To jest tylko ostrzeżenie. Jeśli nic się nie zmieni, jeśli nie zaczną nas słuchać, będzie ostrzej – słyszeliśmy dzisiaj i w Krasnymstawie, i w Zamościu podczas protestów przeciwko planom budowy tzw. szprychy nr 5 – linii szybkiej kolei projektowanej dla Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wściekli, rozgoryczeni, zdesperowani ludzie wyszli na ulice.
– Kaczyński mówi, że on Polskę rozwija? On nas wykończy takimi swoimi działanimi – uważa Agnieszka Czarnecka, sołtys Stężycy Nadwieprzańskiej, członkini krasnostawskiego komitetu protestacyjnego. Jedna z projektowanych linii kolejowych miałaby biec przez jej podwórko, a więc dom po babci, który wraz z mężem wyremontowali, mógłby zostać wyburzony. – To jest moje miejsce, to jest moje życie. Nigdy nie zgodzę się stąd wynieść, nie dam się wywłaszczyć – zapowiada Czarnecka.
Przez Zwódne pod Zamościem miałaby przebiegać trzecia z planowanych na tym etapie tras. – Moje podwórko tory tylko drasną, ale już domy moich sąsiadów miałyby być burzone. Dlatego jestem w komitecie protestacyjnym, bo chcę mieszkać wśród ludzi, a nie obok pociągu, którym na dodatek u nas nikt nie będzie chciał jeździć – mówi Joanna Maślany.
Nie ukrywa, że piątkowy protest to dopiero „przygrywka” do czegoś większego. – Mamy kilka planów na to, jak działać, jak ich „wykoleić” jeszcze przed wyborami. Nasz powiat był bastionem PiS. „Był” to odpowiednie słowo – twierdzi pani Joanna.
Zarówno w Krasnymstawie, jak i w Zamościu, protesty były bardzo liczne, a ich uczestnicy przygotowani. Przyszli z transparentami, tabliczkami, hasłami wypisanymi na kartkach, ale też na koszulkach. A niektórzy nawet w t-shirtach ze specjalnymi nadrukami.
– O proteście dowiedzieliśmy się wczoraj, znaleźliśmy jakieś znaki graficzne CPK, wymyśliliśmy projekt, dzisiaj rano były gotowe. Teraz mamy protest na koszulce. Będziemy w nich chodzić bez przerwy – śmieją się Jolanta i Robert Świderscy z Mokrego w gm. Zamość. Ale wcale im do śmiechu nie jest. Tory mają biec co prawda przez ich śmietnik, ale... jest jeszcze strefa buforowa, więc i tak mogą być zmuszeni opuścić dom.
STOP dla szybkich kolei - protest w Krasnymstawie
Kiedy Agnieszka Struk ze Żdanowa mówi o planach budowy kolei, zaczyna płakać. W swoim nowym domu, z mężem i córeczkami, które zabrała na protest, mieszka dopiero kilka lat. Razem go budowali, urządzali, a teraz mieliby stracić? – To nie jest po prostu dom, to jest DOM moich dzieci – tłumaczy kobieta.
Izabela Wojtal z Krasnegostawu także nie jest w stanie powstrzymać łez. Swój dom, położony w pobliżu zabytkowego stawu, kupiła 15 lat temu, ma przy nim sporą działkę, zawsze bardzo dbała o ogród.
– Nikt mi tego nie dał, sama na wszystko zapracowałam, a potem latami remontowałam. I teraz ktoś chce mi to zabrać. Ot tak. Żadne pieniądze nie zwrócą mi trudu, zmęczenia, stresu, pracy – mówi kobieta. I naprawdę jest przerażona budową linii szybkich kolei, bo którykolwiek wariant by nie wygrał... wszystkie idą przez jej podwórko. – To jest tragedia po prostu i ja nikomu na to nie pozwolę. Nie wiem, co zrobię, ale nie pozwolę – zapowiada krasnostawianka.
Jerzy Ostropolski z Krasnegostawu mieszka w swoim domu od 50 lat. Nie wyobraża sobie, aby miałby teraz, w wieku 67 lat, gdziekolwiek się wyprowadzać. I dlatego się martwi, bo on też być może zakwalifikuje się do wywłaszczeń. – A tak się dopiero cieszyłem, że nam kanalizację zrobili, gaz doprowadzili, szosa jest nowa. No to teraz chcą to wszystko wyburzać – martwi się starszy pan.
– Protestujemy, bo dla nas to ostatni dzwonek, jeśli nic nie zrobimy, będzie po nas – mówi Mariusz Wrona z Krasnegostawu. Na piątkowych pikietach akcja się nie zakończy. – My w tym tygodniu ruszymy z ofensywą. Zapukamy do drzwi wszystkich decydentów, niech parlamentarzyści pokażą, jak nas bronią. I nie poddamy się – zapowiada Joanna Maślana.
Takich protestów jak zamojski i krasnostawski dzisiaj w całej Polsce było dużo, dużo więcej.
Kilka słów o CPK
Centralny Port Komunikacyjny to największa obecnie rządowa inwestycja w Polsce, zakładająca budowę między Warszawą a Łodzią potężnego lotniska, które miałoby stać się także potężnym centrum przesiadkowym, gdzie zbiegać by się miały linie kolejowe z najdalszych zakątków kraju. Jedną z tzw. dziesięciu szprych uwzględnionych w programie miałaby być trasa z CPK aż do granicy państwa. Obecnie trwające w Lubelskiem protesty dotyczą planowanej budowy linii nr 54 na trasie Trawniki – Krasnystaw – Zamość – Tomaszów Lubelski – Bełżec. Koszty całości są szacowane na co najmniej 35 mld zł, a sporą część ma wyłożyć UE. Teoretycznie budowa powinna się rozpocząć w przyszłym roku. Finał całości nie wcześniej niż w 2033 roku.