Cztery mecze na wiosnę, tylko trzy zdobyte punkty, a do tego aż 10 straconych goli. Nie tak początek nowego roku wyobrażali sobie kibice Wisły Puławy. Jeżeli piłkarze Mariusza Pawlaka nie wygrają w sobotę z Sokołem Ostróda, to chyba trzeba będzie na poważnie zacząć się martwić o utrzymanie. Początek meczu już o godz. 14.
Po zimowych transferach wydawało się, że Duma Powiśla włączy się do walki o strefę barażową. A wiadomo, że w poprzednim sezonie warto było zająć nawet ostatnie takie miejsce, bo to zespoły, które uplasowały się na szóstych pozycjach były w stanie wywalczyć awans. Niestety, na razie w Puławach z niepokojem muszą spoglądać w dół tabeli.
Obecnie Wisła spadła aż na 14 pozycję, czyli ostatnią bezpieczną i ma osiem „oczek” przewagi nad znajdującą się pod kreską Pogonią Grodzisk Mazowiecki i 10 nad trzecim od końca Hutnikiem Kraków. Trzeba jednak dodać, że pierwsza z ekip dostanie w tej rundzie trzy „oczka” walkowerem za mecz z GKS Bełchatów. A to oznacza, że przewaga drużyny trenera Pawlaka nad strefą spadkową wynosi tak naprawdę tylko pięć punktów.
W sobotę Dominik Cheba i spółka nieźle zaczęli spotkanie w Suwałkach. Mieli dwie dobre sytuacje, ale nie potrafili ich zamienić na gole. Co innego rywale, którzy przed przerwą objęli prowadzenie, a szybko po zmianie stron uspokoili mecz drugim golem. I ostatecznie takim wynikiem zakończyły się zawody.
– Chcieliśmy od początku postarać się o bramkę, która ułatwiłaby nam zadanie. Wiedzieliśmy jednak, że w Suwakach nie jest łatwo o punkty. I początek był nawet niezły. Obie drużyny oddały po kilka strzałów, ale skuteczność nie była po naszej stronie. Wigry zdobyły dwa gole, ale z mojego punktu widzenia zdecydowała gra środkowych obrońców. Po raz kolejny zrobiliśmy proste błędy nie przewidując nawet długiego podania. A trójka środkowych defensorów rywali nadążała i trzy, czy cztery razy dali radę zablokować trudne sytuacje. Sama formacja to było zdecydowanie na plus dla gospodarzy. Następne spotkanie to będzie dla nas mecz o życie – zapowiada trener Pawlak.
Jego podopieczni zmierzą się u siebie z Sokołem (sobota, godz. 14), czyli najgorszym drugoligowcem. Na wiosnę zespół z Ostródy spisuje się jednak lepiej. Zdobył co prawda tylko jeden punkt, w s tarciu z Olimpią Elbląg, ale poza tym każdemu z rywali napsuł sporo krwi. Najwyżej przegrał z Wigrami – 1:3, w pozostałych meczach powalczył ze Stalą Rzeszów (2:3) i Radunią Stężyca (2:3).
– Mamy tylko jedno zwycięstwo w czterech kolejkach. Niektóre zespoły, które grają z Bełchatowem będą miały dopisane punkty. Na pewno w Suwałkach zagraliśmy lepiej niż z Kaliszem, kiedy przegraliśmy dosyć gładko, ale to nie wystarczyło. Najbliższe dni na pewno będą jednak dla nas trudne, bo musimy dużo zmienić w naszej grze – wyjaśnia szkoleniowiec Wisły.
Zmiany dotyczą przede wszystkim defensywy, bo w każdym meczu puławianie popełniają fatalne błędy, z których korzystają rywale.