FOT. LACZYNASPILKA.PL
Trzeci dzień zgrupowania w Arłamowie upłynął pod znakiem ruchów kadrowych. Barwy klubowe zmienili Paweł Wszołek oraz Igor Lewczuk. Kamil Grosicki miał przejść do Premier League, ale transfer "wysypał się" na ostatniej prostej.
Środa była trzecim dniem warszawskiego zgrupowania reprezentacji narodowej przed inaugurującym eliminacje do mistrzostw świata spotkaniem z Kazachstanem, ale także ostatnim dniem letniego okienka transferowego. Z tego powodu wszystko kręciło się wokół ruchów kadrowych, których bohaterami byli polscy zawodnicy.
Hitem dnia miały być przenosiny Kamila Grosickiego do Burnley. Anglicy planowali zapłacić za niego Rennes osiem milionów euro i „Grosik” miał dołączyć do Łukasza Fabiańskiego, Artura Boruca, Marcina Wasilewskiego oraz Bartosza Kapustki, zostając piątym polskim piłkarzem, występującym w Premier League.
Ostatecznie do transferu nie doszło, o czym sam zawodnik poinformował w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Na Wyspy Brytyjskie, ale tylko do Championship, trafił za to Paweł Wszołek, który został wypożyczony z Hellas Verony do Queens Park Rangers.
– Jestem bardzo podekscytowany perspektywą gry w Anglii. To w końcu ojczyzna futbolu, kibice żyją piłką 24 godziny na dobę. QPR to z kolei klub z wielkimi tradycjami, fantastycznymi kibicami i dużymi ambicjami. Chcę tutaj rozwinąć się jako piłkarz i osiągnąć wyższy poziom. Po kontuzji nie ma już u mnie śladu. Czuje się świetnie i jestem zdeterminowany, żeby rozpocząć przygodę na zapleczu Premier League. Na razie liczy się oczywiście reprezentacja, ale po powrocie biorę się do pracy – powiedział Wszołek.
Kolonia Polaków we Francji jeszcze się powiększyła. Kontrakt z Bordeaux podpisał bowiem Igor Lewczuk, który kosztował milion euro. Bliski odejścia z Legii Warszawa był także jego partner ze środka defensywy – Michał Pazdan. W stołecznym klubie postanowiono jednak, że kapitan pozostanie z kolegami przynajmniej do zimy i odrzucono lukreatywne oferty z Besiktasu Stambuł, Torino i Betisu Sevilla, opiewające nawet na pięć milionów euro.
Od dzisiaj wszyscy piłkarze mogą w spokoju koncentrować się już na niedzielnym starciu z Kazachstanem. Będziemy w nim zdecydowanym faworytem, ale musimy nastawić się na trudne spotkanie. O tym, że na tym terenie gra się ciężko, przekonali się rywale Astany w Lidze Mistrzów w minionym sezonie. Nikt nie zdołał tam wygrać.
– Jeszcze nie wiedząc, że w grupie eliminacyjnej przyjdzie nam się zmierzyć z Kazachami, obserwowałem mecz Astany z Benficą Lizbona. Portugalczycy mieli tam spore problemy, to bardzo trudny teren. Znamy swoją siłę, ale do niedzielnego starcia musimy podejść z pokorą i koncentracją na najwyższym poziomie – powiedział na konferencji prasowej asystent Adama Nawałki Bogdan Zając.