoszewicz huknął zza pola karnego i zrobiło się 1:1. W 80 minucie sędzia zawodów po raz trzeci wskazał na „wapno”. Tym razem faulował Klimas Gusocenko, a piłkę ponownie ustawił Paluchowski. Były gracz Legii Warszawa i Górnika Łęczna nie pomylił się po raz drugi i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Niedługo później kapitalną szansę na wyrównanie miał Olszak, jednak z kilkunastu metrów nie trafił praktycznie do pustej bramki. Później z boiska wyleciał jeszcze Łukasz Turzyniecki i ostatecznie grająca już bez kontuzjowanego Patejuka Wisła musiała się pogodzić z kolejną przykrą porażką.
Wisła Puławy – Znicz Pruszków 1:2 (1:0)
Bramki: Patejuk (34-z karnego) – Bartoszewicz (60), Paluchowski (80-z karnego).
Wisła: Witan – Turzyniecki, Budzyński, Gusocenko, Litiwniuk, Patejuk (69. Sedlewski), Maksymiuk, Popiołek (65. Brzeski), Pożak (55. Głaz), Olszak, Nowak
Znicz: Misztal – Jaroch, Długołęcki, Zembrowski, Niewulis, Bartoszewicz, Machalski (66. Kubicki), Grabowski (79. Basiuk), Jagiełło (69. Banaszewski), Paluchowski
Żółte kartki: Nowak, Popiołek, Gusocenko, Witan – Zaborowski, Zembrowski, Machalski, Bartoszewicz, Paluchowski.
Czerwona kartka: Turzyniecki (Wisła, 90+4, za faul).
Sędziował: Mariusz Korpalski (Toruń). Widzów: 850.
ZDANIEM TRENERÓW
Robert Złotnik (Wisła Puławy)
– Wiedziałem, że kiedyś nastąpi ten moment, kiedy rozegramy słabsze spotkanie. Nie spodziewałem się jednak, że nastąpi aż taka zapaść i że spotka nas akurat w meczu ze Zniczem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że rywale mają duży potencjał. W poprzednim sezonie też przegraliśmy z nimi dwa razy. Mimo wszystko nie mieliśmy prawa przegrać w sobotę. Pierwsza połowa, chociaż graliśmy za wolno, to stwarzaliśmy jakieś tam sytuacje. Było w miarę, ale za wolno. W drugiej części przy prowadzeniu 1:0 obiecaliśmy sobie w szatni, że nie popełnimy tych samych błędów. Do tej pory w każdym meczu, w którym prowadziliśmy kończyło się porażką. No i co z tego? Wyszliśmy, mieliśmy grać tak samo, ale zamiast tego cofnęliśmy się pod swoją szesnastkę i sami prokurowaliśmy sobie sytuacje, które Znicz wykorzystał. No i się posypało. W szatni panuje fatalna atmosfera, chłopaki są rozczarowani, ale liga jest długa.
Andrzej Prawda (Znicz Pruszków)
– Przyjechaliśmy pokazać, że potrafimy grać w piłkę. I chyba nam się udało, zwłaszcza w drugiej połowie. Żartowaliśmy już po meczu, że chyba w początkowych fragmentach drugiej połowy stworzyliśmy więcej sytuacji niż w ośmiu poprzednich spotkaniach. Znaliśmy rangę i wagę zawodów, drżeliśmy o wynik do końcowego gwizdka. Wisła na pewno jest dobrym zespołem, który się nie poddawał, dlatego tym bardziej cieszymy się ze zdobycia tych trzech punktów i przerwania złej serii.