Jeszcze niedawno studiowała psychologię w Lublinie i pracowała w Akademickim Radiu Centrum, ale czuła że od lat odkłada muzykę na potem. Jak sama twierdzi, musiała przewartościować swoje życie i zapracować na to, by jej marzenia się spełniły. Właśnie wydała debiutancką EP pt. „2002”. Mowa o młodej wokalistce z Ryk, Małgorzacie Beczek, z którą porozmawialiśmy o jej muzyce.
- Jak na debiut w tak młodym wieku, porusza pani bardzo trudne tematy, takie jak napady lęku, dyskryminacja, depresja czy samotność.
– Wielu ludzi zarzuca artystom celowy zabieg poruszania problemów społecznych. W moim przypadku tak nie było. Pisząc te teksty, byłam w stu procentach szczera. Na samym początku w procesie tworzenia chciałam tylko wyrzucić to, co jest we mnie, opowiedzieć o swoich emocjach. Nie spodziewałam się jeszcze, że te teksty kiedyś ujrzą światło dzienne. Dopiero potem zrozumiałam, że to nie tylko zlepek smutnych piosenek, ale że może pójść za tym coś większego. Znacznie trudniej byłoby mi wtedy pisać o rzeczach, które mnie nie dotyczyły. W tym momencie jestem w zdecydowanie innym miejscu mojego życia i mogę zapewnić, że ten mroczny etap mam za sobą, a moje następne utwory będą dużo bardziej optymistyczne.
- Sądzę, że wielu słuchaczy będzie mogło się odnaleźć w warstwie tekstowej tych piosenek, w końcu wszyscy w różnym stopniu mierzymy się z problemami, których dotyczą utwory.
– Chciałabym, żeby odbiorcy mogli znaleźć w moich piosenkach taki azyl, bezpieczne miejsce, w jakimś stopniu się z tymi tekstami utożsamić. Mam nadzieję, że słuchaczom spodoba się nie tylko muzyka, ale przede wszystkim przekaz, który chciałam zawrzeć. Ja sama w muzyce szukam czegoś więcej niż tylko określona stylistyka. Uwielbiam się wdrożyć i wczytać w to, co artysta miał na myśli. Cieszę się też, że w ogóle w mainstreamie idziemy teraz w kierunku takiej wrażliwości na zdrowie psychiczne, szczególnie w dobie pandemii, i jestem bardzo wdzięczna, że udało mi się poruszyć te tematy.
- Jednak w swojej twórczości kontrastuje pani trudne teksty z muzyką taneczną opartą na syntezatorowych brzmieniach, kojarzoną bardziej rozrywkowo.
– Sama wychowałam się na muzyce rockowej i całe życie chciałam być frontmenką zespołu rockowego, zresztą dużo takich formacji współtworzyłam. Dopiero potem zaczęłam się otwierać na inny rodzaj muzyki, także na tę popularną, która nie ogranicza się do jednego szablonu. Odkrywając muzykę taneczną lat 80. i 90., wracając do utworów, które leciały w radiu, kiedy ja dorastałam, stwierdziłam, że może niekoniecznie chcę iść drogą ciężkiego gitarowego zespołu. Jest teraz ogromna moda na lata 80. Ja byłam zachwycona, kiedy usłyszałam inspiracje tym okresem po raz pierwszy we współczesnym radiu. Uznałam, że też chciałabym obrać taki kierunek.
Muzyka przede wszystkim ma sprawiać, że czujemy się dobrze, a teksty to taki mały pamiętnik. Udało mi się to skontrastować i opisać mroczny moment mojego życia, ubierając te słowa w syntezatorowe brzmienia, tak żeby wytańczyć depresję. Polecam zresztą wszystkim taniec jako lekarstwo na smutki, sama to praktykuję i przyznaję, że to potrafi być naprawdę oczyszczające.
- Nie tylko pani śpiewa i pisze teksty, ale też występuje w teledyskach. W wideo do singla „Strzelaj” wciela się pani w rolę szkolnej gnębicielki. To także element autoterapii?
– Myślę, że tak. Ten pomysł przyszedł do mnie spontanicznie w trakcie burzy mózgów, kiedy razem z ekipą Motion Pikczer, odpowiedzialną za teledysk, rozważaliśmy różne koncepcje. Miałam w głowie zarys na zestawienie różnych kontrastów. W momencie kiedy piosenka jest o byciu ofiarą przemocy szkolnej, to ja się wcielę w sprawcę tej przemocy. Na szczęście okazało się, że aktorsko podołałam. Miałam taką intuicję, że moje delikatne umiejętności aktorskie będą formą ekspresji. Ucząc się wokalu pod okiem pani Aurelii Luśni w Garwolinie, mieliśmy też elementy aktorstwa i to mnie bardzo zafascynowało. Cieszę się, że udało się to wszystko połączyć, zresztą przy tym utworze opracowałam też układ taneczny i napisałam scenariusz teledysku. Jestem bardzo dumna z tego projektu.
- Wrócę jeszcze do tytułu albumu – „2002”. Co on oznacza?
– Ta data wpadła mi do głowy przypadkiem, kiedy szukałam stylówek do teledysku w jednym z ciucholandów w Rykach. Znalazłam tam koszulkę z napisem „2002”, która wydawała mi się idealna. Później zupełnie ją przerobiłam i pocięłam, ale ta data została mi w pamięci. Utwór jest o czasach szkolnych, a ja w 2002 roku miałam 7 lat i szłam do pierwszej klasy. To taki okres, kiedy młody człowiek wychodzi spod skrzydeł rodziców i w pewnym sensie jest rzucony na pożarcie lwom. Stwierdziłam, że ta data jest symboliczna, bo nie byłam w stanie określić całego albumu jakimś innym słowem. Chciałabym od niej zacząć podsumowywanie swojego życia do czasu obecnego, kiedy ustawiłam wszystkie swoje demony w szeregu, nazwałam je po imieniu i zamknęłam ten okres swojego życia.
- Z muzyką związana jest pani od dzieciństwa, ale potem pojawiły się inne zajęcia – studia, praca dziennikarki. Co sprawiło, że postanowiła pani wrócić do swojej pasji?
– Trafniejszym określeniem będzie „ustalić priorytety”, bo faktycznie muzyka w moim życiu była zawsze, ale w pewnym momencie na pierwszym miejscu znalazły się studia, romans z mikrofonem w lubelskim radiu, inne pasje. Niedawno jednak uświadomiłam sobie, że muzykę traktuję jako plan „B”, marzenie które się spełni albo nie, a kiedy zaczyna się już pracę na pełen etat, to czasu na pasje zostaje coraz mniej. Moja frustracja z tego powodu rosła i zrozumiałam, że muszę w końcu zmienić podejście i poukładać sobie sprawy w głowie – wiem, co chcę robić w życiu i w czym jestem dobra. Postanowiłam przestać odkładać muzykę na potem, ale konsekwentnie zacząć pracować na swoje nazwisko, a twórczość traktować jak własną firmę, inwestycję. Jeśli chcę, żeby moje marzenia się spełniły, to muszę na to zapracować.
- Wydała pani debiutancką płytę w czasie pandemii, a to szczególnie trudny okres dla artystów. Jakie są pani najbliższe plany?
– To ciężki czas dla każdego muzyka, a tym bardziej dla kogoś bez kontraktu czy już zaplanowanej trasy koncertowej. Mam nadzieję, że wkrótce będzie możliwość zagrania chociażby w lokalach. Mam wielu bliskich znajomych, z którymi bardzo chciałabym wystąpić na scenie. Planuję zagrać w Warszawie, ale też odwiedzić kilka miejsc w moim ukochanym Lublinie, takich jak Radio Centrum z którym jestem bardzo związana. Trudno w tej chwili wybiegać myślami daleko wprzód, ale jeśli pojawi się możliwość występowania, to jestem zwarta i gotowa. Mam nadzieję, że uda się wytańczyć na scenie swoje serce, bo to jest marzeniem każdego artysty.
***
Album "2002" Małgorzaty Beczek jest już dostępny we wszystkich serwisach streamingowych, a na platformie YouTube można znaleźć także teledyski do utworów "Strzelaj", "Nie!" i "Cisza".