Artur S. ze Świdnika w deklaracjach podatkowych wykazał, że w ciągu pół roku osiągnął obrót w wysokości trzech miliardów złotych. Nie był jednak zaradnym biznesmenem, ale członkiem międzynarodowej szajki, która wyłudzała w Wielkiej Brytanii dziesiątki milionów funtów.
Oszusta nakrył Wywiad Skarbowy Ministerstwa Finansów i lubelskie Centralne Biuro Śledcze. W piątek przeszukano pomieszczenia jego firmy, zabezpieczono komputery i dokumentację finansowo-księgową.
– Zatrzymany przedsiębiorca był jednym z ogniw łańcuszka firm, które dokonywały fikcyjnego obrotu telefonami komórkowymi na terenie państw Unii Europejskiej – mówi Marek Kostyła, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Skarbowej w Lublinie.
Zaczynało się od Wielkiej Brytanii, gdzie jakaś firma kupowała aparaty. Potem towar zmieniał właścicieli, przechodząc przez różne kraje UE, w tym przez firmę Artura S. Cena jednego aparatu według fikcyjnych dokumentów sprzedaży rosła nawet do czterech tysięcy funtów. Na koniec telefony były sprzedawane poza teren unii. Oszuści występowali wówczas o zwrot podatku VAT, liczony od astronomicznej wartości telefonów. Bywało, że występowali o jednorazowe wypłacenie kilkudziesięciu milionów funtów brytyjskich. (er)