Mimo zwycięstwa w ostatnim meczu ligowym w składzie KMŻ Motoru na niedzielne spotkanie z Polonią Piła pojawią się zmiany. Niepewni występu mogą być aż trzej zawodnicy
W minioną niedzielę lublinianie pokonali KSM Krosno 45:44, rozstrzygając losy spotkania dopiero w przedostatnim biegu. W czystym sumieniem wyróżnić można jedynie Kamila Pulczyńskiego i młodzieżowca Oskara Bobera. Częściowo ze swoich ról wywiązali się Ales Dryml i Mathias Thoernblom. Ten pierwszy po trzech bardzo dobrych startach w dwóch ostatnich przywiózł zaledwie „oczko”. Z kolei Szwed rozkręcił się dopiero po trzech słabych występach. Nie ulega jednak wątpliwości, że obaj obcokrajowcy zdobyli bardzo cenne punkty w kontekście zaledwie jednopunktowego zwycięstwa.
O wiele mniej dobrego można powiedzieć o formie pozostałych trzech zawodników KMŻ. Patryk Malitowski dwukrotnie tracił dobre pozycje, wydawał się też być słaby pod względem fizycznym, choć wpływ na to mógł mieć upadek, jaki zaliczył na początku zawodów. Z kolei Ronnie Jamroży najwyraźniej wciąż nie poradził sobie z problemami sprzętowymi, bo w niedzielę widać było, że był wolny na torze. Oczekiwań działaczy nie spełnił też drugi z juniorów Mateusz Wieczorek.
– Na pewno musimy zrobić zmiany, bo ten skład nie gwarantuje nam zwycięstwa w kolejnym meczu. Nie dziwię się kibicom, którzy po meczu z Krosnem wyszli ze stadionu rozgoryczeni – nie ukrywa Andrzej Zając, prezes KMŻ Motoru. – Własny tor powinien być naszym atutem, a niektórzy z zawodników sprawiali wrażenie, jakby wyjechali na niego pierwszy raz.
Wygląda na to, że wspomniana trójka nie może być pewna występu w kolejnym meczu. Ich zastąpienie może się jednak okazać problemem. Jeśli chodzi o formację młodzieżową, szansę może dostać Michał Nowiński. W grę wchodzi tez sprowadzenie w charakterze gościa Damiana Dąbrowskiego z Unii Tarnów. Z grona seniorów w niedzielę do dyspozycji będzie Timo Lahti, ale wykluczony jest występ Sama Mastersa. W poniedziałek ma on zaplanowany start w eliminacjach Grand Prix w niemieckim Abensbergu i trener reprezentacji Australii nie zwolnił go z udziału w niedzielnym treningu. W składzie są jeszcze m. in. Josh Grajczonek czy Max Dilger, ale do tej pory nie pojawiali się oni na treningach.
– Jesteśmy na etapie poszukiwania wzmocnień, ale trudno przewidywać, czy uda się kogoś pozyskać przed najbliższym spotkaniem – przyznaje Zając.
W ostatnich dniach pojawiły się też informacje o tym, że lubelski klub nie realizuje postanowień tzw. licencji nadzorowanej. Według jej zapisów KMŻ Motor do końca kwietnia miał spłacić zaległości z ubiegłego sezonu wobec Daveya Watta. Tymczasem menadżer zawodnika informował niedawno za pośrednictwem mediów, że klub nie wywiązał się z tej deklaracji.
– Nie chodzi o to, że nie chcemy się rozliczyć. Czekamy jeszcze na pieniądze od sponsorów. Zakładam, że do końca tygodnia spłacimy ok. połowę ze 160 tys. zł, jakie jesteśmy winni naszym byłym zawodnikom. Pozostałą część będziemy chcieli rozliczyć najpóźniej po sierpniowym finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, którego będziemy gospodarzem – deklaruje prezes lubelskiego klubu.