Start Lublin osiągnął największy sukces w swojej historii. Podopieczni Davida Dedka wywalczyli tytuł wicemistrzów Polski
Nagłe zakończenie sezonu koszykarskiego przez Zarząd PLK i uznanie tabeli z dnia 12 marca za końcową sprawiło, że Start Lublin w krajowej hierarchii koszykarskiej przesunął się w tempie błyskawicy. „Czerwono-czarni” zostali wicemistrzami Polski i jest to ich największy sukces w historii. Do tej pory trzykrotnie byli jedynie brązowymi medalistami, ale miało to miejsce wiele lat temu: ostatni raz w sezonie 1979/1980. I wszystko to uczyniła ekipa, która przed sezonem była uznawana za jedną z najbiedniejszych i najsłabszych w całej Energa Basket Lidze.
Przełom w 2014
Ten medal nie jest tylko zasługą tego sezonu. To wypadkowa wielu lat pracy lubelskich działaczy, którzy są związani z naszą koszykówką. W 2008 r. Start Lublin był prawie na samym dnie. Właśnie szykował się do walki w II lidze (trzeci poziom rozgrywkowy), a ich rywalami w tych rozgrywkach były m.in. Hawajskie Koszule Żory czy Limblach Limanowa. Mecze były rozgrywane jeszcze w kameralnej hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli, którą ciężko było wypełnić nawet w połowie. W tej lidze Start spędził na szczęście tylko rok, bo udało mu się awansować do I ligi, gdzie utknęli na pięć lat.
Przełom nastąpił dopiero w 2014 r., kiedy Ekstraklasa zaprosiła Start do swoich szeregów. Nie był to awans wywalczony na boisku, ale władzom ligi chodziło wówczas o rozszerzenie koszykarskiej mapy Polski. Gra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym była jednak przez wiele lat bolesnym doświadczeniem. Początkowo błąkali się w ogonie tabeli, ale z każdym kolejnym sezonem wyglądali coraz lepiej na tle najlepszych drużyn w kraju. I wreszcie przyszedł sezon 2019/2020, który, jak się później okazało, przeszedł do historii lubelskiej koszykówki. O tym, że będzie on wyjątkowy kibice przekonali się już w pierwszej kolejce, w której Start podejmował we własnej hali Stelmet Enea BC Zielona Góra. W teorii było to przysłowiowe starcie Dawida z Goliatem, bowiem w hali Globus mierzył się jeden z najbiedniejszych zespołów lidze z drużyną, która była naszpikowana gwiazdami. 29 września jednak Dawid pokonał Goliata, a ojcem zwycięstwa był Brynton Lemar, który debiutował w Starcie w ligowym meczu.
Koronawirus kończy sezon
Później przyszły kolejne dwa triumfy, a lublinianie nagle znaleźli się w czubie tabeli. Kubłem zimnej wody miały okazać się porażki z King Szczecin i Asseco Arka Gdynia. Po nich jednak przyszła seria kolejnych siedmiu zwycięstw, co sprawiło, że Start zaczął być traktowany jako zespół ze ścisłej czołówki. W tym czasie udało się m.in. rozgromić Anwil Włocławek, a ta wygrana okazała się kluczowa dla losów srebrnego medalu. Mecz z włocławianami zresztą już przeszedł do historii lubelskiej koszykówki. Można śmiało stwierdzić, że to było najlepsze spotkanie Startu od czasu powrotu do PLK, a może nawet w całym XXI w. „Czerwono-czarni” wygrali 96:71 z ówczesnym mistrzem Polski i ekipą, która nieźle radziła sobie w Koszykarskiej Lidze Mistrzów. Po tym zwycięstwie Start znalazł się na ustach koszykarskiej Polski. Eksperci przecierali oczy ze zdziwienia, a jednocześnie czekali, kiedy nastąpi potknięcie. Wydawało się, że może ono nastąpić w końcówce roku, bo Start przegrał z Polskim Cukrem Toruń oraz niespodziewanie z Legią Warszawa, która była ogonie ligowej tabeli.
To były tylko wypadki przy pracy. W 2020 r. Start bowiem grał jak z nut: w EBL wygrał 7 z 8 spotkań. I wtedy przyszła połowa marca, kiedy koronawirus przejął kontrolę nad życiem Polaków. Koszykówka zeszła na dalszy plan, ale sezon trzeba było przecież jakoś rozliczyć. Zarząd PLK wybrał jedno z możliwych rozwiązań i sklasyfikował zespoły na podstawie tabeli aktualnej na dzień 12 marca. W niej najlepszy był Stelmet, na drugim miejscu był Start, a na trzecim Anwil. Dwa ostatnie zespoły miały po 39 pkt, ale kluczowy okazał się właśnie grudniowy mecz pomiędzy oboma ekipami, który lublinianie zdecydowanie wygrali.
- Przede wszystkim jestem bardzo dumny, że mogę być częścią koszykarskiego projektu w Lublinie. Zapowiadała nam się naprawdę ciekawa końcówka sezonu zasadniczego oraz emocjonująca faza play-off. Niestety, epidemia koronawirusa brutalnie przerwała rozgrywki. To historyczny sukces, na który klub pracował od wielu lat. To wyjątkowe uczucie. Wielkie słowa uznania dla kibiców, którzy nas wspierali przez cały czas. Zawodnicy, sztab szkoleniowy, opieka medyczna i wszyscy związani z tym sukcesem zasłużyli na ten medal - mówił nam David Dedek, trener. - Szczególnie chciałbym podziękować i pogratulować dwóm osobom, bez których by tego sukcesu nie było. Od lat dbają o to, by koszykówka w Lublinie robiła postępy. Przez pierwszą ligę, wejście do ekstraklasy, i wielu lat pracy w ekstraklasie. Są to Arkadiusz Pelczar i Marek Lembrych. Bardzo dziękuję za ich zaangażowanie.
Amerykański tercet
Srebra nie byłoby jednak bez fantastycznych zawodników. Kto stanowił o sile Startu w tym sezonie? Przede wszystkim tercet Amerykanów: Tweety Carter, Brynton Lemar i Jimmie Taylor. Podsumowanie należy zacząć od Cartera, bo to boiskowe przedłużenie trenerskiej ręki Dedka. 33-letni rozgrywający to postać z bogatym boiskowym CV: grał m.in. na Łotwie, w Niemczech, Francji czy Grecji. Przychodząc przed tym sezonem do Startu miał zastąpić Jamesa Washingtona. Szybko okazało się, że jest dużo lepszym zawodnikiem niż jego poprzednik. Wszyscy podkreślają jego boiskową inteligencję. To chyba zresztą pod tym względem najlepszy zawodnik Startu od lat. Nie gra pod siebie, zawsze najważniejszy jest dla niego zespół. Potrafił chociażby zanotować 14 asyst w meczu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Był bardzo równy przez cały sezon.
Lemar, kolejny z nowych zawodników, przychodził do Startu jako czołowy gracz ligi węgierskiej, która jest uważana za słabszą od polskiej. U nas poradził sobie wyśmienicie, choć wielu kibiców zastanawiało się, czy uda mu się zastąpić uwielbianego w sezonie 2018/2019 Joe Thomassona. Lemar sprawił, że kibice szybko zapomnieli o Thomassonie. Jego najlepsze spotkanie przyszło w najważniejszym momencie. W grudniowym starciu z Anwilem Włocławek zdobył 27 pkt i miał aż 11 asyst. To on przesądził o pokonaniu ubiegłorocznego mistrza Polski.
24-letni Jimmie Taylorze był już znany w Polsce, bo rozegrał kilka niezłych spotkań w Spójni Stargard. Nikt nie przypuszczał jednak, że w Lublinie jego talent tak się rozwinie. Jego efektowne wsady sprawiały, że kibice w hali Globus wstawali z miejsc. Taylor to kapitalny podkoszowy, który zawodzi bardzo rzadko. Jeśli już dostaje piłkę, to albo kończy akcję, albo jest faulowany. Wykonał w tym sezonie aż 80 rzutów wolnych. Trafił tylko 42, więc nad tym elementem musi popracować w wakacje.
Europejskie puchary
Start Lublin zajmując drugie miejsce zdobył prawo do gry w europejskich pucharach. Wciąż jednak nie jest wiadomo czy zagra w Koszykarskiej Lidze Mistrzów czy mniej prestiżowym FIBA Europe Cup. - Tego nikt nie jest pewien. FIBA i Euroliga zawiesiły swoje rozgrywki i na razie wszyscy czekają na rozwój sytuacji. Jedno jest pewne. Start uzyskał prawo gry w europejskich pucharach. Pytanie tylko, czy lublinianie z niego skorzystają. To będzie ich decyzja. Trzeba pamiętać, ze inaczej przygotowuje się do sezonu zespół, który ma walczyć na dwóch frontach, a inaczej drużynę, która ma rywalizować tylko w krajowych rozgrywkach - powiedział Marek Lembrych, wiceprezes Polskiego Związku Koszykówki.
Jak zwykle w takich wypadkach wszystko zależy od wysokości budżetu, który uda się zebrać lubelskim działaczom. Start już w minionym sezonie był jednym z biedniejszych klubów w EBL. Nie wiadomo, jak będzie to wyglądać w następnym sezonie. Epidemia może bowiem wywrócić do góry nogami koszykarską mapę Polski. Jedno jest pewne: Start chce się pokazać w Europie. - Po zakończeniu sezonu zasiądziemy do rozmów ze sponsorami oraz władzami samorządowymi. Jako srebrni medaliści jesteśmy zobligowani do startu w europejskich pucharach. Chcielibyśmy się w nich jak najlepiej zaprezentować - podsumowuje spekulacje Arkadiusz Pelczar, prezes klubu.
Liczby Startu
14 - zawodników wystąpiło w tym sezonie w barwach Startu. Najwięcej - ponad 11 godzin - na parkiecie przebywał Tweety Carter. Najkrócej - 118 sekund - Karol Obarek
40 - lat upłynęło, od kiedy Start Lublin po raz ostatni stanął na podium mistrzostw Polski. Wówczas „czerwono-czarni” zajęli trzecie miejsce
76 - bloków uzbierali w tym sezonie lublinianie. Najczęściej „czapował” Taylor, który zablokował aż 25 rzutów
467 - rzutów osobistych wykonali w tym sezonie gracze Startu. Trafili 341
1425 - rzutów z gry łącznie oddali zawodnicy Startu w tym sezonie. Drogę do kosza znalazło aż 663 z nich, co daje skuteczność na poziomie 46,5 procenta. Najwięcej, bo aż 299 razy rzucał Brynton Lemar
1716 - punktów stracili w sezonie koszykarze Startu Lublin
1867 - punktów zdobyli w tym sezonie zawodnicy Startu Lublin. Najwięcej - 104 - zdobyli w meczu z Enea Astoria Bydgoszcz. Największy udział w tej zdobyczy miał Brynton Lemar, który na swoim koncie łącznie zapisał 368 punktów