W ostatnim meczu pierwszej rundy Pucharu Polski doszło do kolejnej niespodzianki. Motor Lublin pożegnał się z rozgrywkami po wyjazdowym meczu z trzecioligową Unią Skierniewice. Drużyna Mateusza Stolarskiego przegrywała do przerwy 0:1, ale w drugiej połowie wyrównała. Niestety, później nie potrafiła przechylić szali na swoją stronę, a w rzutach karnych 5:4 wygrali gospodarze.
Trener Stolarski zdecydował się na sporo zmian w swojej drużynie. Pierwsze minuty w tym sezonie zaliczył bramkarz Kacper Rosa, a Patryk Romanowski wcześniej zagrał tylko epizod w spotkaniu z Puszczą Niepołomice. Na miejsce w „podstawie” mogli też liczyć: Bradly van Hoeven, Kacper Wełniak czy Marcel Gąsior. Do „podstawy” wrócili za to: Piotr Ceglarz, Sebastian Rudol i Filip Luberecki. A to oznaczało, że skład żółto-biało-niebieskich w starciu z trzecioligowcem wydawał się całkiem mocny.
Przynajmniej na papierze. Niestety, na boisku bywało z tym różnie. Goście mieli sporo stałych fragmentów gry, głównie rzutów rożnych, ale niewiele z tego wynikało. Unia czekała na kontry i jedną z nich wykorzystała w 31 minucie. Świetną akcję przeprowadził Kamil Sabiłło, który wykorzystał błąd Marka Bartosa na środku boiska, popędził skrzydłem i idealnie dograł wzdłuż bramki do Agwana Papikjana, a ten dał gospodarzom prowadzenie. Co ciekawe, podopieczni Kamila Sochy w kolejnych fragmentach potrafili nawet zepchnąć rywala z PKO BP Ekstraklasy do defensywy.
Przyjezdnym niewiele wychodziło, jeżeli chodzi o akcje ofensywne. Były jednak okazje, żeby przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Bartos miał okazję na rehabilitację, bo znowu lublinianie wywalczyli rzut wolny. Tym razem obrońca ze Słowacji trafił jednak w mur. W końcówce pierwszej połowy z dystansu uderzył jeszcze Christopher Simon, ale niecelnie i to Unia po 45 minutach była jedną nogą w 1/16 finału Pucharu Polski.
Po zmianie stron szkoleniowiec Motoru od razu zdecydował się tylko na jedną zmianę. Van Hoevena zastąpił Bartosz Wolski. Przyjezdni szybko przejęli inicjatywę i doprowadzili do wyrównania po 10 minutach drugiej części spotkania. W rolach głównych wystąpili: Gąsior i Luberecki. Pierwszy dobrze zagrywał w polu karnym do kolegi, a „Luberek” świetnie uderzył lewą nogą na 1:1.
Niewiele zabrakło, a szybko przedstawiciel ekstraklasy poszedłby za ciosem. Po centrze Wolskiego z rzutu rożnego pecha miał Wełniak, który przymierzył w słupek. W kolejnych fragmentach ani jedni, ani drudzy nie potrafili zakończyć spotkania. W dogrywce również żadnej z ekip nie udało się zdobyć zwycięskiego gola. W efekcie trzeba było strzelać karne.
Pierwsze trzy kolejki były udane dla Unii i dla Motoru. W czwartej Kaan Caliskaner zamiast do siatki przymierzył w poprzeczkę. Szansy nie zmarnował Szymon Łapiński i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W ostatniej serii Filip Wójcik wywarł jeszcze presję na przeciwnikach, ale Sabiłło zrobił swoje i ustalił rezultat na 5:4 dla trzecioligowca. Tym samym żółto-biało-niebiescy dołączyli do grona ekstraklasowiczów, którzy już po pierwszej rundzie mogą powiedzieć, że „skupiają się teraz na lidze”. W tym gronie jest też sobotni rywal lublinian – Lech Poznań, a do tego: Raków Częstochowa, Cracovia czy Lechia Gdańsk.
Unia w nagrodę za ambitną postawę, w 1/16 finału Pucharu Polski zmierzy się za to z GKS Katowice.
Unia Skierniewice – Motor Lublin 1:1 (1:0, 1:1), 5:4 w rzutach karnych
Bramki: Papikjan (31) – Luberecki (55).
Rzuty karne: 0-1 Mathieu Scalet, 1-1 Mateusz Stępień, 1-2 Bartosz Wolski, 2-2 Szymon Sołtysiński, 2-3 Sebastian Rudol, 3-3 Konrad Kowalczyk, (3-3 Kaan Caliskaner strzelił w poprzeczkę), 4-3 Szymon Łapiński, 4-4 Filip Wójcik, 5-4 Kamil Sabiłło
Unia: Pruszkowski – Czarnecki (70 Kwiatkowski), Woliński, Kowalczyk, Stępień, Szmyd (83 Rosiński), Cegiełka (84 Makuch), Kosior (99 Łapiński), Sołtysiński, Papikjan (70 Jaworsky), Sabiłło.
Motor: Rosa – Wójcik, Rudol, Bartos, Luberecki, Romanowski (75M. Król), Gąsior (61 Scalet), Simon, Ceglarz (61 Ndiaye), van Hoeven (46 Wolski), Wełniak (61 Caliskaner).
Żółte kartki: Czarnecki, Papikjan, Kosior, Makuch, Woliński, Kwiatkowski - Gąsior, Rudol.
Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa).