– Województwo lubelskie może stracić unijne miliardy – twierdzi europoseł PSL Krzysztof Hetman, powołując się na rządowy dokument. – Te pieniądze nie są zagrożone – odpowiada marszałek Jarosław Stawiarski z PiS. Chodzi o ok. 11 mld zł z funduszy europejskich.
W piątek marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) podpisał umowę na wynoszące 107,5 mln zł unijne dofinansowanie do zakupu specjalistycznego sprzętu do usuwania m.in. skutków klęsk żywiołowych dla lubelskich strażaków. - W przyszłym miesiącu ogłosimy pierwsze przetargi – zapowiada Grzegorz Alinowski, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej.
Urząd Marszałkowski chwali się, że to pierwsza w kraju umowa w ramach funduszy europejskich na lata 2021-2027, w której naszemu regionowi przypadło 2 mld 432 mln euro, czyli ok. 11 mld zł. Strażacka inwestycja została dofinansowana w tzw. trybie niekonkurencyjnym, jako jeden z projektów strategicznych. Ale gro dotacji zostanie rozdanych w konkursach. Urzędnicy ogłosili ich już 11, a marszałek Jarosław Stawiarski publicznie zapowiadał, że do połowy przyszłego roku w ten sposób zostanie rozdysponowana połowa środków z aktualnej perspektywy.
- Niestety, pan marszałek nie mówi beneficjentom z województwa lubelskiego, którzy mogliby skorzystać z tych pieniędzy, że nie będą one dla nich dostępne i że Komisja Europejska nie będzie zwracała w najbliższym czasie kosztów poniesionych w związku z realizacją projektów – mówi europoseł Krzysztof Hetman.
Polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego powołuje się na rządową umowę z KE z 30 czerwca ubiegłego roku, w której zostały określone szczegóły wydawania unijnych pieniędzy. W przeszło 300-stronicowym dokumencie zostały określone warunki, jakie dany kraj musi spełnić, by pozyskać środki. Jednym z nich, określonym jako kluczowy, jest skuteczne stosowanie i wdrażanie Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
- W podsumowaniu oceny napisano, że ten warunek nie został spełniony. Urzędnicy Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej oraz cały rząd premiera Morawieckiego od ubiegłego roku wiedzą, że nie spełniamy podstawowego warunku umożliwiającego pozyskanie pieniędzy przez beneficjentów z całej Polski, także z terenu województwa lubelskiego – przekonuje Hetman. I dodaje: - W imieniu wszystkich, którzy chcieliby pozyskać te pieniądze, mam pytanie do pana marszałka. W jaki sposób chcecie rozstrzygnąć rozpisane konkursy i zawrzeć umowy z wybranymi w nich beneficjentami? Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w takiej umowie należałoby zawrzeć zapis, że beneficjent realizuje dany projekt na własne ryzyko.
Europoseł podkreśla także, że Urząd Marszałkowski nie otrzymał do tej pory ani złotówki na realizację projektów. Do marszałkowskiej kasy wpłynęły jedynie zaliczki, które mają być przeznaczone na koszty obsługi, m.in. wynagrodzenia dla pracowników czy wynajem pomieszczeń dla departamentów zajmujących się unijnymi funduszami.
Co na to marszałek Jarosław Stawiarski? - Niedawno byłem na komitecie monitorującym w ministerstwie, gdzie było trzech wysokich urzędników z Komisji Europejskiej. Żaden z nich nie zająknął się słowem, że tych pieniędzy może nie być. Jeśli pan poseł bardzo nie chce tych środków dla województwa, to niech tak dalej mówi i szkodzi. Kampania wyborcza jest w toku, ale żeby przekładać to wszystko na szalę swojego wątpliwego zwycięstwa i szczucie na Polskę, trzeba nie mieć miłości w sercu – komentuje Stawiarski. Dopytujemy, czy nie ma obaw o dostępność unijnych funduszy dla naszego regionu. - Powiedziałem to, co wiem na dzień dzisiejszy. Te pieniądze nie są zagrożone – odpowiada marszałek.
Wiele wskazuje na to, że ten temat zdominuje poniedziałkową sesję sejmiku województwa.