Mieszkańcy Opola Lubelskiego się buntują i nie chcą ciężarówek przecinających zielony kawałek ich miasta. Władze szykują się do budowy obwodnicy, która ma odciążyć centrum. Trasa jest planowana w pobliżu miejskiego kąpieliska. Przeciwnicy takiej zmiany liczą na kryzys i gwałtowny skok kosztów niechcianej inwestycji.
20 czerwca, burmistrz Sławomir Plis pojechał do Tarnogrodu, gdzie jako jeden z trójki samorządowców podpisał umowę na budowę obwodnicy. W uroczystości brał udział wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, sekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury Rafał Weber, przedstawiciele rządu i wojewódzkich władz samorządowych. I tak Opole Lubelskie zaczęło realizować projekt w ramach którego 51 obwodnic w kraju otrzymało dofinansowanie z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg (RFRD).
Poinformowano wówczas, że opolska inwestycja Zarządu Dróg Wojewódzkich otrzymała wsparcie 27 mln zł, które zostało rozłożone na ten i przyszły rok.
Lokalna, nie obwodnica
– Tak naprawdę nie wiadomo, przynajmniej społeczeństwo tego nie wie, kto i kiedy wpadł na pomysł, by z planowanej lokalnej drogi uczynić obwodnicę. Jedno jest pewne pomysł powstał nagle, gdyż na próżno szukać obwodnicy (w tej konkretnej lokalizacji) w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego Opola. Publiczne zapewnienia władz miasta, że obwodnica w tym miejscu już od blisko 20. lat znajduje się w tym planie są po prostu nieprawdziwe. Plan zakłada budowę drogi lokalnej, a nie obwodnicy. Różnica pomiędzy oddziaływaniem na środowisko drogi lokalnej a obwodnicy z ogromnym natężeniem ruchu jest kolosalna – zauważa Jerzy Sowiński, autor petycji w sprawie obwodnicy.
Władze widzą ją jako ciąg komunikacyjny, od ulicy Fabrycznej do skrzyżowania ulic Lubelskiej i Szkolnej. Z lokalizacją drogi na... grobli między drugim i trzecim stawem oraz częściowo, w końcowym odcinku, na działkach prywatnych.
Mnie to dotyczy
– Pewnie gdybym się tym nie zainteresował, nie chodził do urzędu, nie pytał o projekty, to bym nic nie wiedział. Tak, jak większość mieszkańców Opola Lubelskiego. Ci, którzy mieszkają w tej okolicy pewnego dnia zobaczyli geodetów, którzy wbijali paliki. Tak się dowiedzieliśmy o planowanej tak zwanej małej obwodnicy, która ma przeciąć najładniejsze tereny wypoczynkowe miasta. Czy mnie ta sprawa dotyczy? Tak. Stracę parking przed swoim lokalem, który prowadzę od dziesięciu lat. Ale gdybym mieszkał gdzie indziej, też bym był przeciwko tej inwestycji – mówi Wojciech Liponoga, który jest jedną z kilkuset osób podpisanych pod petycją do władz Opola Lubelskiego by zrezygnowały z budowy drogi prowadzącej tuż obok miejskiego kąpieliska, stawów i jednego z ładniejszych zakątków miasta.
To kolejny dokument, który dopiero ma trafić do urzędników. Petycja Jerzego Sowińskiego już została skierowana do oceny radnych. Będą się nią zajmować na najbliższej, wtorkowej sesji.
A co z nockiem
Przeciwnicy drogi, którzy nadal zbierają podpisy pod swoim dokumentem przypominają, że jest tu obszar Natura 2000, bo w okolicy żyją nocki duże. Oprócz chronionych żerowisk nietoperzy jest dzika przyroda, która zachęca do wypoczynku i rekreacji. Wiele osób tu mieszka słysząc po sąsiedzku kumkanie żab. Są wędkarze, spacerowicze, rowerzyści.
– W Opolu mamy dwa zielone i lubiane miejsca. Park, koło którego ma powstać spalarnia zwłok zwierząt i stawy przez które chcą zrobić obwodnicę. W ogóle tego nie rozumiem. Jaki jest sens w niszczeniu cichego i pięknego miejsca puszczając ruch ciężarówek? I argumentując, że to odciąży miasto. Nie odciąży. Podobno są wyliczenia, że w ciągu doby przez Opole przejeżdża 150 samochodów ciężarowych. Ale po otwarciu tak zwanej małej obwodnicy, one nie znikną, bo część z nich jedzie do opolskich firm i sklepów – uważa przedsiębiorca, który tłumaczy, że tak naprawdę ruch w mieście jest w poniedziałki, bo to dzień targowy i przed godz. 8 gdy rodzice przywożą uczniów do Szkoły Podstawowej nr 1.
– Strajkowali przeciwko "skwerkowi" i wraz nic nie dało. Więc po co jakieś protesty i tak zrobią co będą chcieli – skomentowała internautka informację o piątkowej manifestacji zorganizowanej pod budynkiem urzędu miasta. Nawiązała do rewitalizacji w centrum, podczas której wycięto drzewa.
Mało osób, trudny czas
Za organizacją piątkowego zgromadzenia, podobnie jak za zbiórką podpisów pod petycją, stało Stowarzyszenie Głos Obywatelski Powiatu Opolskiego. Kilkanaście osób spotkało się już po godzinach pracy urzędników, żeby, jak tłumaczyli organizatorzy i sympatycy, nie być postrzeganymi jako krzykacze. Chcieli po prostu poinformować mieszkańców o sprawie. Przeciwnicy inwestycji mają wrażenie, że bardzo mało osób ma świadomość jak bardzo może się zmienić ich miasto.
Forma zgromadzenia jaką wybrali nie jest zbyt popularna w Opolu, Biuletyn Informacji Publicznej zarejestrował poprzednie w... 2018 roku.
Gdy w lutym władze gminy podpisały z urzędem marszałkowskim porozumienie w sprawie obwodnicy i w czerwcu gdy podpisano umowę oficjalne informacje mówiły, że całkowity koszt inwestycji to 45 mln zł. W tym roku inwestycja jest przygotowywana pod względem projektowym. Budowa ruszyć ma na początku przyszłego roku.
W inflacji i w kryzysie gospodarczym z jakim się borykamy przeciwnicy nowej drogi widzą nadzieję. Moi rozmówcy opowiadają o rozgrzebanych remontach opolskich ulic. Banalna wymiana nawierzchni czy ułożenie kilku metrów chodnika rozciąga się w czasie sugerując kłopot z wykonawcą lub rosnącymi kosztami przedsięwzięcia.
Zachodni i bezkonfliktowy
– Nie ma szansy, żeby obwodnica powstała za sumę szacowaną tyle miesięcy temu. Zwłaszcza, że sąsiedztwo stawów, podmokły teren wymaga palowania czyli znacznie większych nakładów – komentują szacując, że 80 milionów złotych może nie wystarczyć na to zbędne, ich zdaniem, przedsięwzięcie.
– Alternatywny wariant obwodnicy (niestety pomijany zupełnie przez władze) omijający miasto od strony północno-zachodniej i zachodniej jest tylko nieznacznie dłuższy i co istotne jest praktycznie bezkonfliktowy pod względem społecznym i przyrodniczym. Wiedzie przez nieużytki, omija tereny podmokłe i bagienne – zauważa Jerzy Sowiński w swej petycji.
O zachodnim wariancie mówią też zwolennicy obywatelskiej petycji. A jej autorzy już w tytule zawarli apel: Oczekujemy zaplanowania i budowy prawdziwej – zewnętrznej obwodnicy miasta.
Ważniejsza jest przyroda
Opolski przedsiębiorca pytany czy przypadkiem jego lokal nie zyska na sąsiedztwie obwodnicy, bo przecież takie przedsięwzięcia generują ruch klientów, odpowiada, że faktycznie, tak może się stać.
– Kiedyś tak myślałam, że więcej zarobię. Ale zmieniłem zdanie. Przyroda jest ważna, pieniądze to nie wszystko. Przez dziesięć lat zdobyłem grono stałych klientów, radzę sobie. I pewnie bez parkingu, który jest przy lokalu bardzo istotny, też jakoś sobie poradzę. Ale wystarczy mi to co mam – deklaruje Wojciech Liponoga.
Jak planują władze gminy, w tym roku inwestycja jest przygotowywana pod względem projektowym. Budowa ruszyć ma na początku przyszłego.