W sobotę, w Puławach zmierzą się drużyny, które miały wiosną walczyć o baraże. Zamiast tego muszą spoglądać na to, co dzieje się za ich plecami. Wisła w tym roku zdobyła sześć punktów, a Radunia Stężyca tylko cztery. Kto przełamie się w weekend? Początek spotkania zaplanowano na godz. 15.
Jesienią piętą achillesową Dumy Powiśla była obrona. Niestety, na razie nie udało się uszczelnić defensywy. W sześciu meczach podopieczni Mariusza Pawlaka stracili 12 goli.
Tylko raz zachowali czyste konto, przy okazji starcia z Sokołem Ostróda. W minioną sobotę mierzyli się w Rzeszowie ze Stalą i chociaż nikt nie spodziewał się, że puławianie będą w stanie powalczyć choćby o punkt, to taka okazja się nadarzyła. Po raz kolejny błędy w obronie i brak skuteczności spowodowały, że to jednak lider dopisał do swojego konta kolejne trzy punkty po wygranej 2:0.
– Może rzeczywiście jest lekki niedosyt, ale w przekroju całego spotkania Stal była po prostu od nas lepsza. Wiadomo, że mieliśmy kilka dogodnych okazji. To my jako pierwsi mogliśmy wpisać się na listę strzelców. Kto wie, jak w takiej sytuacji potoczyłby się mecz – mówi Ariel Wawszczyk, który w Rzeszowie wrócił do gry po kontuzji.
Kibice Wisły liczyli, że ich pupile włączą się do walki o baraże, ale na razie się na to nie zanosi. Podobna sytuacja jest jednak w Stężycy. Radunia na jesieni była mocna przede wszystkim u siebie, gdzie trudno było o jakiekolwiek punkty. Akurat piłkarze trenera Pawlaka zremisowali tam 2:2. Na wiosnę najbliższy rywal wszystkie cztery „oczka” wywalczył za to na wyjazdach. U siebie poniósł trzy porażki i ma bilans bramkowy 2-9. Defensywa na pewno nie jest też mocną stroną zespołu Sebastiana Letniowskiego. W rubryce bramki stracone jest ich aż 44, przy 42 Dumy Powiśla.
– To na pewno będzie spotkanie drużyn, które miały zdecydowanie wyższe aspiracje i liczyły na grę w barażach, a średnio wyglądają na wiosnę. Ktoś musi się jednak przełamać i mam nadzieję, że to będziemy my. Czy rezygnujemy już z walki o szóstkę? Zostało jeszcze osiem kolejek i wszystko jest możliwe. To może wyświechtane, ale musimy się skupiać na każdym kolejnym meczu. Teraz kluczowy jest ten z Radunią i zrobimy wszystko, żeby go wygrać. Wiadomo, że liczyliśmy na więcej na wiosnę i że w tym momencie nasz dorobek będzie większy. Jeszcze jednak nie wszystko stracone – zapewnia Ariel Wawszczyk.
W Rzeszowie boisko z powodu kontuzji opuścił Dominik Cheba, ale wszystko wskazuje na to, że będzie mógł zagrać w sobotę. Gotowy jest także Pedro Gaio, który poprzednie zawody przesiedział na ławce rezerwowych.