Do powiatu puławskiego od piątku przyjeżdżają uchodźcy z Ukrainy. Część mieszkańców sama przywozi ich z granicy i zapewnia dach nad głową. W gminach Kazimierz Dolny i Nałęczów przebywa już kilkaset osób z ogarniętego wojną kraju. Pomagają samorządy, strażacy, hotele, pensjonaty i osoby prywatne.
– To było tak: oglądało się te straszne obrazki z Ukrainy i łzy same płynęły z oczu. Nie mogłam pozostać obojętna. W piątek wieczorem wysłałam zięcia na granicę i zaopiekowaliśmy się jedną rodziną. To babcia, mama z dwiema córkami i 5-letni wnuczek. Mieli przy sobie tylko reklamówkę z wodą i kanapkami. Wyszli tak, jak stali. Kupiliśmy im wszystko, co potrzebne. Daliśmy schronienie. Cieszę się, że mogłam im pomóc – mówi Wiola Trojnara, właścicielka pokoi gościnnych w Kazimierzu Dolnym.
Takich osób w całej gminie jest więcej. Pomaga m.in. hotel Spichlerz, kamienica Biała, lokalne ośrodki agroturystyczne.
– U mnie w Niebieskim Kącie jest już 15 osób z Ukrainy, a kolega właśnie pojechał na granicę po 3 kolejne. To są głównie kobiety i dzieci z Kijowa. Uznałem, że skoro jest miejsce, to trzeba im pomóc. Wspiera nas ochotnicza straż, koła gospodyń, więc jesteśmy zaopatrzeni – mówi Henryk Kozak, właściciel pensjonatu w Wierzchoniowie. Jak dodaje, część rodzin, która obecnie przebywa u niego zamierza jechać dalej na zachód.
W tej samej wiosce, ale w budynku należącym do gminy, zamieszkała matka z dziewięciorgiem dzieci. – Oni na pewno u nas zostaną przynajmniej do czasu, kiedy sytuacja za granicą się uspokoi i będą mogli bezpiecznie wrócić. My skupiamy się na koordynowaniu pomocy, bo chętnych do jej udzielania nie brakuje. Najważniejsze, by robić to odpowiedzialnie – mówi Mateusz Stachyra z Urzędu Miejskiego w Kazimierzu Dolnym.
– Nie czekamy na to, aż województwo zacznie kierować do nas uchodźców. Przyjmujemy wszystkich. Także tych, którzy nie zgłosili się do punktów recepcyjnych. Tylko w zasobach gminy, naszych remizach i świetlicach, m.in. w Dąbrówce, Zbędowicach, Jeziorszczyźnie i Parchatce, od piątku przebywa ok. 30 obywateli Ukrainy, w prywatnych zasobach na pewno jest ich kilka razu więcej – informuje Bartłomiej Godlewski, zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego.
Kazimierski samorząd zaczyna powoli organizować naukę dla ukraińskich dzieci. Chętni będą mogli uczestniczyć w zajęciach prowadzonych w miejscowej szkole podstawowej. W domu kultury powstać ma tymczasowe przedszkole.
Podobnie jest w gminie Nałęczów. – W całej gminie przebywa już kilkadziesiąt osób z Ukrainy, a kolejne są w drodze. My od lat mieliśmy uczniów z tego kraju w naszym zespole szkół, więc w pierwszej kolejności kwaterunek zaoferowaliśmy ich rodzinom. Ale pomocy udzielają także właściciele prywatnych pensjonatów. Zakład leczniczy zaoferował ciepłe posiłki. Cały czas prowadzimy również zbiórkę darów, zwłaszcza materiałów opatrunkowych – opowiada Wiesław Pardyka, burmistrz Nałęczowa.
W gminach, których miejsc noclegowych jest mniej, powstają specjalne miejsca z myślą o uchodźcach. Przykładowo w Żyrzynie jest to Dom Pomocy Społecznej, w Końskowoli wkrótce gotowa będzie dawna szkoła w Skowieszynie. – Właśnie ją odmalowujemy, myjemy okna i wyposażamy – mówi Mariusz Majkutewicz, zastępca wójta Końskowoli.
Miejsca noclegowe dla potrzebujących zgłaszają również takie instytucje jak Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, czy Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.
Co ciekawe, bursa RCKU w Puławach z ponad 60 wolnymi miejscami noclegowymi, nadal jest pusta. – Myślę, że od wtorku będzie się zapełniać – mówi dyrektor szkoły, Wiesław Smyrgała.
– Czekamy na sygnał ze strony wojewody, który w razie potrzeby może kierować do nas uchodźców. To powinny być osoby, które zgłoszą się wcześniej do punktów recepcyjnych. Tym, którzy tego nie zrobią, będziemy pomagali w rejestracji – zapowiada Waldemar Orkiszewski, sekretarz powiatu puławskiego.
Liczba gości z Ukrainy rośnie. Mieszkańcy całego powiatu chętnie uczestniczą w zbiórkach, jeżdżą na granicę, kupują uchodźcom leki, śpiwory, szczoteczki do zębów. – To jest odruch, działanie spontaniczne, po prostu serce zapika i trzeba działać – tłumaczą pomagający, których nad Wisłą nie brakuje.