To nie był pierwszy transport i na pewno nie ostatni. Ale konwój z darami dla Ukrainy, który w sobotę dotarł z Francji do Zamościa był wyjątkowy. Wartość przekazanej pomocy to ok. 200 tys. euro.
Po raz pierwszy grupa wolontariuszy z Lyonu pojawiła się w Zamościu na początku marca. Przywieźli dary, zabrali do Francji niewielką grupę uchodźców. Od tamtej pory przyjeżdżali kilkukrotnie. Sobotni, siódmy już konwój był jednak rekordowy. Na plac przy Zamojskich Zakładach Zbożowych, gdzie funkcjonuje hub przeładunkowy, wjechało aż 16 busów.
– Przyjechali z karetką medyczną oraz aparatem rentgenowskim. Część z tego już dzisiaj ruszy do szpitala w Równym na Ukrainie – mówi Bartosz Sierpniowski, wolontariusz, który nawiązał współpracę z Francuzami z Lyonu. – Mamy dużo sprzętu medycznego, lekarstw, ale też żywność m.in. dla dzieci – dodaje Francois Bompard, któy zarządza francuskimi konwojami od początku.
Tym razem, poza grupą z Lyonu, przyjechało też kilka busów Bricomarche z Grenoble. – Przywieźliśmy sprzęt elektryczny i elektroniczny, na jaki było zapotrzebowanie. Mamy m.in. dużo latarek naczołowych, które na pewno przydadzą się na froncie – wylicza Patrice, jeden z kierowców.
Konwojów mniej, ale hala pełna
Wśród wolontariuszy, którzy przyszli, by pomóc w wyładunku był Piotr Błażewicz, przewodniczący Rady Miasta Zamość i wiceprezes ZZZ. Już na początku wojny jeden z magazynów firmy udostępnił na hub przeładunkowy.
Ile transportów z pomocą tutaj dotarło? – Nie potrafię zliczyć, nawet nie próbuję, bo mnóstwo. Bywały dni, że wjeżdżało na nasz plac 10-15 konwojów – mówi Błażewicz. Teraz jest ich zdecydowanie mniej, ale hala magazynowa nie świeci pustkami. – Mamy pieniadze od spółek skarbu państwa, blisko współracujemy z Caritas. Kupujemy to, co naprawdę potrzebne na Ukrainie, pakujemy i wysyłamy w konkretne miejsce – opowiada Piotr Błażewicz.
Dodaje, że w najbliższych dniach z Zamościa na front ruszy kilka quadów, które mają pełnić funkcję ambulansów. Są zaopatrzone w specjalne nosze, apteczki i defibrylatory. Za ten sprzęt zapłaciła Fundacja PZU.
Przywożą dary, zabierają ludzi
Francuskie busy dotarły do Zamościa w sobotę wczesnym popołudniem, zostały opróżnione, a wieczorem już ruszały w drogę powrotną. Nie były puste. Z Zamościa do Francji ruszyła grupa ok. 60 uchodźców, głównie kobiet z dziećmi. U celu podróży czekały na nie mieszkania u rodzin, wsparcie socjalne, ale też pomoc w znalezieniu pracy. Francois i jego przyjaciele zorganizowali już dach nad głową dla kilkuset osób.
– Tym razem jadą z nimi nie tylko uchodźcy z okolic Zamościa. Rozpropagowaliśmy tę możliwość i znaleźli się chętni także z Przemyśla czy Warszawy, a jedna dziewczyna dojedzie prosto ze Lwowa – mówi Sierpniowski. – To nie koniec naszej pomocy. Na pewno wrócimy do Zamościa za jakieś 2-3 tygodnie – zapowiada Francois.