Rozmowa z Moniką Marzec, trenerką MKS FunFloor Lublin
Jak pani ocenia sobotni mecz ze Siofok KC w ramach kwalifikacji Ligi Europejskiej? Przegrana 18:27 stawia was w bardzo trudnej sytuacji w kontekście meczu rewanżowego.
- Na pewno inaczej wyobrażaliśmy sobie ten mecz. Wszyscy przypuszczaliśmy, że będzie tak, jak do 25 min, kiedy gra była wyrównana, a wynik na styku. Końcówkę pierwszej połowy przegraliśmy 0:4, a w drugiej połowie już wszystko się zawaliło. Miałyśmy sytuacje stuprocentowe, których nie potrafiłyśmy wykorzystać. Po przerwie zrobiłyśmy aż 10 błędów, przy zaledwie 3 w pierwszej połowie. To nie było tak, że nie stwarzałyśmy sobie sytuacji. One były, ale zmarnowałyśmy 5 szybkich ataków.
Gdyby w składzie była Joanna Andruszak, to mecz wyglądałby inaczej?
- Może Asia rzuciłaby kilka bramek z koła? Andrijana Tatar i Patrycja Noga dostały swoje szanse, ale były dobrze kryte i naprawdę ciężko było nam dograć do nich piłkę. Zresztą druga linia też długo nie mogła wstrzelić się w bramkę Siofok.
Jak poważny jest uraz Joanny Andruszak?
- Ona boryka się z kontuzją mięśnia dwugłowego już od czerwca. Rezonans wykazał głębokie naderwanie. Trzeba było wstrzyknąć jej osocze. Pozytywny wariant zakłada 3 tygodnie pauzy. Nie chcę jej zmuszać do wcześniejszego powrotu na boisko, bo zdrowie zawodniczek jest najważniejsze.
Zawiodła też Michalina Pastuszka, która zmarnowała kilka dogodnych okazji...
- Michalina jest młodą zawodniczką i ciężko oczekiwać od 19-latki, że będzie ciągnąć zespół i wyprowadzać go na prowadzenie w tak trudnych momentach. Szukałam wszystkiego, również dobrej postawy Michaliny. Ona w sobotę miała słabszy dzień i nie pokazała się z najlepszej strony. Ma jednak olbrzymi potencjał, a ten występ na pewno jej nie przekreśla.
Co bardziej boli panią po spotkaniu ze Siofok – postawa sportowa czy mentalna zespołu?
- Jak sportowo nie idzie, to też mentalnie wszystko się sypie. To są strefy sprzężone. Jak się nie wykorzystuje jednej, drugiej czy trzecie stuprocentowej sytuacji, to morale zespołu siada.
Czy wierzy pani w awans do kolejnej rundy?
- To był pierwszy mecz i jeszcze nie odpadliśmy z Ligi Europejskiej. Zrobiliśmy sobie straszne góry i ciężko będzie nam się przedrzeć przez nie. Wiem, że niektórzy mogą myśleć, że to są tylko moje marzenia i odwrócenie sytuacji jest niemożliwe. Jest to ciężki moment, ale nie takie rzeczy widziałam w sporcie. Kiedyś grałyśmy dwumecz z Niemkami i u siebie wygrałyśmy go bodajże 10 bramkami. Pojechałyśmy tam i całą przewagę roztrwoniłyśmy już w pierwszej połowie.
Zanim udacie się na Węgry, czeka was we wtorek mecz KPR Ruch Chorzów. Rozpocznie się on o godz. 18 w hali Globus. Beniaminek rozgrywek może być dla zagrożeniem dla MKS FunFloor?
- Nie chcę mówić czy Ruch jest zagrożeniem. Należy mu się szacunek i poważne traktowanie. Musimy się spiąć i wywalczyć 3 punkty, bo one są ważne w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Liga jest tak ustawiona, że musimy zagrać i wygrać ten mecz.