W poniedziałek piłkarze z Puław znowu mogli trenować w klubie. Na razie w bardzo małych grupach – po czterech zawodników.
Ostatni raz o punkty podopieczni Mariusza Pawlaka walczyli 7 marca, kiedy pokonali u siebie Sokoła Sieniawa 1:0. Później z powodu epidemii koronawiursa rozgrywki zostały zawieszone. Piłkarze musieli skoncentrować się na indywidualnych treningach. W poniedziałek, po wielu tygodniach przerwy wreszcie Mateusz Pielach i spółka znowu mogli spotkać się na treningu. To nie był jeszcze normalny trening, ale i tak lepsze to niż nic.
– To naprawdę bardzo przyjemnie uczucie. Wiadomo, że na razie spotkaliśmy się w bardzo małej grupie. Ćwiczyliśmy tylko we czterech plus jeden trener. Na drugim końcu boisku pracował jeszcze Mateusz Szyszkowski, który wraca do zdrowia po kontuzji – wyjaśnia Mateusz Pielach, kapitan Wisły.
Zajęcia w Puławach ruszyły o godz. 9 i trwały przez kilka kolejnych godzin, bo maksymalnie mogło w nich uczestniczyć właśnie tylko czterech graczy. Trening trwał zaledwie 45 minut.
– Można powiedzieć, że ten poniedziałkowy trening to było takie wprowadzenie. Trochę techniki, stabilizacji, siły funkcjonalnej, koordynacji, a na koniec siatkonoga. Mimo wszystko naprawdę bardzo się cieszymy, że wreszcie mamy okazję ćwiczyć przynajmniej w taki sposób. Wiemy, że we wtorek wszystko będzie wyglądało bardzo podobnie. Co będzie dalej? Jeszcze nie wiemy, jak długo to potrwa. Klub z MOSiR-em na bieżąco wszystko ustalają, a do tego czekają na wytyczne odnośnie rozporządzenia. Jest jednak szansa, że wkrótce zajęcia wrócą do normalności – dodaje piłkarz ekipy z Puław.
Oczywiście treningi odbywały się przy zachowaniu wszelkich możliwych środków ostrożności. Zawodnicy przyjeżdżali na stadion już przebrani, nie mogli też korzystać z szatni. Zanim weszli na boisko musieli zmierzyć sobie temperaturę, a dodatkowo zdezynfekować dłonie. Co więcej, każdy z zawodników odpowiadał na pytania fizjoterapeuty zgodnie z formularzem oceny medycznej. – Ja osobiście czułem się bezpiecznie. Trzeba przyznać, że klub naprawdę stanął na wysokości zadania i wszystko przygotował, jak należy – dodaje kapitan Dumy Powiśla.
Ciągle nie wiadomo, czy uda się wznowić rozgrywki w III lidze. Jak do tego tematu podchodzą zawodnicy Wisły?
– Ja wierzę, że wszystko skończy się pozytywnie. Wiadomo jednak, że decyzja nie należy do piłkarzy. Z iloma osobami bym nie rozmawiał, to każdy ma tak naprawdę inną opinię na temat naszej ligi. Z jednej strony na pewno trudno będzie zachować takie same środki ostrożności, jak w tych wyższych klasach rozgrywkowych. O testach na koronawirusa mówi się przecież w ekstraklasie, pierwszej i drugiej lidze. W trzeciej także są jednak zawodnicy, którzy żyją tylko z piłki. Dlatego trudno na obecną chwilę wyrokować, jak to wszystko się skończy. Ja z optymizmem patrzę w przyszłość i mam nadzieję, że jednak jeszcze będziemy mieli okazję zagrać w najbliższym czasie mecz w lidze. Może wrócimy tydzień później niż ekstraklasa, może dwa, ale liczę, że się uda. Na razie pozostaje nam jednak czekać na decyzję. Niewykluczone, że dowiemy się co dalej jeszcze w tym tygodniu – wyjaśnia Mateusz Pielach.