W niemal wszystkich dużych miastach mieszkania są dzisiaj droższe niż na początku roku. Najwyższe podwyżki zanotowano w Lublinie. Jednocześnie w przyszłym roku oprocentowanie i raty kredytów hipotecznych mają ustanowić nowe historyczne minimum.
Pandemia tylko nieznacznie ostudziła nastroje na rynku nieruchomości - oceniają analitycy Expandera. Zamiast przepowiadanych spadków cen nastąpiło jedynie spowolnienie tempa wzrostu. Według NBP w 2019 r. ceny transakcyjne średnio wzrosły o 11 proc. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku tempo wzrostu wyniesie ok. 6 proc.
W listopadzie ceny w internetowych ogłoszeniach niemal wszędzie były wyższe niż na początku roku. Aż w 9 z 15 miast badanych przez Expandera osiągnęły bardzo wysoki poziom. Rekord padł w Lublinie. W porównaniu z początkiem roku najbardziej ceny wzrosły tu o 9 proc., do 6974 zł za mkw. W Krakowie zanotowano wzrost na poziomie 8,7 proc. Oczywiście dane na temat cen transakcyjnych mogą okazać się nieco gorsze. Wszystko wskazuje jednak na to, że w zdecydowanej większości miast w IV kwartale będą one wyższe niż przed rokiem - oceniają eksperci.
Średni kredyt na ponad 300 tys.
Dobrze wyglądają również dane na temat wartości wypłaconych kredytów hipotecznych. Wiosną banki mocno zaostrzyły warunki ich przyznawania. Dla przykładu minimalny wkład własny w większości przypadków wzrósł z 10 proc. do 20 proc. wartości nieruchomości. Mimo to od stycznia do listopada wypłacono kredyty na kwotę 57,9 mld zł. Nie udało się więc przebić wyniku z rekordowego 2019 r., ale ta wartość jest aż o 6 mld zł wyższa niż w tym samym okresie w 2018 r.
- Wynik jest tak wysoki przede wszystkim dzięki zamożnym klientom, dla których dwukrotnie wyższy wymagany wkład własny nie był żadną przeszkodą - wyjaśnia Jarosław Sadowski, z Expander Advisors. - Za ich sprawą w listopadzie średnia kwota wypłaconego kredytu wyniosła rekordowe 303 505 zł.
Jest też druga strona medalu. Z powodu obaw o utratę pracy oraz przez zaostrzenie wymogów, zdecydowanie mniej kredytów zaciągnęli „zwykli” Polacy. Liczba kredytów wypłaconych od stycznia do listopada była o 20 tysięcy niższa niż przed rokiem i o 11 tysięcy niższa niż 2 lata temu.
- Mniej kredytów na niższe kwoty również przyczyniło się do wywindowania średniej kwoty do rekordowego poziomu - dodaje Jarosław Sadowski.
Rok niskich rat
Oprócz poziomu średniej kwoty, kredyty hipoteczne biją również dwa inne rekordy. Chodzi o poziom oprocentowania i wysokość rat. Od 14 grudnia stawka WIBOR 3M wynosi 0,21 proc., co jest najniższym poziomem w historii. Od niej zależy natomiast oprocentowanie większości dopiero wypłacanych jak i spłacanych już kredytów hipotecznych w złotych. Oprocentowanie niektórych kredytów w złotych, wypłaconych przed 2009 r., których marża wynosi 0,8 proc, spadnie do zaledwie 1,01 proc. W przypadku kredytów wypłacanych obecnie zdarzają się oferty z marżą 1,9 proc.
- Dzięki spadkowi WIBORu oprocentowanie początkowe w takim przypadku wyniesie 2,11 proc., czyli najmniej w historii - wylicza Jarosław Sadowski.
Jeśli poziom stawki WIBOR utrzyma się do końca grudnia, to w przyszłym roku wielu kredytobiorców zapłaci najniższe raty w historii. W przypadku kredytu na kwotę 300 000 zł na 30 lat udzielonego w na początku 2008 r. rata po aktualizacji oprocentowania wyniesie zaledwie 1159 zł. Jeszcze w styczniu 2020 r. wynosiła 1313 zł.