Od czterech kolejek Wisła Puławy nie doznała porażki. W tych meczach drużyna Mariusza Pawlaka wywalczyła osiem punktów. W sobotę beniaminek spróbuje pójść za ciosem w domowym meczu z Olimpią Elbląg (godz. 16).
Duma Powiśla w ostatnich tygodniach wyraźnie złapała wiatr w żagle. Już podczas spotkania z Wigrami Suwałki puławianie zrobili krok do przodu.
Przełomowa okazała się jednak druga połowa meczu w Ostródzie, w której Wisła zdobyła trzy gole. Później była wygrana nad liderem z Rzeszowa 3:1, a w miniony weekend remis w Stężycy z Radunią (2:2). Trzeba jednak dodać, że wcześniej ten rywal w pięciu występach u siebie zgarnął komplet 15 punktów.
– Patrząc na przebieg spotkania trzeba ten remis uznać za sprawiedliwy. Pewnie inaczej odbieralibyśmy końcowy wynik, gdyby to Wisła prowadziła 2:0 do przerwy. Na takim terenie i z tak mocnym przeciwnikiem jeden zdobyty punkt trzeba jednak szanować – ocenia Marcin Popławski, drugi trener Dumy Powiśla.
Od dłuższego czasu sztab szkoleniowy nie może korzystać z kilku zawodników. W tym gronie są chociażby: Mateusz Pielach i Bartłomiej Bartosiak. Obaj wznowili już treningi, ale wydaje się, że jest jeszcze za wcześnie, żeby wrócili do gry akurat na mecz z Olimpią. Ostatnio boisko z powodu urazu musiał opuścić Piotr Lisowski. Na szczęście jego kontuzja nie okazała się groźna i chociaż występ młodzieżowca pozyskanego z Korony Kielce stoi pod znakiem zapytania, to nie jest wykluczony.
Adrian Paluchowski i jego koledzy mają ostatnio dobrą passę i spróbują ją podtrzymać, ale wiedzą, że w sobotę czeka ich kolejny trudny mecz.
– Można powiedzieć, że cały czas mocno pracujemy. Analizy rywali i przygotowania pod konkretny mecz, a do tego nacisk na motorykę zdają egzamin. Jesteśmy zadowoleni z postawy drużyny. Wiadomo jednak, że w drugiej lidze nie ma słabych przeciwników i wyniki są trudne do wytypowania. Olimpia na pewno nie przejedzie tylu kilometrów, żeby się w sobotę położyć i oddać punkty za darmo. Spodziewamy się naprawdę ciężkiego meczu. Tym bardziej, że rywale przegrali ostatnio w bardzo pechowych okolicznościach z Lechem II Poznań. Na pewno będą chcieli się zrehabilitować – dodaje popularny „Papaj”.
Zespół Tomasza Grzegorczyka jeszcze dwa tygodnie temu miał sporo powodów do zadowolenia. Po ośmiu meczach na koncie Olimpii były: cztery zwycięstwa, trzy remisy i tylko jedna porażka. Sytuacja szybko się jednak zmieniła. Najpierw był mecz z Radunią przegrany 0:3, a ostatnio z rezerwami „Kolejorza” 1:2. Rywale dwie bramki zdobyli jednak w 86 i 87 minucie.
Trzeba jeszcze słówko wspomnieć o jednym zawodniku ekipy z Elbląga – Szymonie Stanisławskim. Popularny „Stasio” spędził dwa sezony w Puławach. W 48 meczach ligowych zdobył dziewięć goli. Później przeniósł się do KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, gdzie szybko się odbudował i w rozgrywkach 2020/2021 uzbierał 38 występów i 17 goli. A to zaowocowało transferem do drugoligowca. – Szymon to bardzo pozytywna postać i na pewno miło wspominam naszą współpracę. Życzę mu, żeby jego forma szła tylko w górę, ale dopiero po meczu w Puławach – uśmiecha się Marcin Popławski.