W zeszły piątek pod domem na ul. Piłsudskiego w Piaskach panował wielki ruch. Wejście do kamienicy oddzielono taśmą, pod którą nieustannie przeciskali się policjanci, weterynarz i gapie.
Miała na imię Buba
Na podwórku pod płotem komendant policji, miejscy urzędnicy i sąsiedzi czekali, aż z lokalu na parterze wyjdą dwaj młodzi funkcjonariusze. Nie mieli łatwego zadania. Kilka godzin temu w tym mieszkaniu znaleźli rozkładające się zwłoki psa. A smród wydobywający się zza drzwi niemal nie pozwalał oddychać. W łazience, w wannie, leżał martwy pies.
- Ona, ta suczka, miała na imię Buba - rzuca ktoś z podwórka.
W środku słychać głosy. To lokatorki mieszkania tłumaczą policji, co stało się z ich psem. A nie byle kto tu mieszka. Parter kamienicy zajmuje dyrektorka pobliskiego gimnazjum i jej córka. Na podwórku bez przerwy dochodzi do wybuchów oburzenia.
- Te panie miały dwa psy. Ten drugi to przeżył, ale cudem chyba. Zwierzęta w ogóle nie wychodziły. Właścicielki przyjeżdżały od czasu do czasu, rzucały jedzenie i na tym koniec. Wielokrotnie już zwracaliśmy pani dyrektor na to uwagę, ale ona w ogóle nie reagowała - denerwuje się Zbigniew Chmiel, mieszkaniec kamienicy. - Ale teraz z domu czuć było taki fetor, że zawiadomiłem odpowiednie służby.
Ich wersja wydarzeń
Na chwilę w uchylonych drzwiach pojawia się córka pani dyrektor.
- Co dwa dni przyjeżdżałyśmy. Pies był karmiony i wyprowadzany - zapewnia pani Kamila. Twierdzi, że pies zdechł najprawdopodobniej dlatego, że połknął szerszenia. Sąsiedzi uważają jednak co innego. Mówią, że bardzo rzadko widywali psy na dworze, a ostatnio jeszcze rzadziej właścicielki. Ich wersję wydarzeń potwierdza też miejscowy lekarz weterynarii.
- Suczka przynajmniej tydzień leżała martwa w mieszkaniu. Prawdopodobnie już nie uda się nawet ustalić, co było przyczyną jej śmierci. W momencie odnalezienia ciało zwierzęcia znajdowało się w stanie rozkładu - mówi weterynarz Tomasz Kielasiński. - Niewątpliwie winą właścicielki jest to, że doprowadziła, do tego, iż martwa suczka wręcz rozłożyła się w jej domu. Nie można też wykluczyć, że stanowiło to zagrożenie dla mieszkańców kamienicy. Na ciele martwego zwierzęcia żerowały przecież owady, które mogą przenosić choroby.
Szczęście miał drugi pies pani dyrektor. Ten przeżył. Według weterynarza, był dobrze utrzymany i na pewno nie głodzony.
- Jedynym zaniedbaniem w jego przypadku były wrastające pazury. Świadczące o tym, że pies mało chodził - mówi Kielasiński.
Czas policji i urzędników
- Prowadzimy czynności wyjaśniające w tej sprawie - mówi aspirant Sławomir Lipiński, komendant komisariatu w Piaskach. - Będzie coś wiadomo za kilka dni.
O zdarzeniu został też zawiadomiony Urząd Miasta w Piaskach.
- Na miejscu byli nasi przedstawiciele. Oczywiście tą sprawą będziemy dalej się zajmować - mówi Ryszard Siczek, burmistrz Piask. - Ta pani jest osobą publiczną. Mam nadzieję, że ona sama wie, co ma w tej sprawie zrobić. Jeśli nie, na pewno jej w tym pomożemy. Ale z ostateczną decyzją poczekam na zakończenie postępowania przez policję.
Sprawy nie zamierza tez zostawić Lubelskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt.
- Mój komentarz będzie bezlitosny. Uważam, że osoba, która doprowadziła psa do takiego stanu, nie powinna być pedagogiem. Pozostanie tej "opiekunki zwierząt” na stanowisku może być wręcz szkodliwe dla młodzieży, którą ta pani ma wychowywać - nie szczędzi krytyki prof. Halina Kowalska-Pyłka, prezes stowarzyszenia. - Ze swojej strony mogę zapewnić, że inspektorzy ze stowarzyszenia będą sprawdzali warunki, w jakich będzie przebywał pies, któremu cudem udało się przeżyć.
Piaski huczą od domysłów
- Ja tę panią znam. Ona nie mogła tego zrobić - mówi pani Marta. - Ona kochała te psy, zaopiekowała się nimi, nie wiem, co mogło się stać. Jestem tym wszystkim wstrząśnięta.
Dobre zdanie o pani dyrektor mają też jej współpracownicy. - Ona uwielbia dzieci. Jest w stanie zrobić dla nich wszystko - mówią anonimowo.
Mieszkańcy Piask są zbulwersowani całą sprawą. I dużo mniej pobłażliwi dla pani dyrektor oraz jej córki. Niechętnie dają się wciągnąć w rozmowę. - Jak ona mogła tak postąpić ze swoimi psami? Czego taka osoba może nauczyć nasze dzieci? - pytają.
- A przecież ten pies mógł tam zdychać w bólach i czekać na nią - zastanawia się pan Michał. - Za takie zaniedbania powinno się surowo karać. Przecież zwierzę ufa człowiekowi bezgranicznie. A ta kobieta pozwoliła swojej suczce zdechnąć z głodu! No to co z niej człowiek?