– Jeżeli rząd znalazł pół miliarda złotych na zakup „Damy z łasiczką”, to pół miliarda złotych na pomoc dla rolników powinno być od zaraz – mówił w Maniach (gm. Międzyrzec Podlaski) prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Spotkanie odbyło się przy gospodarstwie rolnika, który o odszkodowania za 74 wybite świnie walczy w sądzie
Damian Kierekiesza wystąpił o 22 tys. zł odszkodowania. Ale powiatowy lekarz weterynarii odmówił wypłaty pieniędzy, bo stwierdził uchybienia m.in. dotyczące bioasekuracji. Rolnik się z tym nie zgadza. Pozwał więc do sądu lekarza weterynarii. Sprawa jest w toku.
– Teraz ciąży na mnie komornik, bo dostałem grzywnę za to że nie przestrzegałem bioasekuracji. Chciał mi zająć samochód, ale ściągnęli z wypłaty – opowiada były hodowca świń, który teraz musi dorabiać jako kierowca.
W sumie w powiecie bialskim do sądu w podobnych sprawach wystąpiło trzech rolników. – To wstyd i hańba dla weterynarii, że zakwestionowano bioasekurację u pana Damiana. A teraz wysyła się na niego komornika. Nie ma na to naszej zgody – mówił wczoraj Kosiniak-Kamysz.
Jego zdaniem każdy rolnik poszkodowany ASF powinien otrzymać rekompensatę. – Zarówno ci którym wybito dwie świnie, po tych dużych hodowców – stwierdził lider PSL.
W powiecie bialskim ponad 1300 gospodarstw zrezygnowało z hodowli tuczników w związku z niespełnianiem wymogów bioasekuracji. We wsi Manie z blisko 100 gospodarstw gdzie hodowano świnie, zostało tylko 10. – Cztery miesiące leży u marszałka Sejmu ustawa o rekompensatach za ASF. Nie można nadać jej biegu, bo rząd nie dał swojej opinii – oburza się Kosiniak-Kamysz. I przypomina że to PSL nieprzerwanie od trzech lat na każdym posiedzeniu Sejmu mówi o problemach rolników z ASF.
– Zostawiono nas samych sobie. Młodzież stąd ucieka. Sam mam pięciu synów, chcę ich tutaj zatrzymać. Nie chcę żeby byli parobkami w Norwegii – mówi Marek Sulima, radny powiatu bialskiego, który obecnie hoduje drób. – Rolnicy żeby się utrzymać, zaciągają kredyty żeby spłacić te wcześniejsze – dodaje.
Lider PSL przypomniał, że przez dwa lata rządów PiS z trzech ognisk ASF przy polsko-białoruskiej granicy zrobiło się ich ponad 200 w kilku województwach.
– Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki turystycznie objeżdża w kampanii polską wieś. Dziwi się że jest ASF, ale nie ma na to reakcji – wytyka Kosiniak-Kamysz.
Z kolei, marszałek woj. lubelskiego Sławomir Sosnowski uważa, że PiS niszczy samorząd i polską wieś. – Niszczy, bo chce za wszelką cenę zdobyć władzę w samorządach – stwierdza Sosnowski.
A starosta bialski Mariusz Filipiuk przypomina, że na liczne spotkania w sprawie ASF zapraszał ministra rolnictwa. – Ale pan minister nie miał czasu, przysłał do nas inspektora. To jest kpina – podkreśla.– Wybijano zdrowie świnie. A nic nie zrobiono z tym, że to dzik był wektorem roznoszenia tej choroby – dodaje Filipiuk.
Działacze PSL domagają się szybkiej reakcji i realnej pomocy dla hodowców od rządu PiS.
Tymczasem Główny Lekarz Weterynarii podkreśla, że naszym kraju podejmowane są „wielokierunkowe i skoordynowane działania” mające na celu zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Chodzi o podnoszenie poziomu zabezpieczenia przed wniknięciem wirusa w gospodarstwach zlokalizowanych na obszarach występowania choroby oraz o odstrzał sanitarny dzików.
Ostatnio głośny był przypadek lekarza weterynarii, który zamiast do rolnika, zadzwonił do dziennikarza lokalnego tygodnika z pytaniem: „Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać?”. Chodziło o próbkę krwi od świni z rejonu zagrożonego ASF. Sprawą zajmuje się parczewska prokuratura.