Kolejną noc w wielu miastach USA trwały zamieszki, które rozpoczęły się po tym, jak 46-letni Afroamerykanin George Floyd zginął po brutalnej interwencji policji 25 maja.
Tysiące ludzi na ulicach Nowego Jorku protestowało przeciwko brutalności policji w Minneapolis, która doprowadziła do śmierci George'a Floyda. Demonstracje jednak nie były spokojnymi przemarszami - doszło do zamieszek. Protestujący grabili też sklepy na Manhattanie – wybijali okna i kradli przedmioty z lokali.
Policja użyła gazu łzawiącego a część protestujących trafiło do aresztu. Demonstranci obrzucali policję różnymi przedmiotami, atakowali i nie wykonywali poleceń.
Minneapolis
W Minneapolis spłonął trzeci posterunek policji
Protestujący po śmierci George'a Floyda spalili trzeci posterunek policji w Minneapolis. Tłum podpalał samochody oraz radiowozy, plądrował sklepy. Dochodziło do wielu aktów wandalizmu.
Prokuratura w Stanach Zjednoczonych oskarżyła policjanta, który przez kilka minut trzymał kolano na szyi George'a Floyda, o morderstwo trzeciego stopnia. Byłemu już funkcjonariuszowi grozi do 25 lat pozbawienia wolności.
Gwardia Narodowa Minnesoty potwierdziła, że 500 żołnierzy zostało rozmieszczonych w mieście w celu „ochrony życia oraz mienia i prawa do pokojowego demonstrowania”.
W Los Angeles, wściekły tłum dewastował i podpalał policyjne radiowozy.