Rozmowa z Tomaszem Fugielem, piłkarzem ręcznym MKS Padwa Zamość
- Zasilił pan Padwę Zamość w trakcie ubiegłego sezonu z KPR Legionowo. W obecnym miał pan znaczący wpływ na wyniki beniaminka w I lidze?
– Zawsze podkreślam, że dyscyplina którą uprawiam jest grą zespołową. Przez półtora roku, kiedy wróciłem do Zamościa było różnie. Trochę borykałem się z kontuzjami, ostatnio jednak sobie pograłem. Na wynik pracuje cały zespół. Prawdą jest jednak, że koledzy starali się wypracowywać mi sytuacje rzutowe. Niektóre były tak klarowne, że grzechem byłoby z nich nie skorzystać.
- W sezonie 2018/2019 rozegrał pan 11 meczów, zdobył 85 bramek. Doświadczenie z gry w PGNiG Superlidze procentowało?
– Tak naprawdę Superliga to był epizod. Na tym poziomie byłem tylko przez pół roku. Będąc zawodnikiem KPR Legionowo rozegrałem może 6-7 spotkań i to w niepełnym wymiarze czasowym. W trakcie rundy borykałem się z kontuzjami: najpierw złamana kość w stopie, później zwichnięcie barku. Większość sportowej kariery spędziłem w zespołach I ligi. Spokojnie zatem mogę nazwać siebie zawodnikiem I-ligowym.
- Piąte miejsce Padwy to jak na beniaminka dobry wynik?
– Nawet bardzo dobry. Gdyby ktoś przed startem rozgrywek dawał nam taką lokatę wzięlibyśmy ją w ciemno. Niżej niż my ligę zakończył mój poprzedni klub KPR Legionowo. Jeśli jednak popatrzymy na nasze wyniki, to było kilka meczów, po których mogliśmy mieć jeszcze więcej punktów: karne w Radzyminie, czy porażki u siebie z Czuwajem Przemyśl i AZS AWF Biała Podlaska.
- W Zamościu jest zapotrzebowanie na piłkę ręczną, wypełniona po brzegi hala OSiR podczas waszych spotkań dobitnie to potwierdza?
– Wiele razy przychodziło więcej kibiców niż mogła pomieścić hala. Na naszych meczach zawsze był komplet publiczności. W rankingu zainteresowania sympatyków piłki ręcznej Padwa jest liderem wśród drużyn I-ligowych. Myślę, że również wśród zespołów PGNiG Superligi też kilka klubów byśmy wyprzedzili w rankingu liczebności widzów na meczach. Tak duże zainteresowanie potwierdza także fakt, że w Zamościu jest ogromne zapotrzebowanie na sport w ogóle. Jako chłopak z tego miasta chodziłem swego czasu na spotkania II-ligowego Hetmana w piłce nożnej. Tłumy były nie tak dawno na imprezie Plaza Open na Rynku Wielkim.
- W kadrze zespołu zajdą zmiany. Karierę zakończy rozgrywający Tomasz Samoszczuk i być może inny zawodnik drugiej linii Grzegorz Mroczek. Klub negocjuje warunki kontraktów z czterema nowymi zawodnikami: bramkarzem, prawoskrzydłowym, obrotowym i rozgrywającym. Padwa będzie mocniejsza?
– Gramy wychowankami. Średnia wieku to 24-25 lat. Ktokolwiek by do nas nie przyszedł na pewno będziemy mocniejsi. Każdy z nas ma już za sobą roczny pobyt w I lidze. Już wiemy z „czym to się je”.
- Na co zatem mogą liczyć kibice?
– Po raz kolejny nasz grupa C zapowiada się na najmocniejszą. Drużyny z miejsc 1-3 mogą przegrać z zespołem z 10 lokaty, a w końcowym rozrachunku to ta ekipa może być na podium. Do naszej grupy trafiły rezerw Azotów Puławy, które będą faworytem. Mocny też będzie AZS UJK Kielce, kolejny z beniaminków. My gwarantujemy walkę od początku do końca.
- Marzy się panu jeszcze gra w PGNiG Superlidze, np. z Padwą?
– Jeśli kiedykolwiek to nastąpi to wyłącznie z tym zespołem. Jestem stąd, choć piłki ręcznej w grupach młodzieżowych uczyłem się w Vive Kielce. Kiedy byłem w potrzebie i miałem kłopoty zdrowotne w Legionowie, to klub z Zamościa wyciągnął do mnie rękę. Naszemu miastu należy się najwyższa liga w Polsce.