W Poleskim Parku Narodowym za sprawą ASF i zarządzonych odgórnie redukcji, populacji dzika już praktycznie nie ma. A te, które zastrzelono, choć miały wirusa, to nie chorowały. – Dzik nie jest złem, ale ofiarą – komentuje dyrektor PPN
– U nas dzik jest już osobnikiem deficytowym – przyznaje Radosław Olszewski, specjalista od fauny w PPN. –W ubiegłym roku na naszym terenie zostało zastrzelonych 15 sztuk. Jednocześnie znaleźliśmy dwa razy tyle padłych wskutek choroby. Obecnie nie planujemy żadnych odstrzałów.
Jeśli chodzi o padłe sztuki, to na pewno było ich więcej. Znaczna część obszaru Poleskiego Parku Narodowego jest dla człowieka praktycznie niedostępna. Dlatego też pracownikom parku trudno jest monitorować skutki Afrykańskiego Pomoru Świń.
Dyrekcja parku nie ma wątpliwości, że brak dzika może bardzo osłabić gospodarkę leśną. To gatunek wręcz niezbędny w ekosystemach leśnych.
– Nie chciałbym pozbywać się dzika z parku – mówi Jarosław Szymański, dyrektor PPN. – Te zwierzęta przeorywując ściółkę zjadają olbrzymią ilość szkodników. Dlatego brak dzików może wywołać daleko idące konsekwencje, szczególnie w lasach takich jak nasze.
Dyrektor Szymański jest przekonany, że prędzej czy później sama natura poradzi sobie z ASF. Są już na to pierwsze dowody.
U dzików zastrzelonych w parku podczas badań w puławskim PIWET-ie nie stwierdzano żadnych objawów chorobowych. W kilku przypadkach dzik był jedynie nosicielem wirusa, bądź już ASF przechorował.
– Dzik nie jest złem, ale ofiarą – stwierdza Szymański. – Na szczęście na wielu obszarach, które mamy w granicach parku, nawet gdybyśmy bardzo chcieli to i tak nie bylibyśmy w stanie całkowicie tego gatunku wyeliminować. W przypadku tak gwałtownego spadku populacji spodziewamy się też wzmocnienia rozrodczości. Jeśli wcześniej locha miewała po pięć młodych, to teraz ich liczba może się podwoić. Tak właśnie gatunki reagują na zagrożenia dla ich bytu.
Pod listem otwartym środowiska naukowego do premiera w sprawie powstrzymania redukcji populacji dzików podpisało się już 1115 osób z tytułami naukowymi z całej Polski.
Nie ma dzików, są wilki
Ostatnio jedna z parkowych podleśniczyń sfotografowała przemieszczającą się watahę składającą się z czterech osobników. Jeden z wilków nie miał jednej kończyny. Prawdopodobnie stracił łapę we wnykach. Samotnie by nie przeżył, w grupie ma możliwość w miarę normalnego funkcjonowania.