W tym miesiącu okaże się, kto pokieruje Miejskim Klubem Sportowym AVIA. Radni na ostatniej sesji przegłosowali projekt uchwały w sprawie powstania nowej spółki, która ma być lekarstwem dla piłki nożnej i siatkówki.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Są trzy główne powody, dla których chcemy powołać tę spółkę – podkreśla Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika. – Po pierwsze – tradycja. Avia Świdnik to część naszego miasta, tożsamość i historia. Po drugie – chcemy, aby ten sport młodzieżowy się rozwijał. Do sekcji uczęszczają bowiem setki dzieci. Chcemy również zachować stan sportu na obecnym poziomie ligowym. Może będą i kolejne sukcesy. Obecna forma stowarzyszenia się nie sprawdziła.
Z tych powodów urzędnicy wyszli z propozycją powołania Miejskiego Klubu Sportowego AVIA Świdnik, na którą jednogłośnie zgodzili się radni.
– Jest to próba ratowania świdnickiego sportu – mówi Ewa Jankowska, sekretarz miasta Świdnika, która przedstawiała radnym założenia nowej spółki.
Właścicielem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością jest gmina. – Jest to rozwiązanie korzystanie dla wszystkich stron. Dla nas, bo daje nam bezpieczeństwo i możliwość wpływu na spółkę, gdyż jest to spółka miejska – argumentuje Jankowska. – Poprzez radę nadzorczą dajemy sobie możliwość kontroli nad nią.
Sekretarz miasta Świdnika zastrzega jednak, że ze wszystkich miejskich spółek ta będzie najtrudniejsza do prowadzenia. – Nie oczekujmy zysków już w pierwszym, drugim czy trzecim roku funkcjonowania tej spółki – podkreśla sekretarz miasta Świdnika. – To nie będzie spółka typu Pegimek (Przedsiębiorstwo Komunalne - red.) czy „PEC” (Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej - red.), które mają dochody pokrywające ich wydatki. W tym przypadku tak nie będzie. Ja bym była bardzo zadowolona, gdyby strata malała z roku na rok.
Kapitał zakładowy spółki wynosi 1,2 mln zł. Jest to kwota, którą Rada Miasta przekazywała klubom w systemie dotacyjnym plus pieniądze na pokrycie zobowiązań dwóch klubów.
– Jest kwotą opartą na pewnych danych, ale też otwartą – dodaje Jankowska. – Ponieważ my nie wiemy, jaka jest sytuacja finansowa klubów. Niestety przepisy wewnętrzne PZPN-u i PZPS-u mówią wyraźnie, że przejmując klub sportowy przejmujemy go z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Czyli także z jego długami. – Rozmawialiśmy z klubami o tym, jakie mają długi, ale wskazana przez nie kwota nie jest dla mnie wiarygodna – przyznaje sekretarz miasta Świdnika. – Może się więc zdarzyć, że te zobowiązania klubów są wyższe.
Radni podczas dyskusji chwalili decyzje urzędników. – Uważam, że jest to historyczny moment dla świdnickiego sportu –uważa Kazimierz Patrzała, wiceprzewodniczący Rady Miasta w Świdniku. I dodaje: Tylko my przeznaczmy pieniądze na sport. Myślę, że spółka rozwiąże problemy i da zielone światło dla sekcji piłki nożnej i piłki siatkowej. Bo obecnie sytuacja klubów jest poważna.
Na początku miejska spółka będzie jednoosobowa. Jej prezesa mamy poznać jeszcze w listopadzie. – Nie mam żadnych konkretnych kandydatur na to stanowisko. Poza tym szukam też trzech członków rady nadzorczej. Nikt za bardzo się do tego nie rwie, bo mają to być osoby, które nie będą za tę pracę pobierać żadnego wynagrodzenia – podkreśla burmistrz Świdnika.
Burmistrz Świdnika nie chce, aby prezesem spółki był działacz sportowy.