Blisko 40 szpitali w województwie lubelskim miało już w ubiegłym tygodniu wstrzymać planowe wizyty i zabiegi operacyjne. To polecenie wojewody w związku z zapobieganiem oraz zwalczaniem koronawirusa. – A co, jeśli ktoś jest po poważnej operacji albo w trakcie chemioterapii? - pytają pacjenci.
- Przeszłam zawał i jestem po zabiegu koronarografii. Miałam wyznaczoną wizytę u kardiologa, ale w związku z koronawirusem szpital przy Jaczewskiego miał wstrzymać wizyty. Nie wiem, co mam robić – czekać na kolejny termin, czy spróbować gdzieś prywatnie – zastanawia się pani Anna z Lublina.
Takie wątpliwości mogą mieć nie tylko pacjenci SPSK4, ale też innych szpitali w regionie, które zgodnie z poleceniem wojewody miały już w ubiegłym tygodniu wstrzymać planowe przyjęcia i zabiegi operacyjne. - W związku z epidemią, jako szpital w podwyższonej gotowości działamy w bardzo ograniczonym stopniu. Musimy jednak zadbać o to, żeby nie było zagrożenia dla życia pacjenta. Lekarze kierujący konkretnymi oddziałami, w zależności od indywidualnego stanu klinicznego i wskazań co do ciągłości leczenia, decydują, czy pacjent powinien zostać przyjęty w szpitalu, czy nie jest to konieczne – tłumaczy Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie.
Jeśli pacjent ma wątpliwości, może skontaktować się telefonicznie bezpośrednio z lekarzem kierującym odziałem. - Nasz szpital sprawia może wrażenie „wymarłego”, bo w tym momencie wejścia dla pacjentów są zamknięte, ale lekarze w oddziałach pracują – zapewnia Podgórska. - Cały czas kontaktujemy się z pacjentami, żeby informować ich o dalszym leczeniu, przekładaniu wizyt i zabiegów. Jeśli ktoś takiej informacji do tej pory nie otrzymał, też może skontaktować się telefonicznie z lekarzem kierującym odziałem.
SOR przy Jaczewskiego przyjmuje pacjentów tylko w stanach zagrożenia życia. - Pacjenci są informowani, że nie przyjmujemy każdego, kto się do nas zgłosi – zaznacza Podgórska i przypomina, że osoby z objawami zakażenia powinny się kontaktować z sanepidem, a nie przychodzić na SOR. - Jeśli trafi do nas pacjent przywieziony np. przez karetkę pogotowia, trafia najpierw do namiotu segregacyjnego, który stoi przed szpitalem i tam jest oceniamy jego stan pod kątem podejrzenia zakażenia koronawirusem – tłumaczy Podgórska. - Wykonujemy też pilne zabiegi w zakresach, których nie realizują inne jednostki w województwie np. w kardiochirurgii.
Na liście szpitali, których dotyczyło polecenie wojewody znalazło się też Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. – To specjalistyczna jednostka o szczególnym nadzorze. W praktyce działa to w tym momencie tak, że pierwsza wizyta odbywa się normalnie i wtedy jest ustalany plan leczenia, który w przypadku radio i chemioterapii rozpoczyna się najczęściej w terminie 4-6 tygodni po zabiegu – tłumaczy Piotr Matej, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. - Druga wizyta jest realizowana w formie teleporady, chyba, że pojawią się jakieś niepokojące objawy. Wówczas pacjent jest przyjmowany do szpitala. W przypadku chemioterapii to lekarz decyduje w jakiej formie jest realizowana - jednodniowej czy hospitalizacji. To samo dotyczy programów lekowych – zaznacza dyr. Matej.
W związku z zagrożeniem epidemiologicznym COZL wprowadził też procedury, które mają zabezpieczyć pacjentów i pracowników. – W tym momencie są tylko trzy specjalnie wydzielone wejścia do szpitala, przy których jest oceniamy stan osób wchodzących pod kątem ewentualnego zakażenia koronawirusem. Pracownicy mają oddzielne wejście dedykowane tylko dla nich, mają też codziennie mierzoną temperaturę – zaznacza dyr. Matej.