W ogromnych korkach utknęli w poniedziałek kierowcy na ul. Ewangelickiej i Chopina wskutek uruchomienia sygnalizacji świetlnej na ul. Wieniawskiej. Mimo to miejscy urzędnicy przekonują, że sygnalizacja w tym miejscu jest potrzebna i nie zamierzają jej wyłączać. Zapowiadają tylko, że będą korygować jej ustawienia
Poniedziałek, godzina 15.16, skrzyżowanie przy murku z kwiatami. Dla wyjeżdżających z ul. Chopina zapala się zielone światło, ale żaden kierowca nie może pojechać na wprost w Ewangelicką, bo nie ma tam już miejsca. Ulica jest zapchana autami stojącymi w kolejce do wyjazdu z ul. Tramecourta w Lubomelską, gdzie w weekend włączono nową sygnalizację.
Kierowcy są wściekli. – Nie wiem, czyj to był pomysł ze światłami, ale zdecydowanie nie powinien się za to zabierać – irytuje się pan Piotr, jeden z uwięzionych w korku. – Stoję już prawie kwadrans – narzeka inny kierowca.
Świateł żądał Ratusz
Sygnalizacja powstała na koszt i zlecenie firmy Orion, która budowała obok charakterystyczny, czarny biurowiec. Światła nie były fanaberią Oriona, bo ich montażu żądały władze miasta. Dlaczego? – Taka konieczność wynikała przede wszystkim z prognoz natężenia ruchu, jakie generować ma budynek – odpowiada Grzegorz Jędrek z lubelskiego Ratusza.
Nowe światła na skrzyżowaniu Wieniawskiej, Lubomelskiej, Leszczyńskiego i Tramecourta stoją już od półtora roku, ale dopiero w weekend zostały przełączone w tryb trójkolorowy (3). Wcześniej jedynie pulsowało tu żółte światło.
Po co to włączono?
– Głównym powodem włączenia sygnalizacji było podniesienie poziomu bezpieczeństwa. Otrzymywaliśmy liczne zgłoszenia, głównie od pieszych i rowerzystów, z prośbą o włączenie świateł – tłumaczy Grzegorz Jędrek. – Byliśmy informowani, że kierowcy wymuszają pierwszeństwo i brakuje możliwości bezpiecznego przejścia na drugą stronę ulicy. Ponadto sygnalizacja umożliwia bezpieczny wjazd z ulic podporządkowanych.
Urzędnicy przekonują, że dzięki światłom rowerzyści mogą bezpiecznie przejechać „pod prąd” wydzielonym dla nich pasem ruchu na Wieniawskiej. – Dzięki sygnalizacji unikamy również sytuacji, w których skrzyżowanie blokowane jest przez kierowców wjeżdżających na skrzyżowanie bez możliwości jego opuszczenia, zapobiegając tym samym tamowaniu ruchu.
Jeden wielki korek
Godz. 15.31. Zator na ul. Chopina zaczyna się już przy Solnej. (1) Na skrzyżowaniu z Krakowskim Przedmieściem zielonego światła wystarcza zaledwie dla jednego samochodu wyjeżdżającego z Chopina w Ewangelicką. Na następnej zmianie jest nieco lepiej, bo tym razem Krakowskie udaje się przeciąć „aż” dwóm pojazdom. Po kolejnych szesnastu minutach wleczenia się w korku udaje się im opuścić skrzyżowanie z nową sygnalizacją.
Ruch w tym rejonie robi się coraz większy. O godz. 15.52 korek na Chopina dochodzi do Konopnickiej. Kłopoty mają też kierowcy jadący Krakowskim Przedmieściem od strony Ogrodu Saskiego i próbujący skręcić na tym skrzyżowaniu w lewo. Problem rozlewa się również na inne pobliskie uliczki.
Tak ma już zostać?
Urząd Miasta zapewnia, że stale przygląda się skutkom włączenia sygnalizacji (2).
– Od chwili jej uruchomienia czterokrotnie zostało zmodyfikowane oprogramowanie sterujące światłami. Wprowadzane będą dalsze konieczne korekty, aż do osiągnięcia optimum – obiecuje Jędrek. – Osiągnięcie najlepszego efektu wymaga podejmowania różnych prób, choćby ze względu na poznanie zachowań kierowców po włączeniu świateł w tym miejscu. W tej chwili dochodzi na przykład do wjazdu samochodów czy przechodzenia pieszych przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, dlatego potrzebne są dodatkowe analizy.
To jest ważna trasa
Chopina, Ewangelicka, Spokojna, Tramecourta i Lubomelska to nie tylko mocno obciążony ruchem ciąg ulic prowadzących od al. Piłsudskiego w kierunku Czechowa. To również trasa zbierająca ruch ze skupiska urzędów w rejonie Spokojnej i Wieniawskiej.