W niedzielę, w Tomaszowie Lubelskim szykuje się bardzo ciekawe widowisko. Tamtejsza Tomasovia o godz. 15 zmierzy się ze Świdniczanką. To starcie dwóch najlepszych drużyn. Obecnie o trzy punkty lepsi są piłkarze Łukasza Gieresza. Kto za kilka dni będzie bliżej awansu?
Grupy: mistrzowska i spadkowa dopiero wystartowały. Po weekendzie do rozegrania zostanie jeszcze osiem kolejek. A to oznacza, że do zdobycia będą 24 punkty. Obie ekipy przekonują, że niedzielne spotkanie nie będzie wyjątkowe. Jeżeli jednak pełną pulę zgarnie „Świdnia”, to odskoczy na sześć „oczek”. A skoro w całym sezonie wygrała 16 z 19 meczów, to trudno przypuszczać, żeby wypuściła z rąk taką zaliczkę. Tym bardziej, że rewanż z Tomasovią rozegra przecież u siebie.
– Tak naprawdę ani nasza wygrana, ani żaden inny wynik o niczym nie przesądza. Jest jeszcze sporo kolejek do rozegrania, więc podchodzimy do niedzielnego starcia, jak do każdego innego. Wiadomo, że to będzie jednak pojedynek zespołów, które dobrze rozpoczęły wiosnę. Skoro lider gra z wiceliderem to musi być ciekawie, a takie mecze budzą duże zainteresowanie. Z naszej strony jest jednak spokój i pełna koncentracja, a do tego szacunek do przeciwnika. Podchodzimy jednak do tego spotkania, jak do każdego innego. Oczywiście, jak zwykle analizujemy ligę i naszego najbliższego rywala. Znamy atuty i wiemy, gdzie szukać słabych stron. Na pewno szykuje się ciekawe widowisko – zapowiada Łukasz Gieresz, szkoleniowiec drużyny ze Świdnika.
Jego podopieczni w tym roku wygrali wszystkie cztery mecze ligowe i mają bilans bramkowy 23-2. Tomasovia nie jest jednak dużo gorsza. W czterech występach także dopisała do swojego konta 12 punktów. Strzeliła 18 goli i straciła tylko jednego – w ostatnim meczu przeciwko Motorowi II Lublin.
– Wiadomo, że to już rywalizacja w grupie mistrzowskiej i każdy mecz jest teraz ważny. Co więcej, mamy trzy punkty straty do lidera, więc nie możemy sobie pozwolić na żadną wpadkę. Mimo wszystko podchodzimy do meczu, jak zawsze. Przeciwnik pod względem kadrowym naprawdę prezentuje się bardzo dobrze, wyniki też potwierdzają, że ich miejsce nie jest przypadkowe. To będzie dla nas mecz o sześć punktów, bo w przypadku porażki może być już ciężko o awans. Mamy jednak swoje informacje na temat przeciwnika i postaramy się je wykorzystać w niedzielę – wyjaśnia Ireneusz Baran, drugi trener niebiesko-białych.