Holenderski grat sprzed dwunastu lat, udający polski stół z czasów zaborów? Czemu nie.
Młodzi ludzie budują domy, kupują duże mieszkania, rozłożysty kredens czy kanapa w takich wnętrzach dobrze się komponują. A jeśli jeszcze są pięknie wykonane i można powiedzieć o nich, że "są odziedziczone po przodkach”, to tym lepiej.
Jednak nie wszyscy są znawcami przedmiotu i na fałszywy autentyk łatwo mogą się nabrać. Tym bardziej, że zalała nasz rynek fala holenderskiej i niemieckiej starzyzny, która z meblami antycznymi, zabytkowymi nie ma nic wspólnego, poza pewnym podobieństwem.
Jedni oddają, drudzy kupują
- Przychodzą klienci bardziej i mniej zamożni - mówi Jerzy Gieroba, kierownik magazynu. - Najczęściej kupowane są regały lub wersalki, łóżka. Zamożniejsi kupują kredensy albo komody przywożone ze Szwajcarii. Te bogato zdobione, w dobrym stanie, mogą kosztować do 2 tys. zł. Jednak u nas można się targować.
Przykładowe ceny
• krzesła - od 45 zł
do 120 zł
• stoły - do 250 zł
• szafy do 800 zł
Są też meble dużo tańsze, choć niektóre w gorszym stanie.
Autentyczne antyki
Ostatnio na lubelskich targach kolekcjonerskich mebli było mało. Może dlatego, że - jak mówi jeden ze sprzedawców spod Radzynia - jeszcze nie sezon. Więcej towaru będzie jesienią.
Kupujący szukają autentycznych antyków, a sprzedający zapewniają, że ich meble takie właśnie są - po babci, po dziadku, znalezione na strychu. W związku z tym za kredens trzeba zapłacić 2 tysiące, za nocną szafeczkę 800 zł. Jednak już ramę do łóżka sprzedający cenił na 150 zł i jeszcze można było coś utargować.
Niestety, większość antyków z targów kolekcjonerskich została już poddana renowacji sposobem domowym. I najczęściej zostało to zrobione fatalnie, ze szkodą dla mebla.
Na targach coraz częściej pojawiają się meble holenderskie choć klientom wmawia się, że są polskiego pochodzenia.
Wobec tej różnorodności i niepewności co do autentyzmu mebli warto przyjąć jedną zasadę - kupujemy to, co się nam podoba nawet, jeśli... jest to podróbka
Przeważają \"holendry”
W magazynach i tzw. komisach jest coraz mniej towaru polskiego. Przeważają sprowadzone z Holandii i Niemiec rozłożyste, ciężkie fotele i kanapy, masywne stoły na topornej podstawie, witrynki i komody.
Cieszą się one powodzeniem wśród tych, którzy mają duży metraż i nie zależy im na polskiej metryce mebli. Ich ceny są mniej więcej podobne - kilkaset złotych stół, fotel, kredens lub kanapa - więcej.