Niewiele zabrakło, a Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin sprawiłaby sensację już pierwszego dnia Suzuki Pucharu Polski Kobiet. Lublinianki podejmowały w lubelskiej hali MOSiR w ćwierćfinale tych zmagań PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski i niemal przez całe spotkanie szły łeb w łeb z tym rywalem. Niemal, bo w czwartej kwarcie lepiej zagrali goście, którzy triumfowali 88:80
Trener Krzysztof Szewczyk mógł skorzystać w tym meczu z pełnej rotacji. Po kilkudniowym leczeniu do składu powróciły Alexis Peterson i Agnieszka Szott-Hejmej.
Pierwsza kwarta tego spotkania była bardzo wyrównana. Presja wyniku podziałała na gorzowianki, którym ewidentnie piłka „nie kleiła się” do rąk – popełniały sporo niewymuszonych błędów i nie wykorzystywały okazji do zdobywania punktów. Z kolei akademiczki z Lublina prowadziły dzięki temu grę i utrzymywały niewielkie prowadzenie. Same jednak również nie ustrzegły się kilku pomyłek. Po premierowej odsłonie skromną, bo zaledwie jednopunktową, przewagę miały podopieczne Dariusza Maciejewskiego – 19:18.
Obie drużyny mogły sobie przybić „piątkę” za słabą skuteczność w rzutach z gry. Obręczy długo nie udawało się „odczarować”, dlatego zamiast efektownej koszykówki, oglądaliśmy raczej niezbyt przyjemny dla oka basket. Akcje zaczęły nabierać tempa dopiero po kilku minutach. W lubelskim zespole inicjtywa była po stronie Alexis Peterson, wspomaganej przez Julię Adamowicz. Z kolei w szeregach gorzowianek najlepiej radziły sobie Kahleah Copper i Cheridene Green. Do przerwy gościom udało się utrzymać na prowadzeniu – było 41:39.
Na plus lubliniankom na pewno należy zaliczyć postawę w defensywie. To właśnie ta formacja napsuła sporo krwi rywalkom. Gorzowianki nie miały łatwego dostępu do kosza i często rzucały pod presją obrońcy. Jeśli dodamy do tego, że „Pszczółki” biegały do szybkich kontrataków, to dostaniemy w miarę dokładny obraz tego, co działo się w trzeciej kwarcie. W połowie tej partii było 49:45 dla gospodyń. Minutę później, po celnej „trójce” Jovany Popović, przewaga lublinianek jeszcze urosła. Przed decydującą kwartą „Pszczółki” wygrywały 58:52.
Do zakończenia spotkania pozostało jednak 10 minut. Ekipa z zachodniej Polski od razu rozpoczęła pogoń za miejscowymi. Zrobiła to bardzo skutecznie. Na nieco ponad sześć minut do ostatniego gwizdka był remis po 66, a już w kolejnej akcji gorzowianki objęły prowadzenie. Goście przebijali się pod kosz i pewnie dokładali kolejne punkty do swojej zdobyczy. „Pszczółki” wytrzymywały narzucone im tempo, ale były o jeden krok za przeciwniczkami.
Zegar wskazywał niecałe 53 sekundy do zakończenia tego meczu, Gorzów prowadził 80:75, a trener Krzysztof Szewczyk poprosił o przerwę na żądanie. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. Trzeci zespół obecnego sezonu Energa Basket Ligi Kobiet był zbyt skoncentrowany, żeby wypuścić prowadzenie z rąk. Na domiar złego, Alexis Peterson otrzymała dwa przewinienia techniczne przy stanie 80:84. Ostatecznie gorzowianki odniosły zwycięstwo 88:80.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski 80:88 (18:19, 21:22, 19:11, 22:36)
Pszczółka: Peterson 24, Day 14 (10 zb.), Adamowicz 12, Popović 8, Labuckiene 12 – Sklepowicz 2, Szott-Hejmej 4, Degbeon 4, Trzeciak.
Gorzów: Copper 27 (12 zb.), Green 19 (15 zb.), Prezelj 5, Juskaite 16, Thomas 7 – Keller 8, Maiga 6.
Sędziowie: Michał Chrakowiecki, Ewa Matuszewska, Bartłomiej Kucharski.
Przewinienia techniczne dla Alexis Peterson
Na wyjaśnienia zasługuje sytuacja (na niecałe 20 sekund przed końcem spotkania), w której amerykańska rozgrywająca otrzymała pierwsze przewinienie techniczne. Zgodnie z art. 17., punkt 3., podpunkt 3. Oficjalnych Przepisów Gry w Koszykówkę FIBA, sędzia pownien podjąć decyzję o ukaraniu jej "dachem".
Jak czytamy w przytoczonym fragmencie:
"Kiedy, podczas wprowadzenia piłki, w czwartej (4) kwarcie oraz każdej dogrywce zegar czasu gry wskazuje dwie minuty (2:00) lub mniej, sędzia użyje sygnału „nielegalnego przekraczania linii ograniczających boisko”, stanowiącego ostrzeżenie podczas wprowadzenia piłki.
Jeżeli zawodnik obrony:
- Wystawia jakąkolwiek część ciała ponad linię ograniczającą boisko, aby przeszkodzić we wprowadzeniu piłki,
- Znajduje się bliżej niż jeden (1) metr od zawodnika wprowadzającego piłkę, a w miejscu wprowadzania piłki odległość od linii ograniczającej boisko do najbliższych przeszkód jest mniejsza niż dwa (2) metry, popełnia błąd, który prowadzi do orzeczenia faula technicznego."
Przy oglądaniuj zapisu wideo z tego spotkania widać, że w omawianej sytuacji z końcówki piątkowego starcia sędzia użył wspomnianej sygnalizacji, a Peterson faktycznie znajdowała się bardzo blisko rywalki, która wprowadzała piłkę do gry z linii końcowej. Ze swojej pozycji arbiter widział, czy Amerykanka faktycznie trzymała "jakąkolwiek część ciała" ponad linią końcową.
Po bliższym przyjrzeniu się można dostrzec, że Peterson nie tylko była blisko, ale nawet nadepnęła na linię końcową (widać to na poniższym screenie).
Drugie przewinienie techniczne "jedynka" Pszczółki otrzymała za dyskusję z sędzią.