Właściciel zamyka sklep, który działa w sąsiedztwie placu Stefanidesa. – Z epidemią daliśmy radę, z brakiem szacunku i nieudolnościami nie jesteśmy w stanie walczyć – oskarża miasto, że to remont placu odciął go od klientów i uniemożliwił działalność. Urzędnicy tłumaczą, że utrudnienia są uciążliwe dla wszystkich, ale to konieczność, by inwestycja mogła być zrealizowana
– O, nie wierzę, taki przemiły właściciel i obsługa mega fajna, aż szkoda naprawdę. Szkoda, ale swoją drogą to żaden sklep w tym miejscu by się nie utrzymał. Jest mi bardzo przykro. Robiłam u Was zakupy. Właściciel bardzo miły, wręcz wita klientów w progu. To się nie zdarza nigdzie. Wszyscy chętni z pomocą, ładnie i czysto w sklepie. Aż dziw – komentują internauci informację, że Enta – przyjazny market – zawiesza działalność i rozdaje towar, żeby się nie zmarnował.
– Mieliśmy 45 tysięcy wejść na naszą stronę, gdy ogłosiliśmy, że można przyjść po produkty spożywcze. Drzwi się nie zamykały. Co się u nas teraz dzieje? Opróżniamy półki. Ale ciężko mi o tym rozmawiać, głos mi się łamie – mówi Krzysztof Cichończuk, który w styczniu zeszłego roku otworzył w 200-metrowym pomieszczeniu na Starym Mieście w Zamościu spożywczy sklep.
Teraz go zamyka, bo – jak wylicza – obroty spadły o 90 proc. Musiał zwolnić pracowników, z ośmiu została jedna osoba.
Plac niezgody
Jak ocenia właściciel, powodem fatalnej sytuacji jest remont placu Stefanidesa. Zamiast parkingu z którego korzystali klienci, od września jest ogrodzony płotem plac budowy. Do sklepu Cichończuka można się dostać wąskim przejściem i jak opowiada przedsiębiorca, trzeba nadłożyć sporo drogi, omijając teren inwestycji, co dodatkowo zniechęca kupujących. Na dodatek brak bezpośredniego dojazdu.
– To jeden z najważniejszych projektów, jakie realizuje Zamość polegający na przebudowie placu Stefanidesa, placu Wolności i ulicy Łukasińskiego. Miasto zobowiązało wykonawcę (firma Strabag) do zapewnienia dojścia i dojazdu do lokali usługowych przy ul. Łukasińskiego i placu Stefanidesa, a także zapewnienia dostępu do wszystkich obiektów użyteczności publicznej, położonych w strefie prowadzonej inwestycji. Z przyczyn technicznych dostęp do lokali jest utrudniony przez prowadzone roboty, jednakże np. dowóz zaopatrzenia do wszystkich sklepów działających na Starym Mieście jest możliwy i faktycznie się odbywa. Przedsiębiorcę poinformowano, że dojście do jego lokalu jest możliwe wzdłuż placu Stefanidesa, natomiast dojazd – od ulicy Daniłowskiego. Zaopatrzenie może nią dojechać pod drzwi magazynu sklepu – wyjaśnia Marta Lackorzyńska-Szerafin, rzecznik prasowy UM Zamość.
Przedsiębiorca widzi to inaczej.
MEDIA BEZ WYBORU - SPRAWDŹ, O CO CHODZI WE WSPÓLNEJ AKCJI NIEZALEŻNYCH MEDIÓW
Tony towaru, na piechotę
– Na początku remontu byli urzędnicy i powiedzieli, że dojazd będzie, ale kawałek dalej. Kawałek? Czy ci ludzie wiedzą, co to jest przynieść do sklepu cztery palety, czyli 5 tysięcy butelek? Albo 200 kg mięsa? W piątek nie mogła tu dojechać karetka. Czujemy się odcięci jak w dniu, kiedy zabrano Teleranek – irytuje się przedsiębiorca, który nie może zrozumieć, dlaczego prace posuwają się tak wolno, po budowie kręci się kilka osób, a między 22 grudnia a 6 lutego w ogóle nikt.
Zastanawia się, dlaczego plac nie jest remontowany etapami, co by pozwoliło na prowadzenie działalności w tym rejonie Starego Miasta. – Praca powinna iść na trzy zmiany. Jest jedna, bo tak taniej? I dlatego my mamy umrzeć? Z dwóch kebabów jest jeden i ledwo żyje, firma oferująca okulary nie ma za co żyć. Wszyscy z tej strony placu umieramy – dodaje rozgoryczony.
Pani rzecznik wyjaśnia, że przerwa w remoncie, o której mówi przedsiębiorca, wynika z prawidłowej technologii realizacji tego typu robót budowlanych.
– Wykonawca realizuje prace zgodnie z harmonogramem, który uwzględniał przestoje na budowie związane z okresem zimowym i warunkami atmosferycznymi. Mimo przerwy w realizacji prac nie jest możliwym udostępnienie placu budowy potencjalnym klientom, wynika to z warunków bezpieczeństwa. Utrudnienia związane projektem są uciążliwe dla wszystkich, ale to konieczność, by zadanie mogło być zrealizowane – dodaje.
Całym sercem za remontem
Właściciel marketu podkreśla, że nie jest przeciwny remontowi. – Ja popieram te zmiany całym sercem. Plac wyglądał okropnie. Nawet sam mówiłem, że mam sklep nad jeziorem, bo takie były kałuże. Ale organizacja prac i decyzje urzędników są fatalne – uważa przedsiębiorca, który przyznaje, że jest w Zamościu obcy i widzi miasto, i zarządzanie nim inaczej niż zamościanie.
Krzysztof Cichończuk dwa lata temu wrócił do Polski ze Stanów Zjednoczonych, gdzie był z przerwami od lat 90. ubiegłego roku.
– Mieszkałem tam ostanie 15 lat i po przyjeździe zakochałem się w Zamościu. Jest lepszy niż Kraków, który też bardzo lubię. Postanowiłem zostać tu do końca życia, bo czuję się na Starym Mieście, jakbym tu mieszkał od wieków. To świetne miejsce, które powinno tętnić życiem 24 godziny na dobę. Mnóstwo rzeczy tu można zrobić i to takich, że przyjadą ludzie ze Szczecina. Dlatego nie poddam się. Zostawiłem serce w Zamościu i mnóstwo swojego czasu. Nie mam ochoty się wyprowadzić – mówi właściciel zamykanego sklepu.
Na razie zrobił w markecie około 200 paczek z produktami spożywczymi, po które mogli się zgłaszać wszyscy potrzebujący. Resztę oddał do Spichlerza Brata Alberta, jadłodzielni, która działa przy parafii św. Brata Alberta i z którą Cichończuk współpracuje. W planach ma otwarcie znacznie mniejszego sklepu i wykorzystanie 2/3 powierzchni do innych celów.
Remont, epidemia i pieniądze
Gdy miasto zaczynało remont placu Stefanidesa, mówiło się, że wszystko ma być gotowe na początku listopada tego roku. O takiej dacie informowano też okolicznych przedsiębiorców.
– Wykonawca nie wyklucza, że prace zostaną zakończone przed terminem – zapowiada rzecznik UM Zamość, która komentując sytuację likwidowanego marketu, zauważa, że w obrębie Starego Miasta swoją siedzibę mają szkoły, restauracje, w sezonie zimowym zwykle działa lodowisko. Z powodu pandemii działalność tychże została zawieszona lub utrudniona i można więc sądzić, że to miało istotny wpływ na spadek liczby klientów sklepu.
Na dodatek sklep Enta – przyjazny market – znajduje się w budynku prywatnym. Najemcy miejskich lokali użytkowych zlokalizowanych przy ul. Łukasińskiego są w innej sytuacji, bo mogli do Zakładu Gospodarki Lokalowej sp. z o. o. w Zamościu zgłaszać konieczność ograniczenia swoich działalności w związku z pandemią lub remontem ulicy. Obniżki czynszu są możliwe na mocy zarządzenia i decyzji prezydenta miasta. Właściciel likwidowanego sklepu nie może się też starać w urzędzie o obniżkę podatku od nieruchomości, bo nie jest właścicielem budynku w którym działa market.
– Dzięki wszystkim za dobre słowa i w wiarę, że może być, tu w pięknym Zamościu lepiej, dzięki, że wielu z Was wierzy w to – napisał przedsiębiorca, komentując wpisy internautów, którzy czekają na ponowne otwarcie, z wielkim hukiem!