Prokuratura go oskarżyła, a sąd uznał winnym. Ale 69-letni myśliwy nie zgodził się z wyrokiem. Sprzeciw złożyli też właściciele zastrzelonego Bąbla. Dlatego Wiesław Ś. ponownie zasiadł na ławie oskarżonych. Nie przyznaje się do winy, niczego nie chce wyjaśniać.
Wyrok półtora roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne (30 godzin miesięcznie), przekazania 2 tys. zł na schronisko dla bezdomnych zwierząt i pokrycia kosztów sądowych zapadł w kwietniu. Został wydany przez Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim w trybie nakazowym, a więc na posiedzeniu bez udziału stron.
Zażalenie na takie postanowienie złożył zarówno Wiesław Ś., oskarżony przez Prokuraturę Rejonową w Tomaszowie Lub., jak i Anna i Tomasz Piwko, rodzeństwo z Tarnawatki, do których należał mieszaniec Bąbel śmiertelnie postrzelony w listopadzie zeszłego roku.
– Po prostu chcemy, aby uznany winnym człowiek został ukarany adekwatnie do tego, co zrobił – mówiła nam Anna Piwko.
Tuż przed rozprawą poprosiliśmy oskarżonego o chwilę rozmowy. Nie zgodził się. Również przed sądem odmówił składania wyjaśnień, udzielania odpowiedzi na pytania czy udziału w konfrontacji.
Sąd mógł więc wysłuchać jedynie świadków m.in. rodzeństwa Piwko, oskarżycieli posiłkowych w procesie.
Pan Tomasz był wyraźnie poruszony, gdy opowiadał o tym, co wydarzyło się 26 listopada zeszłego roku. Podkreślał, że tego dnia stracił swojego najlepszego towarzysza, wiernego przyjaciela, właściwie jedynego domownika (mężczyzna mieszka w Tarnawatce sam), psa Bąbla.
– Siostra adoptowała go ze schroniska jako szczeniaka i podarowała mi. Wychowałem go, był ze mną zawsze, prawie się nie rozstawaliśmy, nawet często nocował ze mną w domu, a nie w budzie – opowiadał Tomasz Piwko.
Pod koniec listopada zeszłego roku poszedł z Bąblem na spacer na pole po skoszonej kukurydzy. We wsi jest taki zwyczaj, że miejscowi zbierają wówczas kolby, które nie trafiły do kombajnu. Pan Tomasz szedł więc przez ściernisko z białym workiem. Bąbel cały czas był w pobliżu. Nie oddalał się od swojego pana na więcej niż 50 metrów. I nagle mężczyzna usłyszał huk.
– A potem skowyt Bąbla. Ruszyłem w jego stronę, jeszcze szedł, zauważyłem, że krwawi. Zorientowałem się, że strzał padł z pobliskiej ambony myśliwskiej, zacząłem krzyczeć do tego człowieka, aby pomógł mi psa ratować, ale on odjechał – opowiadał przed sądem Piwko.
Wysypał więc kukurydzę, którą miał w worku, położył na nim psa i zaniósł ważące ponad 20 kilogramów zwierzę (Bąbel był psem zdecydowanie większym niż przeciętny lis) do oddalonego kilkaset metrów domu. Później pojechał z rannym czworonogiem do weterynarza, ale życia zwierzęcia nie udało się uratować.
Tomasz Piwko o zdarzeniu powiadomił policję. Ustalono, że strzał ze sztucera oddał Wiesław Ś., myśliwy z Koła Łowieckiego „Sokół” w Tomaszowie Lubelskim. Podczas postępowania mężczyzna przyznał, że tego dnia polował indywidualnie, ale twierdził, że strzelił do lisa, a zwierzę później uciekło w nieskoszoną jeszcze kukurydzę.
– Oskarżony jest myśliwym z około 30-letnim stażem. Trudno powiedzieć czy rzeczywiście mógł pomylić psa z lisem. Formuując akt oskarżenia daliśmy wyraz przekonaniu, że dopuścił się przestępstwa – mówił nam kilka miesięcy temu Stanisław Orzeł, szef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim. Ani wtedy ani podczas środowej rozprawy Wiesław Ś. nie przyznał się do winy.
– Takie osoby powinny być natychmiastowo wydalane ze związku, nie powinny mieć pozwolenia na broń. Przecież on strzelał do zwierzęcia, a mógł trafić w znajdującego się w pobliżu człowieka – oburza się Olga Kisielewicz z Lubelskiego Ruchu Antyłowieckiego, która wraz ze swoimi znajomymi była w środę w sądzie w Tomaszowie. Chcieli w ten sposób zamanifestować swoje wsparcie dla właścicieli Bąbla. Po rozprawie przed budynkiem stali jakiś czas z transparentami. Zapowiadają, że będą się procesowi dokładnie przyglądać.
Jeżeli Wiesław Ś. zostanie prawomocnie skazany, może stracić uprawnienia do udziału w polowaniach. Myśliwy ma prawo strzelić do psa, ale jedynie wówczas, gdy stanowi on zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi albo innych zwierząt.