– W ubiegłą sobotę miał się odbyć bal z Marianem Hemarem, który miał być karnawałowy i radosny. Stwierdziliśmy jednak, że w obecnej sytuacji nie ma on racji bytu. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy odwoływać cateringu i wyślemy go na granicę do Dorohuska, gdzie trafi do osób, które najbardziej tego potrzebują – mówi Łucja Frejlich z Muzeum Narodowego w Lublinie
W akcję pomocy Ukrainie włączyło się również Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej w Lublinie. Punkt zbiórki znajduje się w siedzibie Muzeum – Pałacu Lubomirskich na Placu Litewskim 3. Dary można dostarczać codziennie w godzinach 10-16. Informacje o bieżących potrzebach można znaleźć na profilu facebookowym Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej. Punkt działa we współpracy z Polskim Czerwonym Krzyżem.
– Mamy pewność, że produkty trafią do ludzi, którzy tego najbardziej potrzebują. Mamy tego gwarancję, ponieważ współpracujemy z organizacjami, które to gwarantują. Bardzo się cieszymy, że udało się nam nawiązać współpracę z PCK. Niesamowite jest to, w jaki sposób oni działają. Dzięki ich doświadczeniu udało nam się wszystko sprawnie zorganizować – mówi Łucja Frejlich.
Do punktu można przynosić m.in. żywność długoterminową, opatrunki, chemię, kosmetyki, podpaski, pieluchy, pieluchomajtki, ale również wózki dziecięce, chodziki, zabawki. Organizatorzy zastrzegają, że przyjmują jedynie nowe śpiwory, koce, ręczniki oraz łóżka polowe w bardzo dobrym stanie.
Wsparcie płynie nie tylko od mieszkańców Lublina czy nawet Polski. Transporty potrzebnych rzeczy napływają również z zagranicy.
– Rozmawialiśmy z prezesem zarządu PCK o dalszej pomocy. Mogę już powiedzieć, że do Lublina wyruszył z Berlina transport 4 tysięcy łóżek, 3200 materacy, około 800 zestawów medycznych – mówi dr Marcin Gapski, zastępca dyrektora Muzeum Narodowego w Lublinie i kierownik zespołu ds. Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej.
Organizatorzy zbiórki są w stałym kontakcie z wieloma mieszkańcami Ukrainy. Dzięki temu znają realne potrzeby konkretnych osób.
– Zbieramy również potrzebne produkty dla m.in. znajomych naszej koleżanki, którzy mieszkają w Żółkwi i postanowili nie uciekać. Mamy również znajomych we Lwowie, do których pojedzie dzisiaj bezpośredni transport. Dostaliśmy sygnał od mieszkańców w Ukrainie, że bardzo potrzebują krótkofalówek, powerbanków, latarek – mówi Łucja Frejlich.
W zbiórce uczestniczy wielu wolontariuszy, którzy dbają o to, że cała akcja przebiegała sprawnie. Nie tylko przyjmują dary, ale również je segregują według wymaganych kategorii, sprawdzają terminy przydatności oraz prowadzą selekcję, ponieważ zdarza się, że produkty nie mają wymaganego trzymiesięcznego terminu przydatności.
Zbiórka cieszy się dużym zainteresowaniem wśród mieszkańców, którzy tłumnie odwiedzają punkt, przynosząc dary. Wsparcie rodakom okazują również mieszkańcy Ukrainy.
– Przychodzi wielu obywateli Ukrainy, szukając pomocy, ale przychodzi również dużo Ukraińców, którzy zgłaszają chęć pomocy. Przykładowo, chłopcy z akademika na ul. Niecałej już parę razy u nas byli, przynosili dary oraz pomagali. Za co bardzo dziękujemy, ponieważ jest to naprawdę wspaniałe – dodaje Łucja Frejlich.