Chyba nadal wielu kibiców i ekspertów jest w szoku, że Apator Toruń w pierwszym meczu półfinałowym PGE Ekstraligi pokonał Orlen Oil Motor aż 51:39. To oznacza, że przed rewanżem „Anioły” są w całkiem niezłej sytuacji. Mistrzowie Polski z Lublina szybko muszą się pozbierać, bo rewanż już w najbliższy piątek. Jak pierwsze starcie oceniają przedstawiciele obu ekip?
Jacek Ziółkowski
– Tor był podobny, jak dwa miesiące temu. Wielkiego zaskoczenia nie było. Mecz też był w miarę wyrównany. Do 12 wyścigu był przecież remis. A potem trzy silne ciosy ze strony Apatora, to dlatego, że w tych trzech ostatnich biegach nie jechali ani Kawczyński, Lewandowski, ani Heiselberg. Zdobyli trzy razy po pięć „oczek” i sprowadzili nas troszkę do parteru. Toruń był bardzo szybki. Właściwie Lambert nie stracił „oczka”, Emil przegrał punkt do Dominika Kubery, a Patryk Dudek też odjechał bardzo dobre spotkanie. Trzeba przyznać się do tego, że byliśmy słabsi, ponieśliśmy porażkę i trzeba zrobić wszystko, żeby to odrobić w kolejnym meczu.
Jack Holder
– Tor w Toruniu chyba zaskoczył każdego z nas. Było dosyć ślisko, ciężko było się dopasować i sporo poszło nie po naszej myśli. Gospodarze mieli cały tydzień, żeby na nim potrenować i spodziewaliśmy się, że będą szybcy. To jeszcze nie koniec, teraz nasza kolej, żeby solidnie potrenować i być gotowym na rewanż.
Fredrik Lindgren
– Nie możemy mieć żadnych wymówek. Rywale byli od nas po prostu dużo lepsi. Ciężko powiedzieć, co poszło nie tak. Na pewno ja nie mogłem znaleźć ustawień . Wielu chłopaków miało te same problemy. Trzeba jednak o tym zapomnieć, przegrupować się i w piątek musimy bardzo chcieć.
Bartosz Bańbor
– Ostatnimi czasu gorzej idzie nam w Toruniu, chociaż ja dokonałem małego progresu względem poprzednich meczów, z czego jestem zadowolony. Gospodarze po pierwsze byli lepiej spasowani, a po drugie obierali lepsze ścieżki, jechali lepiej. To jest właśnie atut własnego toru, my powalczymy u siebie, żeby odrobić straty.
Mateusz Cierniak
– Jechaliśmy drugi raz w Toruniu w tym roku, dwa razy przegraliśmy i dwa razy coś zawiodło. Tak naprawdę tym razem każdy z nas się męczył. Ciężko znaleźć jakiegoś pewniaka. Mimo to że staraliśmy się wymieniać spostrzeżeniami odnośnie toru, to jakie zmiany wykonujemy. W jednym biegu działało, a w następnym można było przywieźć zero daleko z tyłu i to nie było nic dziwnego. Nie takie straty jednak odrabialiśmy, jeszcze mamy mecz u siebie. Nic nie jest stracone. Najważniejsze, żeby dobrze ten tydzień potrenować i odpocząć. Większość z nas jedzie do Szwecji na półfinał, więc jeszcze mamy troszkę czasu, żeby wyciągnąć wnioski i dobrze się przygotować na mecz w Lublinie.
Wiktor Przyjemski
– Nie był to łatwy mecz. Wszystko moim zdaniem rozgrywało się na pierwszym łuku. „Wyprzedzanek” nie było za dużo, nie mieliśmy też wielkiej prędkości. Ciężko powiedzieć, trzeba przeanalizować mecz na spokojnie, szykujemy się na rewanż, na pewno damy z siebie 120 procent. 12 punktów to nie jest mało, nie jest dużo, ale nie jest łatwo odrabiać straty.
Robert Lambert
– To był dobry mecz dla nas. Lublin jest mocnym zespołem i na pewno będzie ciężko w meczu rewanżowym. Wygraliśmy, ale dalej musimy napierać. Pewnie wszystko będzie możliwe i walka będzie się toczyć do samego końca. Miło było usłyszeć, że kibice z Lublina nadal o mnie pamiętają, wielkie dzięki dla nich.