Rozmowa ze Zbigniewem Wojciechowskim, prezesem LW KMŻ
- Przyjmuję ten wynik z wielkim bólem, bo cały czas tliła się nadzieja, że uda nam się zwyciężyć. Zwłaszcza, że nasi pokazali na swoim torze, że potrafią walczyć i być lepsi. Ale tak doświadczeni zawodnicy muszą umieć jeździć na innych torach. Dziękuję jeszcze raz kibicom i tym zawodnikom, którzy walczyli do końca i dostarczyli nam tyle pozytywnych wrażeń.
• Co dalej z lubelskim żużlem?
- Będziemy musieli się zastanowić nad składem drużyny na przyszły sezon. Mam nadzieję, że sponsor strategiczny nie wycofa się i będzie dalej chciał nas wspierać. Nie poddajemy się. Trzeba będzie teraz wdrożyć plan B, który zakłada, że w przyszłym sezonie musimy wejść do I ligi i to bez ryzyka udziału w barażach.
• Czy trener Rafał Wilk zostanie w Lublinie?
- On chce zostać, ale jest za wcześnie żeby cokolwiek przesądzać. Muszę to wszystko przeanalizować. Trzeba zebrać zarząd, sponsorów i wtedy zdecydujemy, co dalej. Na pewno zdecydujemy, kto zostanie w drużynie, a kto odchodzi. W czwartek chcę się spotkać z kibicami.
• Pomijając nieudane baraże, jak ocenia pan cały sezon 2010 w wykonaniu KMŻ?
- Oceniam w miarę dobrze, bo tylu emocji kibice żużla w Lublinie już dawno nie przeżyli. Gdyby był inny regulamin to awansowalibyśmy bezpośrednio, bo przecież byliśmy lepsi od Orła Łódź. Szkoda, ale jesteśmy twardzi i nie poddajemy się.