Starosta włodawski zabiega o środki na stworzenie w powiecie drugiej Placówki Opiekuńczo Wychowawczej. Obecna jest przepełniona.
Pierwszą okazją na pozyskanie pieniędzy był niedawny podział środków z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Starostwo włodawskie między innymi złożyło tam wniosek o 3 mln zł na budowę drugiego domu dziecka. Tak ten, jak i pozostałe wnioski z powiatu włodawskiego przepadły. Pieniądze trafiły tylko do powiatów rządzonych lub współrządzonych przez samorządowców sympatyzujących ze Zjednoczoną Prawicą. Tymczasem starosta włodawski jest ludowcem.
– Ze wszystkich powiatów województwa lubelskiego środków nie otrzymaliśmy tylko my i powiat parczewski, gdzie starostą jest również ludowiec – mówi Andrzej Romańczuk, starosta włodawski. – Trudno pogodzić się z tym, że przez moją orientację polityczną żaden z naszych wniosków nie spotkał się z uznaniem. Nie dostaliśmy pieniędzy na nowy dom dziecka, za to do Janowa Lubelskiego trafiły pieniądze na urządzenie mobilnej ślizgawki.
Starosta się nie poddaje i składa kolejny wniosek o środki „na budowę Placówki Opiekuńczo Wychowawczej dla dzieci pozbawionych opieki rodzicielskiej oraz pochodzących ze środowisk zagrożonych wykluczeniem społecznym”. Tym razem adresatem jest Fundusz Inwestycji Strategicznych. – Jeśli za pierwszym razem aplikowaliśmy o trzy miliony złotych, to obecnie już o 4,5 mln zł – dodaje Romańczuk. – To efekt drastycznego wzrostu cen na materiały budowlane.
W nowej placówce ma mieć dach nad głową 16 wychowanków. Projektant przewidział dla nich dziewięć pokoi, kuchnię z jadalnią, pokój terapeutyczny, świetlicę oraz pomieszczenia administracyjno-techniczne. Obiekt jest niezbędny z uwagi na brak miejsc w tego rodzaju placówkach w całym kraju.
Obecna placówka we Włodawie przeznaczona jest dla 14 wychowanków. Tymczasem dodatkowo musiała przyjąć trójkę rodzeństwa, bo nie można było znaleźć dla nich miejsca gdzie indziej.
– Zarzucają mi, że mam za dużo dzieci i oczekują, że rozwiążę ten problem – mówi Jarosław Pogonowski, dyrektor włodawskiej POW. – Dodatkowa placówka byłaby dla nas wybawieniem. Rzecz w tym, że przyjmując wychowanka, muszę najpierw odesłać innego w dorosłość. To dla mnie i danego podopiecznego bardzo trudne.
Do pewnego stopnia rozwiązaniem tej sytuacji mogło by być utrzymywanie tak zwanego mieszkania treningowego. Mieszkaliby w nim podopieczni, którzy osiągnęli już pełnoletniość i do tego nabyli już wiedzę i umiejętności pozwalające im się utrzymać. – Ze swojej strony już w ograniczonym zakresie nadal sprawowalibyśmy nad nimi pieczę – dodaje Pogonowski. – Przyglądalibyśmy się jak sobie radzą i czy nie popełniają jakiś życiowych błędów. Już z powodzeniem utrzymywaliśmy taki lokal dopóki nie skończyły się nam otrzymane na ten cel unijne pieniądze. Dwa domy dziecka i do tego takie mieszkanie stworzyłoby dzieciom i nam komfortową sytuację.
Wczoraj w rozmowie telefonicznej w imieniu starosty jeden z urzędników poinformował, że starosta gotowy jest wygospodarować na rzecz placówki mieszkanie treningowe.