(fot. GORNIK.LECZNA/FACEBOOK)
Trzy mecze, komplet zwycięstw, siedem zdobytych bramek i żadnej straconej to bilans Górnika w Fortuna I Lidze. Chyba nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się, że Górnik Łęczna rozpocznie sezon na zapleczu PKO BP Ekstraklasy w tak imponującym stylu
W niedzielne wczesne popołudnie łęcznianie po raz pierwszy w tym sezonie rozegrali mecz na wyjeździe i od razu poprzeczka była postawiona dość wysoko. Rywalem „zielono-czarnych” była Korona Kielce, która w sezon weszła może nieco słabiej niż Górnicy, ale jej wyniki również przedstawiały się obiecująco.
Leandro i spółka w pierwszej połowie zdobyli gola za sprawą Bartosza Śpiączki, a po przerwie rzut karny na bramkę zamienił inny z napastników Paweł Wojciechowski. Gospodarze walczyli do końca i oddali kilka groźnych strzałów, ale Maciej Gostomski nie dał się zaskoczyć i po raz trzeci w tym sezonie zachował czyste konto. – Przyjechaliśmy do Kielc po dwóch wygranych, a tydzień temu przez pandemię koronawirusa nie zmierzyliśmy się z Arką Gdynia. Sam byłem ciekawy jak zespół po przymusowej przerwie zaprezentuje się przeciwko Koronie, gdzie zawsze gra się trudno. Znaliśmy jednak swoją wartość i wiedzieliśmy, że stać nas na wygraną – powiedział po meczu Kamil Kiereś, trener Górnika. – Zagraliśmy dwie różne połowy. W pierwszej części długimi fragmentami w nasze szeregi wkradały się błędy i rywale mieli swoje okazje, choć nie stuprocentowe. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że aby myśleć o wygranej musimy poprawić organizację gry i w dużej mierze nam się to udało. Zagraliśmy w sposób wyrafinowany i wypunktowaliśmy Koronę zdobywając drugiego gola, a potem umiejętnie ustawiając się w defensywie. Swoje dołożyli też zmiennicy, bo te roszady dały nam dużo spokoju. Jesteśmy na zwycięskiej ścieżce i chcemy ją kontynuować – dodał trener Górnika.
– Wiedzieliśmy, że po przerwie Korona nas zaatakuje i my też musieliśmy zagrać agresywniej. Rywale atakowali, ale nie stworzyli żadnej stuprocentowej okazji. Cieszę się, że znów udało mi ponownie strzelić bramkę w Kielcach, ale najważniejsze jest to, że wygrywamy jako zespół. W następnej kolejce czeka nas mecz z Radomiakiem, a więc kolejnym ciężkim rywalem i na tym spotkaniu się już skupiamy – dodał Bartosz Śpiączka, napastnik Górnika.
Dzięki wygranej w Kielcach Górnik plasuje się tuż za podium rozgrywek, ale trzeba pamiętać, że ma rozegrany o jeden mecz mniej niż prowadzący w tabeli ŁKS i Bruk Bet Termalica Nieciecza. W najbliższą sobotę łęcznianie zmierzą się z wspomnianym Radomiakiem, który z kolei w minionej kolejce przymusowo pauzował.