To był udany rewanż. W pierwszym meczu Świdniczanki ze Stalą górą była drużyna z Kraśnika, która rozbiła rywali aż 6:1. W niedzielę oba zespoły stoczyły wyrównany bój, ale triumfowali gospodarze (3:0). Drugą, albo trzecią młodość przeżywa Bartłomiej Mazurek. Grający trener ekipy ze Świdnika otworzył wynik, a w sumie zdobył gola w trzecim kolejnym spotkaniu. Trzeba jeszcze dodać, że miejscowy wygrali siódmy raz z rzędu.
W ósmej minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Krystiana Michalaka w polu karnym gospodarzy zrobił się mały „kocioł”. Piłkę przejął Maciej Winkler, ale w ostatniej chwili został zatrzymany. Potem Stal wychodziła kilka razy z groźnymi akcjami jednak brakowało ostatniego podania.
W 18 minucie naprawdę dobrą okazję na gola miał za to Michał Zuber. Po złym wybiciu piłki spod swojej bramki Jakuba Gajewskiego „Zubi” uderzył po ziemi z około 16 metrów i pomylił się dosłownie o centymetry. Później po wrzutce Zubera z powietrza ładnie do strzał złożył się Jarosław Milcz jednak trafił w Gajewskiego, a to ułatwiło interwencję bramkarzowi gości.
W 35 minucie mogło być 0:1. Kamil Woźniak przedarł się lewym skrzydłem i odegrał w polu karnym do Gajewskiego, a ten przymierzył po ziemi, ale także minimalnie obok słupka. Zamiast bramki dla kraśniczan niedługo później padł gol dla Świdniczanki. Karol Kowalski zagrał tuż przed szesnastkę to Bartłomieja Mazurka, a ten odwrócił się z piłką i bardzo ładnym strzałem umieścił piłkę w okienku bramki rywali.
Po przerwie kraśniczanie musieli coraz bardziej ryzykować, bo i tak nie mieli nic do stracenia. Zamiast wyrównania w 77 minucie zrobiło się jednak 2:0. Zuber najpierw dośrodkował z rzutu rożnego, ale piłka szybko do niego wróciła. Za drugim podejściem wrzucił futbolówkę na dalszy słupek, gdzie głową tuż pod bramkę zgrał ją Przemysław Żmuda. A tam idealnie znalazł się Milcz, który także głową z bliska podwyższył prowadzenie gospodarzy. Na koniec Marcel Pędlowski znalazł się sam przed Mateuszem Wójcickim, spokojnie wyczekał golkipera Stali i ustalił rezultat na 3:0 dla ekipy ze Świdnika.
– Na pewno nie rozegraliśmy złego meczu. Powiem nawet, że to było całkiem dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Od samego początku posiadaliśmy inicjatywę, ale nic nie chciało wpaść na 1:0. Przeciwnik mądrze się ustawili w średnim pressingu, a druga bramka nas podłamała. Można było tego uniknąć. W końcówce musieliśmy się odkryć, bo nie było różnicy, czy przegramy dwoma, czy trzema bramkami. Skończyło się porażką, ale naprawdę nieźle oceniam te zawody. Szkoda tylko błędów. Trzeba też oddać gospodarzom, że zagrali naprawdę mądrze taktycznie i wykorzystali swoje sytuacje. My musimy się szybko podnieść i zapunktować za tydzień – mówi Konrad Szmyrgała, trener Stali.
W dużo lepszych humorach byli oczywiście piłkarze ze Świdnika. – Przypomniały mi się młodzieńcze lata, bo kiedyś takich bramek strzelałem więcej – śmieje się Bartłomiej Mazurek. – Staramy się oglądać i śledzić poczynania naszych rywali. Na każdego z nich ustalamy taktykę z Michałem Zuberem i można powiedzieć, że to po raz kolejny zdało egzamin. Stal nie była jednak gorszym zespołem, a piłkarsko wyglądali naprawdę dobrze. Dlatego chciałbym podziękować chłopakom, bo nasze założenia były realizowane w stu procentach. A ich zwieńczeniem były gole. Zależało nam, żeby odpłacić się przeciwnikowi za porażkę 1:6 i to się udało. Chcieliśmy pokazać, że tamten mecz, to był tylko przypadek – dodaje grający trener Świdniczanki.
Świdniczanka Świdnik – Stal Kraśnik 3:0 (1:0)
Bramki: Mazurek (37), Milcz (77), Pędlowski (89).
Świdniczanka: Kowalczyk – Kopyciński, Kursa, Żmuda, Śliwa(90+1 Duda), Kowalski, Kucybała, Szczerba (62 Stępień), Zuber (85 Pędlowski), Mazurek (64 Pacek), Milcz (84 Plesz).
Stal: Wójcicki – Niewiński, Zieliński, Gajewski, Woźniak, Buczek, Pietrzyk, Welman (83 Majewski), Winkler (62 Eduardo), Michalak (73 Błaszczyk), Cybula.
Żółte kartki: Śliwa, Stępień – Zieliński, Welman.
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość).