W ciągu ostatnich lat w mieście i okolicznych gminach powstało kilka nowych miejsc wypoczynku – chodzi o drewniane wiaty stojące przy pieszych i rowerowych szlakach. Niestety większość z nich dotyka ten sam problem – są regularnie zaśmiecane.
Problem dotyczy zarówno terenów miejskich, gminnych, jak i kolejowych. Jeśli chodzi o te pierwsze, prym wiedzie wiata za ul. Prusa, przy ścieżce pieszo-rowerowej w kierunku Zakładów Azotowych. Gdyby nie to, że na zalecenie miasta Zakład Usług Komunalnych co tydzień sprząta cały ten teren, łączne z lasem, miejsce wypoczynku przypominałoby dzikie składowisko śmieci. Na miejscu można znaleźć plastikowe i szklane butelki, opakowania, zużyte chusteczki, paczki po papierosach itp.
– Z lasu przy tej wiacie co tydzień zabieramy ok. 5 metrów sześciennych śmieci – przyznaje Tomasz Wadas, prezes puławskiego ZUK. To setki kilogramów odpadów, które puławianie z różnych przyczyn zostawiają w lesie. Mimo że śmietniki w pobliżu, także te na osiedlu Prusa, opróżniane są każdego dnia.
Podobnie sytuacja wygląda w Skowieszynie. Tam, przy ul. Puławskiej, niedaleko placu zabaw, stoi jeszcze większa niż w Puławach drewniana wiata. Całość jest ogrodzona, a jeśli wierzyć tabliczce - także monitorowana. Niestety, mimo tych zabiegów, teren ten często jest zaśmiecany.
– Być może to miejsce sprzątane jest zbyt rzadko. Zajmiemy się tą sprawą. Śmieci na pewno zostaną uprzątnięte – zapewnia Bernadeta Kupczyk z Urzędu Gminy w Końskowoli.
Z podobnym problemem możemy się zetknąć na stacji kolejowej Puławy „Drewniane”. Tam, dla odmiany, śmieci nie znajdziemy ani na torowisku, ani na peronach. Te trafiają jedynie do śmietników znajdujących się przy błyszczących nowością wiatach. Kłopot w tym, że ich pojemność jest ograniczona, a ilość opadów, jaka do nich trafia tak duża, że zaczynają się wysypywać. Jak udało nam się ustalić, kolejowe śmietniki opróżniane są jedynie raz na dwa tygodnie.