W sobotę przy okazji meczu KSZO – Świdniczanka kibice przez 45 minut oglądali wyrównane spotkanie. Od razu po zmianie stron czerwona kartka dla Jakuba Szymali spowodowała jednak, że goście musieli się pogodzić z porażką aż 0:4.
W pierwszej połowie obie drużyny miały swoje szanse, głównie po stałych fragmentach gry. Na bramkę gospodarzy strzelali: Klim Morenkov czy Hubert Kotowicz, a raz „Kszoki” ratowały się wybiciem piłki tuż sprzed linii bramkowej. „Świdnia” kilka razy również była w tarapatach. Niestety, w końcówce się nie wybroniła. Po rzucie wolnym i centrze w pole karne na 1:0 z bliska trafił Dominik Pisarek.
Goście mieli swój plan na drugą połowę, ale wystarczyło 120 sekund i już można było zapomnieć o wszystkich ustaleniach z szatni. Jakub Szymala zaatakował rywala wślizgiem i za swoje przewinienie od razu obejrzał czerwoną kartkę. A to oznaczało duże kłopoty dla przyjezdnych. Tym bardziej, że kilka chwil później na 2:0 świetnym uderzeniem zza pola karnego przymierzył Dariusz Brągiel. Kwadrans później w ślady kolegi poszedł Maciej Kołoczek, który huknął z narożnika pola karnego i miejscowi prowadzili już trzema golami.
Podopieczni trenera Łukasza Gieresza nie grali jednak tylko o jak najniższy wymiar kary. Sami też próbowali coś zdziałać z przodu i wcale nie musieli kończyć spotkania bez bramki. Po indywidualnej akcji Michał Zuber minął kilku rywali, ale jego strzał odbił bramkarz. Później szansę na honorowe trafienie miał jeszcze Klaudiusz Sypeń. Po dobrym, długim podaniu znalazł się w dobrej sytuacji, ale zabrakło szczęścia. Zamiast 3:1 w końcówce było 4:0 kolejnym pięknym golu, tym razem autorstwa Franciszka Lipki, który kropnął z powietrza.
– Nie ma co ukrywać, że czerwona kartka była decydująca. Do tego momentu mecz był wyrównany. Po stałych fragmentach my mieliśmy swoje szanse, a rywale swoje. Niestety, nie potrafiliśmy strzelić, a w końcówce pierwszej połowy wybronić jednej sytuacji. Na drugą połowę mieliśmy swój plan, ale kartka wszystko nam pokrzyżowała i ostatecznie trzeba zaakceptować wysoką porażkę. Czerwień? Na pewno to było agresywne wejście, noga też była uniesiona. Chociaż Kuba próbował trochę wyhamować, to zgodnie z przepisami taka kara mu się należała. Mimo gry w osłabieniu staraliśmy się nie tylko rozpaczliwie bronić, ale próbowaliśmy się odgryźć. Nie udało się mimo kilku okazji – wyjaśnia Łukasz Gieresz.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Świdniczanka Świdnik 4:0 (1:0)
Bramki: Pisarek (42), Brągiel (50), Kołoczek (66), Lipka (80).
Świdniczanka: Socha – Futa (61 Ptaszyński), Pielach, Koźlik, Szymala, Nawrocki 61 Nawrocki, Sikora, Morenkov, Kotowicz 61 Sypeń, Zuber (84 Kutyła), Kompanicki 46 Kompanicki.
Czerwona kartka: Szymala (Świdniczanka, 47 min, za faul).