W ramach dwudziestej kolejki Hummel IV ligi oczy kibiców będą zwrócone przede wszystkim na trzy spotkania. O godz. 12 Lublinianka podejmie Tomasovię. A to oznacza, że na Wieniawie po latach znowu pojawi się Marek Sadowski, obecnie szkoleniowiec niebiesko-białych, a w przeszłości klubu z Lublina. Godzinę później w Janowie Lubelskim tamtejsza Janowianka zagra ze Stalą Kraśnik. Z kolei o 14 w Biłgoraju zmierzą się Łada i Lewart.
Lublinianka bardzo dobrze rozpoczęła rundę rewanżową. Na jesieni podopieczni Marcina Zająca wywalczyli ledwie 12 punktów. A w tym roku do swojego dorobku dorzucili już sześć „oczek” w dwóch meczach. Tomasovia zgarnęła trzy, ale przed tygodniem napędziła niezłego stracha liderowi z Janowa Lubelskiego. Niebiesko-biali w pierwszej połowie mieli sporo dogodnych sytuacji, ale nie wykorzystali żadnej z nich. To zemściło się po przerwie, kiedy świetnym strzałem popisał się Jurij Perin.
– Szkoda tego początku meczu, bo powinniśmy zacząć tak samo, jak z Ładą, od gola. Mieliśmy swoje sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich zamienić na bramkę. To było ciężkie spotkanie, bo Janowianka jest bardzo fizycznym zespołem, w tym sensie, że wysokim. A przy okazji dobrze operują piłką. Troszeczkę nam jeszcze do nich brakuje – mówi Marek Sadowski.
A czy sobotnia wizyta na Wieniawie będzie dla doświadczonego szkoleniowca wyjątkowa? – Na pewno zawsze wracam tam z sentymentem. Będę w bardzo trudnej sytuacji, bo z jednej strony będę chciał osiągnąć z moim zespołem dobry wynik. A z drugiej wiem, o co walczy Lublinianka, w której przecież spędziłem trochę czasu. To będzie dwuznaczna sytuacja, ale chętnie znowu zagram na boisku przy ul. Leszczyńskiego – dodaje popularny „Sadek”.
Janowianka i Stal Kraśnik przerwę w rozgrywkach przezimowały na szczycie tabeli, z takim samym dorobkiem punktowym. Obecnie drużyna Ireneusza Zarczuka wyprzedza jednak rywali o dwa „oczka”. A w sobotę może ten dystans jeszcze powiększyć.
– Bardzo się cieszymy, bo takie mecze elektryzują publiczność i wszystkich, którzy śledzą czwartą ligę. Na pewno to będzie mecz na szczycie, a przy okazji spotkanie drużyn, które walczą o najwyższe cele. Gramy u siebie i na pewno mimo klasy rywala wyjdziemy na boisko bez kompleksów i będziemy się starali wygrać – zapewnia trener Janowianki.
Szkoleniowiec przyznał, że po ostatnim spotkaniu w Tomaszowie na słowa uznania zasłużył Jan Sobczuk. – Janek już w pierwszej minucie obronił sytuację sam na sam. Taki szybki gol na pewno mocno skomplikowałby sytuację. Cieszymy się z tej wygranej, bo uważam, że z Tomaszowa na wiosnę za wiele drużyn trzech punktów nie wywiezie – dodaje trener Zarczuk.
Spotkanie w Janowie Lubelskim rozpocznie się o godz. 13, a transmisję będzie można obejrzeć na kanale YouTube Lubelskiego Związku Piłki Nożnej.
Trzeci mecz, który powinien dostarczyć sporej dawki emocji rozpocznie się o godz. 14 na boisku w Biłgoraju. Tamtejsza Łada 1945 urwała ostatnio punkt faworyzowanej Stali Kraśnik i teraz spróbuje pójść za ciosem. Znowu zmierzy się jednak z bardzo wymagającym rywalem. Lewart na wiosnę wygrał oba spotkania, strzelił w nich pięć goli, a stracił tylko jednego. Dzięki temu awansował na drugie miejsce w tabeli. Podopieczni Pawła Babiarza zajmują za to szóstą lokatę.