– Nie było mowy o przymusowym wysiedlaniu kogokolwiek z akademików – zapewnia rzecznik Uniwersytetu Medycznego. W ten sposób odnosi się do plotek o przejęciu uczelnianych domów studenckich przez wojsko.
W czwartek po południu na jednej z grup na Facebooku pojawił się komentarz z informacją na temat opuszczania przez studentów jednego z domów studenckich na kampusie UM przy ul Chodźki. Według autora, po piętrach chodziły sprzątaczki, które kazały lokatorom zabrać swoje rzeczy z pokoi i opuścić budynek do godz. 20, a budynek "może przejąć wojsko, policja czy pacjenci".
Te informację niemal natychmiast zdementowała rzeczniczką wojewody lubelskiego Agnieszka Strzępka.
Rzecznik Uniwersytetu Medycznego Włodzimierz Matysiak przyznaje, że mieszkańców domów studenckich proszono o ich opuszczenie, ale nie była to sytuacja przymusowa.
– Powodowani troską o zdrowie zamieszkujących w DS-ach osób, zwróciliśmy się do studentów z prośbą, aby najbliższe dwa tygodnie spędzili w domach rodzinnych. W tak dużym zbiorowisku ludzkim, pomimo powszechnie znanych zaleceń profilaktycznych oraz obostrzeń higieniczno-sanitarnych, trudno mimo wszystko zapanować w pełni nad bezpieczeństwem zdrowotnym przebywających tam osób. Stąd też wziął się nasz apel, który przemówił do rozsądku i wyobraźni studentów – informuje Matysiak.
I dodaje, że w trzech domach studenckich pozostało tylko 75 z ok. 600 zakwaterowanych tam osób. W związku z zagrożeniem koronawirusem Uniwersytet już wcześniej - podobnie jak pozostałe lubelskie uczelnie - ogłosił wstrzymanie przyjęć nowych lokatorów do akademików i wprowadził zakaz odwiedzin dla gości z zewnątrz.